AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Tajemnice chińskiego aktora

Reżyser teatralny, historyk i teoretyk teatru. Profesor na Uniwersytecie Wrocławskim i w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie, absolwent Politechniki Wrocławskiej (1979) oraz Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej PWST (1986). Publikuje m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”.
A A A
 

Ta książka to mistrzowski popis solidności i sumienności naukowej, a nade wszystko wielkiej wrażliwości na kulturę nieeuropejską. Recenzja książki Marty Steiner Chiński teatr „xiqu”. Interpretacja antropologiczna, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2013.

W odrestaurowanym centrum starego Chengdu, stolicy prowincji Syczuan w środkowych Chinach, przetrwał wspaniały teatr z drewna. Kilka lat temu widziałem tam przedstawienie opery syczuańskiej. Było to wyjątkowe doświadczenie teatralne. Przed spektaklem mogłem podziwiać przemiany artystów w postaci sceniczne. Garderoba została otwarta dla publiczności. Aktorzy sami, bez asysty charakteryzatorów, pokrywali swoje twarze jaskrawymi barwami i skomplikowanymi, geometrycznymi wzorami. Osobnym spektaklem było zakładanie przez nich kolejnych warstw wspaniałych kostiumów. Przed rozpoczęciem przedstawienia miłe panie wlały herbatę do ślicznych czarek ustawionych na wysuwanych stolikach przed każdym widzem. Sam akt nalewania też był niezwykłym performansem – z metalowego czajniczka wysuwał się długi i wąski dzióbek, z którego wielkim łukiem tryskał strumień wspaniałego napoju prosto do czarki, nie roniąc ani kropli. Dyskretne dolewanie herbaty trwało do końca pokazów. Inne panie, za dodatkową opłatą, masowały widzom stopy. Żadna z tych czynności nie zakłócała oglądania spektaklu. Przeciwnie. Nigdy wcześniej nie odbierałem przedstawienia teatralnego tak wieloma zmysłami.

Tymczasem na scenie rozgrywały się równie niezwykłe wydarzenia. Było to klasyczne przedstawienie opery syczuańskiej. Składało się z serii odrębnych popisów artystów wyspecjalizowanych w bardzo różnych technikach: od akrobatów, muzyków i aktorów po śpiewaków, tancerzy i iluzjonistów. Każdy był wirtuozem w swej technice. Lalkarz przez kwadrans dźwigał wysoko nad głową olbrzymią kukłę dziewczyny, która z wdziękiem i lekkością wykonywała akrobacje z chustą. Komicy tak żywiołowo odgrywali zabawną scenkę rodzajową, że śmiałem się do łez, choć z ich dialogów nie rozumiałem ani słowa. Animator teatru cieni zaskakiwał kreatywnością i plastycznością swoich dłoni. Wspaniałe arie gwiazdy zespołu wbiły mnie w krzesło. Artystka bez wysiłku wykonywała niezwykłe akrobacje wokalne głosem o takiej sile, że wibracje czułem w całym ciele. Towarzyszyli jej znakomici tancerze. Wszyscy w bajecznie kolorowych kostiumach. Kiedy zgasło światło, z ich ust zaczęły buchać płomienie żywego ognia. 

Finał przedstawienia zaparł mi dech. Głośna muzyka wyraźnie przyspieszyła. Na scenę wtargnęli młodzi wojownicy w kolorowych maskach. Wymachiwali olbrzymimi wachlarzami. Prezentowali wariacje choreograficzne inspirowane sztukami walki. W pewnym momencie główny tancerz przesunął energicznie otwarty wachlarz przed swoim ciałem i jego kostium błyskawicznie zmienił barwę. Inni również zaczęli się na naszych oczach przemieniać. Muzycy wzmacniali każdą przemianę głośnym akcentem. Tancerze zaczęli machać wachlarzami przed swoimi twarzami. Ich maski w mig zmieniały kolory i wzory. Główny artysta podszedł do widowni i wykonał całą serię takich błyskawicznych zmian. W finale obnażył na chwilę twarz, ale tylko po to, żeby ją znowu przykryć kolejną maską. Byłem zachwycony, choć pojęcia nie miałem, jak oni to robili.

Opera syczuańska to przykład teatru zwanego xiqu. W Chinach praktykuje się wciąż około trzystu różnych tradycji tego rodzaju sztuki. Najsławniejsza jest oczywiście opera pekińska. Zjawisko to, podobnie jak cały teatr azjatycki, wymyka się kategoriom europejskiej myśli teatrologicznej. Polskich uczonych te trudności nie zrażają. Japonistki Estera Żeromska i Jadwiga Rodowicz oraz sinolożki Izabella Łabędzka i Lidia Kasarełło należą do najwybitniejszych w świecie badaczek teatru wschodniego. Do tego znakomitego grona dołącza właśnie antropolożka Marta Steiner z nową książką poświęconą chińskiemu teatrowi xiqu. To mistrzowski popis solidności i sumienności naukowej, a nade wszystko wielkiej wrażliwości na kulturę nieeuropejską.

