AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Retrotopia

Schron przeciwczasowy, reż. Marcin Wierzchowski, Narodowy Stary Teatr im. H. Modrzejewskiej w Krakowie
Doktorantka w Katedrze Teatru i Dramatu Uniwersytetu Jagiellońskiego, krytyczka teatralna, kuratorka. Publikuje w „Didaskaliach” i „Dialogu”.
A A A
fot. Natalia Kabanow  

W słowie „schron” zawiera się jednocześnie obietnica bezpieczeństwa i przewidywanie, że coś mu zagrozi. W Schronie przeciwczasowym, który Marcin Wierzchowski wyreżyserował w Starym Teatrze w Krakowie, bohaterowie poszukują bezpiecznej kryjówki nie w konkretnym miejscu, a czasie. Korzystając z kliniki prowadzonej przez Gabi Gaustyn (Małgorzata Gałkowska) i Martę Karel (Anna Paruszyńska-Czacka) powracają do momentów, w których czuli się szczęśliwi, i w których wierzyli, że to szczęście nie minie.

Adaptacja nagrodzonej Bookerem 2023 książki Georgiego Gospodinowa, którą razem z Wierzchowskim przygotował Michael Rubenfeld, nie polega na wiernym przeniesieniu fabuły powieści na scenę. Od Gospodinowa zapożyczono figury założyciela kliniki i architekta składających się na nią pokoi z różnych epok oraz główny koncept kliniki pamięci opisany przez bułgarskiego autora. Twórcy krakowskiego spektaklu zdecydowali się jednak osadzić poszczególne wątki fabularne w realiach historycznych, które są czytelne i znaczące dla polskiej publiczności. Do najważniejszych z nich należy wątek rodziny skoncentrowanej wokół chorej na Alzheimera Janiny (Anna Dymna), do której powracają traumatyczne reperkusje esbeckich nalotów z czasów stanu wojennego oraz wątek Wiesława Serafina (Jacek Romanowski) – również tracącego pamięć mężczyzny, który był polskim Żydem i wyemigrował z kraju jeszcze pod koniec 1967 roku, a teraz wraca do niego ze swoim synem Mosze (Michael Rubenfeld). Prowadzeniem terapii tych bohaterów zajmują się Gaustyn i Karel, ale na scenie oglądamy też ich własne zmagania z przeszłością. Pierwsza próbuje sobie poradzić z nieukojoną tęsknotą za zmarłym ojcem, którego figurę przywraca do swojego życia, wynajmując do tego aktora (Zbigniew W. Kaleta). A druga funkcjonuje, niosąc ciężar dojmującego poczucia życia w pustce, którą pozostawiła po sobie żydowska społeczność jej rodzinnego miasta, Chrzanowa.

Taka decyzja adaptacyjna bardzo służy spektaklowi i pozwala ukonkretnić stawiane przez Gospodinowa pytania o to, jakie są granice czerpania ukojenia z przeszłości i czy – nawet jeśli uda nam się je na chwile uzyskać – nie jest ono tylko złudzeniem. Ostatecznie przecież czas nieustannie upływa, i prędzej czy później zniszczy również wątłą tratwę zbudowaną z niemodnych już materiałów, starych zdjęć i papierosów nieistniejących już marek. Największym wyzwaniem adaptatorskim w przypadku nagradzanej powieści jest przełożenie na scenę przenoszenia się retrotopii z kliniki Gaustyn na kolejne społeczności, kraje, a później i kontynenty. Wierzchowski i Rubenfeld poradzili sobie z nim tylko częściowo, umieszczając pod koniec pierwszej części spektaklu scenę, w której Gaustyn i Karel rozmawiają o globalnym ruchu przenosin do przeszłości. Scena ta jest dość niezręczna, bo wywołuje wrażenie, że narracja słowna pełni funkcję koła ratunkowego w sytuacji, w której materia fabularna z oporem poddaje się inscenizacji. Niezręczność ta zostaje jednak później zniesiona w toku działań scenicznych, które odrywają się od konieczności służenia literackiemu oryginałowi. Jednym z narzędzi przechwytywania konceptu Gospodinowa na rzecz budowania niezależnej sytuacji scenicznej są projekcje wideo. Borys Dubiański, ich twórca, wprowadził do spektaklu między innymi ujęcia z odbywających się w ostatnich latach antyrządowych protestów. Z jednej strony kontekst pochodzenia obrazów wyświetlających się w tyle sceny jest dla nas czytelny, a z drugiej w pewnym momencie przestaje koncentrować naszą uwagę. Ujęcia przedstawiające wielkie zgromadzenia ludzi w przestrzeni miejskiej stają się po prostu nośnikami emocji – niepokoju, poczucia zagrożenia, napięcia – które są kluczowymi elementami budowania przez twórców obrazu społeczeństwa trzeciej dekady XXI wieku. Retrotopia Wierzchowskiego oparta jest bowiem nie tylko na nostalgii za przeszłością, ale też silnym lęku, że to, co nadchodzi, będzie straszniejsze niż to, co znamy. A jednocześnie wizja przyszłych zdarzeń tworzy się jako kolaż fragmentów obrazów i dźwięków, które historia już z siebie wypluła.

