O sobie samej jako innych
Syrena. Anatomia miłości to nie tylko świetnie zagrane, nowoczesne przedstawienie teatralne, ale też ciekawy traktat filozoficzny o byciu sobą. Spektakl, moim zdaniem, bada, w jaki sposób Inni zaludniają światy i umysły pojedynczych osób. Brzmi niejasno? Już wyjaśniam.
W roku 1986 Paul Ricoeur, jeden z największych myślicieli XX wieku, podczas wykładów w Edynburgu zastanawiał się, co znaczy „być sobą”. Doszedł do wniosku, że Inny czy Obcy to nie jest tylko ktoś, kogo spotykam w świecie, ale też ktoś, kogo spotykam intymnie wewnątrz siebie i kto współtworzy moją tożsamość. Cztery lata później Ricoeur opublikował edynburskie wykłady po francusku w dziele Soi-même comme un autre, czyli, jak brzmi tytuł polskiego przekładu Bogdana Chełstowskiego, O sobie samym jako innym.
Kiedy Ricoeur rozmyślał w Edynburgu o sobie jako innym, w Stanach Zjednoczonych terapeuta Richard C. Schwartz tworzył zręby Systemu Wewnętrznej Rodziny. Zdaniem Schwartza w naszych umysłach funkcjonuje rodzina podosobowości: wygnańcy, menadżerowie i strażacy. System wzajemnych relacji pomiędzy nimi decyduje o naszym stanie psychicznym. Menadżerowie i strażacy chronią wygnańców przed zranieniem. Podosobowości mogą też polaryzować się w konfliktach i tworzyć sojusze.
To tylko dwa przykłady. Tożsamość współczesnego człowieka jest problemem złożonym i wielkim wyzwaniem dla terapeutów i filozofów. Wrocławskim artystom udało się uchwycić skomplikowane i niejednoznaczne dynamiki tego problemu w dziele artystycznym o zaskakujących walorach poznawczych.
Reżyserka Daria Kopiec i dramaturżka Zuzanna Bojda stworzyły intrygujący portret wewnętrzny istoty ludzkiej bez centralnego zawiadowcy. „Ja” to raczej pole sił i konfliktów, a nie sprytny obserwator usytuowany gdzieś pośrodku mózgu. Nie ma tam nikogo takiego! Każda część umysłu, zależnie od okoliczności, może zdominować pozostałe podosobowości i przejąć pełną kontrolę nad tożsamością.
Tak właśnie dzieje się w przedstawieniu Syrena. Anatomia miłości. Spektakl inicjuje Lew w udanej kreacji Rafała Cielucha. To aktor obdarzony autentyczną charyzmą sceniczną. Cieluch nie gra, ale po prostu jest. Zakochał się w syrenie. Ma z nią syna. Lew to też postać wielce symboliczna, ale o tym więcej za chwilę.
Ewa Niemotko pozbawia Syrenę ludzkich cech. Nie mam wątpliwości, że może ogonem zamordować zwierzę czy człowieka. Aktorka świetnie śpiewa. Jej sceny erotyczne z kochankiem, czyli Lwem, są pomysłowe i wysmakowane.
Ruch sceniczny w całym przedstawieniu jest bardzo intensywny. To zasługa choreografki Magdy Fejdasz. Ciała aktorów toczą chwilami własne, odrębne opowieści, kontrapunktują i dopełniają monologi czy dialogi. Inspirują do zaskakujących odczytań.
Po Lwie i Syrenie kontrolę nad sceną przejmuje Nauczycielka. Anna Kieca skonstruowała najbardziej rozbudowaną rolę w przedstawieniu. Z Nauczycielki, zapętlonej w banalne problemy, przeobraża się w uwodzicielkę i symbol „wiecznej kobiecości”. Tańczy jednak sama, bez partnera czy partnerki.
Mariusz Bąkowski gra androgyniczną Panikę. To postać wyjątkowo ambiwalentna o tożsamości płynnej i zagadkowej. Cały w skórach przypomina wampa lub praktyka BDSM, używa tylko czasowników z żeńskimi końcówkami, choć nie gra kobiety. Trochę wodzirej, trochę demon, panikuje i histeryzuje pozostałych.
Przemysław Kozłowski wygląda jak George Clooney, a gra Mina, czyli Minotaura. Opowiada mit z detalami. Jak ktoś nie zna, warto posłuchać. Z kolei Miłosz Pietruski wciela się w środek do czyszczenia i z zapałem wychwala swoje zalety. Gra też geja. Uwodzi syna Lwa i Syreny.
Tomasz Taranta jest w przedstawieniu delikatnym synem Lwa i Syreny. Na imię ma Marl. Merlion, istota z głową lwa i ogonem ryby, jest symbolem Singapuru. Przedstawienie oparte zostało na motywach opowiadania Amandy Lee Koe, singapurskiej pisarki mieszkającej w Nowym Jorku. To ona nadała bohaterowi takie znaczące imię.
