Przeklęta Janis
„Ale masz poczucie humoru. Przekręcić się dwa tygodnie po Hendrixie” – zwierza się samej sobie Janis Joplin w spektaklu włoskiej grupy Patas Arriba Teatro. Polska prapremiera monodramu o jednej z nieśmiertelnych ikon rocka pokazana została na deskach Teatru Nowego w Krakowie.
Jansi, nie ta Janis (w oryginale: Jansi, la Janis sbagliata) – pod tym enigmatycznym tytułem kryje się opowieść, którą mimo licznych odniesień do życia Janis Joplin trudno określić jedynie spektaklem biograficznym. Choć na scenie występuje tylko jedna aktorka (Valentina Conti), to jednak historia wokalistki rozpisana zostaje na dwa głosy. Pierwszy należy do Janis – tej, której wizerunek znamy z koncertów, skandali i burzliwego życia, zakończonego tragiczną, przedwczesną śmiercią. Drugi to przebijający się przez tę gęstą sieć znanych obrazów i symboli głos Jansi – czyli Janis „nie takiej”, bardziej prywatnej, skrytej pod powierzchownością szalonej rockmanki. Jansi wydobywa słowa z najgłębszych warstw własnego wnętrza – łącząc to, co świadome, z tym, co podskórne, instynktowne, nieuświadomione. W aktorce rozpoznajemy zatem Janis, ale słuchamy głosu Jansi – będącego efektem dramaturgicznej i aktorskiej kreacji.
Monodram Jansi, nie ta Janis zagościł na scenie Teatru Nowego trzy lata po swej włoskiej prapremierze. Ze spektaklem tym wiąże się cała historia grupy Patas Arriba Teatro, którą tworzy piątka mieszkających i tworzących w Rzymie artystów: Adriano Marenco, Simone Fraschetti, Valentina Conti, Alessandra Caputo i Pamela Adinolfi. Jansi… to pierwszy wspólny spektakl zespołu, którego powodzenie (nagroda na Festival Inventaria w Rzymie) zadecydowało o kontynuacji wspólnych poszukiwań w obszarze sztuk performatywnych. Autorem tekstu jest Adriano Marenco, który stworzył go przy współpracy z Alessandrą Caputo. Za inscenizacyjny kształt monodramu odpowiada zaś Simone Fraschetti.
Kiedy wchodzimy na widownię, Jansi/Janis jest już obecna na scenie – leży w samym centrum wysypanej ziemią kolistej przestrzeni. Zbudzi ją głos pochodzący z offu – kobiecy szept, niepokojący, trochę jakby z innego świata. Głos wzywa Jansi, która z właściwą sobie szczerością i dystansem opowie o Janis. Odtąd monolog aktorki staje się intymnym wyznaniem wokalistki – retrospekcją oraz refleksją nad własnym życiem, karierą, ogromną miłością do śpiewu i alkoholu.
Tekst monodramu nieustannie oscyluje między suchymi faktami biograficznymi a poetycką kreacją, przetwarzającą i pogłębiającą wybrane momenty z życia artystki. Wykorzystane tu fragmenty wywiadów i pojedynczych wypowiedzi Janis Joplin zlewają się z wykreowaną przez autorów fikcyjną Jansi, która wspomina i rekonstruuje przeszłość. Pomagają jej w tym rozmaite rekwizyty, które aktorka wyciąga z czerwonego klozetu: hipisowskie korale, boa, charakterystyczne okrągłe okulary czy wreszcie butelka Southern Comfort. Z tych elementów Jansi buduje swój świat i odtwarza przywołane z pamięci historie. „Jestem z wami szczera, uczciwa” – powie do widzów, obnażając przed nimi najbardziej intymne sfery swych życiowych doświadczeń. Opowiada o trudnym dzieciństwie w mieszczańskim i konserwatywnym środowisku, o kompleksach związanych z nieatrakcyjnym wyglądem, o drodze do kariery i sławie, którą nie zdążyła się nacieszyć, o nieudanych związkach i przelotnych romansach, lecz przede wszystkim o rozpaczliwej samotności. Valentina Conti jako Janis/Jansi bardzo realistycznie ukazuje przejścia między skrajnymi stanami emocjonalnymi swej bohaterki: od nagłej euforii przez wściekłość po wszechogarniający smutek i bezradność. Choć odbiór tych emocji jest w pewnym sensie zapośredniczony – spektakl grany jest w języku włoskim i tłumaczony symultanicznie na polski – aktorce udaje się zjednać publiczność. Z pewnością duża w tym zasługa samej historii przedstawionej w monodramie oraz muzyki Janis Joplin, której w spektaklu mimowolnie się wyczekuje. W wybranych scenach słyszymy Mercedes Benz, Cry Baby czy wreszcie przejmujący All Is Loneliness – aktorka śpiewa utwory równocześnie z oryginalną ścieżką dźwiękową, wykorzystując przy tym charakterystyczny mikrofon-lampkę. „Kiedy śpiewam, nie myślę” – powie w pewnym momencie, całkowicie oddając się sile muzyki. Jansi próbuje jak najdłużej przytrzymać sztuczne światło mikrofonu przy sobie, ale jego moc jest ograniczona. Mimo rytualnego zaklinania czasu ani Jansi, ani Janis nie są w stanie go zatrzymać.
Podczas trwania monodramu licznym metamorfozom ulega ciało aktorki – jest ono najbardziej eksploatowanym elementem przedstawienia. Na naszych oczach Jansi przemienia się w Janis – kopiuje jej styl, zakłada boa, okulary, a kiedy trzeba, prędko zmienia wytarty kremowy koc w futro. Odtwarzanie wizerunku Janis Joplin staje się częścią większego rytuału, jaki odgrywa na scenie Jansi. Bohaterka Valentiny Conti sprawdza, co tak naprawdę kryje się pod poszczególnymi przedmiotami-symbolami wypełniającymi świat Janis – w pewnym sensie testuje ich użyteczność. Kiedy okazuje się, że nie przynoszą one upragnionego szczęścia, kobieta za każdym razem szuka schronienia w ziemi, zanurzając w niej twarz, włosy, ręce, nogi i dekolt. To zjednoczenie z czymś, co naturalne, daje jej siłę. W ziemi zaczyna się opowieść Jansi, w ziemi też zakopane zostają jej wspomnienia.
18-03-2016
Patas Arriba Teatro, Teatr Nowy w Krakowie
Adriano Marenco i Alessandra Caputo
Jansi, nie ta Janis (Jansi, la Janis sbagliata)
reżyseria: Simone Fraschetti
zdjęcia: Pamela Adinolfi
obsada: Valentina Conti
premiera włoska: 13.06.2013
premiera polska: 27.02.2016