Wartość Schronu przeciwczasowego nie wynika z samych diagnoz dotyczących osadzania się wydarzeń historycznych w biografiach poszczególnych osób i w międzyludzkich konstelacjach, a obecne w nim fatalistyczne myślenie o przyszłości należy do znanych chwytów społecznej wyobraźni. A jednak spektakl ten jest angażujący i poruszający, a to dzięki sposobowi, w jaki Wierzchowski łączy opowiadanie osadzonych w konkretnym kontekście społecznym historii rodzinnych z charakterystycznym dla swoich prac podejściem do aktorstwa. W krakowskim spektaklu żaden wątek ani żadna rola nie służy ilustrowaniu przyjętej przez twórców tezy historiozoficznej czy diagnozy społecznej. Aktorzy tworzą postaci obdarzone psychologiczną głębią, przez co ich interakcje zwracają uwagę z jednej strony na trajektorie losów, a z drugiej na charakterystyczne mikro-cechy, takie jak sposób odgarniania włosów z czoła czy układania nóg na kanapie. Jednocześnie reżyser jest w stanie wyjść poza realistyczną rodzajowość poszczególnych scen, na przykład kiedy Zbigniew W. Kaleta zajmuje pozycję ojca, którego brawurowo gra równocześnie w scenach należących do trzech różnych wątków. Kaleta jest wtedy jednocześnie pewną figurą – z której wynika nie tylko pozycja w rodzinie, ale też usposobienie emocjonalne i osobowość – i jej różnymi aktualizacjami.

W kontekście choćby opisanej wyżej sceny można by powiedzieć, że montaż w Schronie przeciwczasowym ma charakter filmowy, byłoby to jednak zbyt proste. Wierzchowski posługuje się zabiegami przeplatania wątków jako kompozycji równoległej, ale jednocześnie – na co nie pozwala tradycyjny film – pozwala nam oglądać różne wątki w ich warstwowym nakładaniu się na siebie. Ten spektakl, opowiadając o doświadczeniu tektonicznego czasu, w którym nagłe wydarzenie traumatyczne wywołuje zerwanie ciągłości doświadczenia, sam jest zbudowany jak palimpsest, w którym spod poszczególnych elementów przebijają inne, nadając tym pierwszym specyficzny koloryt i znaczenie.

Mimo że w materiałach towarzyszących spektaklowi twórcy dużo miejsca poświęcili oprawie olfaktorycznej, mającej za zadanie stymulować inne płaszczyzny zmysłowej percepcji niż te tradycyjnie kojarzone z teatrem, czyli wzrok i słuch, to język wizualny pozostał w nim najważniejszym narzędziem kreacyjnym. Scenografia autorstwa Justyny Załęskiej składa się z wielu elementów posiadających własne przestrzenne choreografie. Tylna ściana sceny została zaaranżowana tak, że wygląda jak przekrój budynku – widzimy fragmenty armatury łazienkowej, różne rodzaje kafelków i kolorów ścian. Na sztankietach umieszczono z kolei tła poszczególnych scen (ścianę biblioteczki, fasadę meblościanki), które dopełniają umieszczone na obrotówce elementy pochodzące z mieszkań konkretnych postaci. Paradoksalnie wykorzystane w scenografii meble i obiekty (na przykład stos starych książek) przywodzą na myśl konkretne zapachy, nie ma potrzeby rozpylania ich na scenie. Wizualną wieloplanowość spektaklu w znacznym stopniu pozwalają zbudować światła, za których reżyserię odpowiadał Szymon Kluz. Jego praca wytworzyła specyficzne dla poszczególnych scen atmosfery, pozwoliła też różnicować sposoby percepcji przestrzeni, w której to, co akurat jest najważniejsze, nie zawsze pojawia się z przodu, w bezpośredniej bliskości z publicznością.