„Singapur” znaczy Miasto Lwa. Nazwa miasta-państwa pochodzi od dwóch słów sanskryckich: simha (lew) i pura (miasto). Od uzyskania niepodległości, ponad pół wieku temu, zamożny dziś Singapur jest republiką autorytarną, marzeniem prawicowych dyktatorów. Służby bezpieczeństwa kontrolują każdy aspekt życia na wyspie.
Kiedy jechałem z żoną z lotniska do hotelu w centrum miasta taksówkarz najpierw zaatakował nas pokrętnymi pytaniami, często osobistymi, a kiedy się okazało, że jesteśmy heteroseksualnym małżeństwem z biletem powrotnym, rozczulił się i wyznał, że każdy taksówkarz inwigiluje tu w podobny sposób pasażerów, żeby wyłowić terrorystów czy potencjalnych przestępców. Na ulicach miasta panuje wzorowy porządek, a w prestiżowej szkole teatralnej wielkie szyby zastępują mury, żeby każdy mógł widzieć, co dzieje się na lekcji.
Amanda Lee Koe była pierwszą kobietą, która odniosła sukces w Singapurze jako pisarka i osoba nieheteroseksualna. Akcja opowiadania Syrena. Anatomia miłości, podobnie jak inscenizacja Darii Kopiec, rozgrywa się w barze. Tam spotykają się „odmieńcy”, osoby nieludzkie i ludzkie, normatywne i nienormatywne. Tam krzyżują się i zapętlają mity. U Kopiec bar odgrywa równie istotną rolę, jak w opowiadaniu. Porządkuje i definiuje przestrzeń sceny, a nade wszystko inspiruje klientów do nieoczywistych zachowań i oryginalnych choreografii.
Największą rewelacją spektaklu jest Szaman w minimalistycznej kreacji Jerzego Senatora. To wielki aktor. Najpierw długo stoi bez ruchu w tyle sceny i patrzy. Ale jak patrzy! Od jego patrzenia nie można oderwać oczu. Uwiarygodnia tym patrzeniem działania koleżanek i kolegów, jak chór w antycznym teatrze. Potem cicho mówi. Rozmawia z Paniką. Czaruje Marla. Trochę tańczy. Jak to Szaman.
Ogromną rolę w projekcie odgrywa muzyka. Jest równorzędnym partnerem aktorów. Utalentowany Michał Litwiniec potrafi zagrać na każdym instrumencie. Niczym kapłan tajemniczego obrzędu wydobywa z przedmiotów niepokojące dźwięki. Aleksandra Gronowska śpiewa, jakby oddychała. Oboje w skupieniu toczą porywające dialogi z aktorami i rozwijają z nimi słowno-muzyczne narracje.
Daria Kopiec zaprosiła do projektu bardzo twórczych artystów i zainspirowała ich do współtworzenia spektaklu. Każda rola zdaje się wyrastać z wnętrza aktora czy aktorki, tak jak każdy dźwięk rodzi się z wewnętrznych stanów muzyków. Wszyscy bacznie się obserwują. Słuchają siebie nawzajem i wzajemnie inspirują. Modelowy wręcz przykład kreatywnej pracy zespołowej.
Przedstawienie można odczytywać na wiele sposobów. Mnie zafascynowały wątki tożsamości performatywnej. Zobaczyłem w Syrenie laboratorium trudnych relacji międzyludzkich. Nauka może co najwyżej takie relacje opisywać i kategoryzować, performans ukazuje ich sprawczość, nieoczywistość i zmienność.
Wszystkie postaci zdają się też być zanurzone w wodzie. Sugeruje to migoczące tło. No i obecność tytułowej bohaterki, syreny. Podwodny bar budzi skojarzenia z podświadomością. Tam czają się i uaktywniają wszystkie nasze podosobowości. Spektakl ma strukturę otwartą, zaprasza publiczność do odkrywania własnych znaczeń i interpretowania zdarzeń poprzez osobistą historię.
Ostatecznie integrują nas opowieści, opowieści o sobie samych jako innych.
21-09-2022
Wrocławski Teatr Współczesny
Amanda Lee Koe
Syrena. Anatomia miłości
tłumaczenie Mikołaj Denderski
tekst i dramaturgia: Zuzanna Bojda
reżyseria: Daria Kopiec
choreografia: Magda Fejdasz
scenografia: Matylda Kotlińska
kostiumy: Pati Fitzet
światło: Daria Kopiec, Jan Sławkowski
muzyka i wykonanie muzyki na żywo: Aleksandra Gronowska, Michał Litwiniec
inspicjentka: Katarzyna Krajewit
realizacja dźwięku: Michał Ganiebny
realizacja światła: Jacek Mieczkowski
obsada: Anna Kieca, Ewa Niemoto, Mariusz Bąkowski, Rafał Cieluch, Przemysław Kozłowski, Miłosz Pietruszki, Jerzy Senator, Tomasz Taranta
premiera: 10.9.2022
galeria zdjęć Syrena. Anatomia miłości, reż. Daria Kopiec, Wrocławski Teatr Współczesny ZOBACZ WIĘCEJ
It's a game. Five dollars is free. Try it It's not an easy game ->-> 온라인카지노.com
"Jerzego Senatora. To wielki aktor." - Potwierdzam z własnego doświadczenia!