W spektaklu Wierzchowskiego kilkukrotnie powraca wiersz, w którym odmalowuje się doświadczenie przemieszczania się nocą przez śnieżną zawieruchę. W ostatniej strofie podmiot liryczny zauważa, że w takich warunkach, nie można sobie nawet wyobrazić, że kiedyś wstanie słoneczny dzień. Wiersz ten pojawia się też w finale, kiedy na scenie obecni są wszyscy bohaterowie, ale zanim zostaje wypowiedziany do końca, światło gaśnie i również zapowiedź pogodnego świtu zostaje nam odebrana. Wydaje się, że tworząc Schron przeciwczasowy Wierzchowski wsłuchiwał się uważnie nie tylko w słowa powieści Gospodinowa, ale też w przesycające współczesne społeczeństwo lęki. Intensyfikują je wydarzenia ostatnich lat i miesięcy, ale są zakorzenione głębiej, w traumatycznej przeszłości historycznej, z której niektóre historie – jak te żydowskie – zostały wymazane, a inne zapisały się niezasłużonymi krzywdami i opresją ze strony władzy państwowej i funkcjonariuszy wykonujących jej wolę.

03-04-2024

Narodowy Stary Teatr im. H. Modrzejewskiej w Krakowie
Schron przeciwczasowy
spektakl inspirowany książką Georgiego Gospodinowa
adaptacja i scenariusz: Michael Rubenfeld, Marcin Wierzchowski
reżyseria: Marcin Wierzchowski
scenografia: Joanna Załęska
kostiumy: Paula Grocholska
choreografia: Aneta Jankowska
muzyka: Marta Zalewska
reżyseria światła: Szymon Kluz
video: Borys Dubiański
obsada: Bolesław Brzozowski, Bogdan Brzyski, Szymon Czacki, Anna Dymna, Małgorzata Gałkowska, Zbigniew W. Kaleta, Anna Paruszyńska-Czacka, Błażej Peszek, Paulina Puślednik, Jacek Romanowski, Michael Rubenfeld
premiera: 1.04.2024

galeria zdjęć Schron przeciwczasowy, reż. Marcin Wierzchowski, Narodowy Stary Teatr im. H. Modrzejewskiej w Krakowie Schron przeciwczasowy, reż. Marcin Wierzchowski, Narodowy Stary Teatr im. H. Modrzejewskiej w Krakowie Schron przeciwczasowy, reż. Marcin Wierzchowski, Narodowy Stary Teatr im. H. Modrzejewskiej w Krakowie Schron przeciwczasowy, reż. Marcin Wierzchowski, Narodowy Stary Teatr im. H. Modrzejewskiej w Krakowie ZOBACZ WIĘCEJ
 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
trzy plus dziesięć jako liczbę:
komentarze (2)
  • Użytkownik niezalogowany seo
    seo 2024-04-19   18:08:36
    Cytuj

    Hello, this weekend is good for me, since this time i am reading this enormous informative article here at my home.This is my first time i visit here. I found so many interesting stuff in your blog especially its discussion. From the tons of comments on your articles, I guess I am not the only one having all the enjoyment here keep up the good workI wanted to thank you for this great read!! I definitely enjoying every little bit of it I have you bookmarked to check out new stuff you post.Thank you because you have been willing to share information with us. we will always appreciate all you have done here because I know you are very concerned with our. https://www.posterprintcenter.com/magnets.html

  • Użytkownik niezalogowany SafeToto.02
    SafeToto.02 2024-04-03   00:38:42
    Cytuj

    It's a game. Five dollars is free. Try it It's not an easy game ->-> 바카라사이트