Steiner spędziła w Chinach i Hongkongu trzy lata. Obejrzała dziesiątki przedstawień. Rozmawiała z wieloma artystami. Przeczytała setki uczonych komentarzy. Kilka lat zajęło autorce procesowanie całej tej ogromnej wiedzy, często związanej z bardzo osobistymi doświadczeniami. Zaproponowała niezwykle przejrzyste i moim zdaniem trafne ramy dla dokonania pełnej syntezy obecnego stanu badań nad fenomenem teatru xiqu, z własną rekonstrukcją genezy i rozwoju tego teatru. Wątki historyczne Steiner dopełniła wątkami społecznymi i filozoficznymi, na każdej niemal stronie podkreślając swoistość i odrębność chińskich praktyk kulturowych. Sama przybyła do Państwa Środka „z dalekiego kraju”, wie zatem dobrze, jakie tematy i zagadnienia należy wydobyć i pogłębić, by polski czytelnik mógł się zbliżyć do rozumienia tej bardzo innej sztuki teatru. W tym kontekście szczególnie owocne wydały mi się obszerne wyjaśnienia trudno uchwytnych znaczeń wielu kluczowych terminów. Wyrazy chińskie Steiner często konfrontuje z kategoriami wykształconymi do opisu teatru w Europie, ukazując tym dobitniej radykalną odmienność chińskiej myśli i praktyki teatralnej.

Autorka skrupulatnie wymienia i opisuje wszystkie najważniejsze gatunki tradycyjnego teatru, także te zaginione.Autorka nazwała swoją rozprawę „interpretacją antropologiczną”. Bardzo celnie. Taka perspektywa umożliwiła jej analizowanie „obcej” kultury bez wykraczania poza pole własnej kompetencji naukowej. Przede wszystkim jednak narzędzia antropologii ułatwiły Steiner opisanie xiqu jako praktyki performatywnej. Xiqu to teatr performera: muzyka, śpiewaka, akrobaty, aktora. Sztuki pisane nigdy nie odgrywały w Chinach tak wielkiej roli jak np. w antycznych Atenach. Były też zdecydowanie inaczej konstruowane. Fabuła nigdy w nich nie dominowała. Dramat miał nade wszystko dostarczać aktorom materiału do popisów.

Steiner drobiazgowo wyjaśnia zasady chińskiej sztuki aktorskiej. Omawia obszernie skomplikowaną symbolikę barw i gestów, typologię ról, związki praktyk artystycznych z chińską medycyną i sztukami walki. Drobiazgowe opisy techniczne przeplatają się z często naprawdę wstrząsającymi anegdotami. Najbardziej poraziła mnie wzmianka o aktorkach kunsheng na stronie 244. Ponieważ męska publiczność domagała się od nich seksu, niektóre z tych artystek oszpecały swe ciała. Deformacje cielesne kobiet nie były w Chinach niczym niezwykłym. Każdej dziewczynce obwiązywano boleśnie nogi, żeby stopy nie mogły urosnąć. Steiner przybliża erotyczne konteksty owych tortur i barwnie opisuje konsekwencje tego fetyszyzmu dla praktyki teatralnej. W tym kontekście drobiazgiem wydaje się powiększanie oczu taśmą przylepianą do skroni przez wykonawców roli qingyidan.

Ponad jedną trzecią rozprawy zajmuje „krótka historia tradycyjnego teatru chińskiego”. Autorka dokonała gigantycznej pracy, syntetyzując olbrzymią ilość informacji do stu trzydziestu stron. Zaczyna od szamańskich praźródeł, a kończy na roku 2003, kiedy to funkcjonowało wciąż około 360 gatunków tradycyjnego teatru. Chiński teatr jawi się jako rozrywka dla poprawienia samopoczucia widzów, a dramat jako okazja do śpiewania. Sławne i uwielbiane przez publiczność arie, wyjaśnia Steiner w dalszej części książki, były głównym sposobem wyrażania przez artystów emocji. Autorka skrupulatnie wymienia i opisuje wszystkie najważniejsze gatunki tradycyjnego teatru, także te zaginione. Naświetla polityczne konteksty nagłego rozkwitu dramatu w XIII wieku, a także okoliczności powstania sławnych oper modelowych w komunistycznych Chinach.

Książka Marty Steiner o teatrze może być świetnym wprowadzeniem do głębszego zrozumienia całej kultury chińskiej. Aż trzy rozdziały autorka poświęca na wyjaśnienie konwencji teatru xiqu. Zwroty w rodzaju „teoria trzech skarbów”, „system pięciu przemian” czy „kosmologia korelatywna” wyraźnie wskazują na odmienność chińskiej myśli teatralnej od arystotelesowej poetyki. To problematyka szczególnie trudna dla osoby nieurodzonej w Chinach. Steiner radzi sobie z nią wyjątkowo kreatywnie. W swoich antropologicznych interpretacjach obficie korzysta z osiągnięć współczesnej kognitywistyki, neuronauki i psychologii. Najwięcej miejsca poświęca refleksjom nad esencjalizmem. Zgłębia silny związek chińskiego perfomera z własną cielesnością. Wyjaśnia odmienny niż w Europie stosunek do maski, kostiumu i rekwizytu. Jednym z przewodników autorki po tej zawiłej i egzotycznej tematyce jest Jerzy Grotowski, polski reżyser, który przez kilka miesięcy wędrował po Chinach i, jak mało który Europejczyk, zgłębił tajniki sztuki chińskiego aktora. Grotowski, twórca instytutu badań nad sztuką aktora, spoglądał na chińskich artystów przede wszystkim jako praktyk. Taka perspektywa świetnie wzbogaca antropologiczne i performatywne studia Steiner.

Po spektaklu opery syczuańskiej w Chengdu próbowałem dowiedzieć się od aktorów, w jaki sposób tak błyskawicznie zmieniali kostiumy i maski. Nie bardzo chcieli na ten temat rozmawiać. Dowiedziałem się tylko, że każdy aktor ma własną technikę, zwykle odziedziczoną po krewnym, i strzeże jej jak największej tajemnicy. Książka Marty Steiner pomogła mi zrozumieć syczuańskich artystów. Sztuka znaczy dla nich więcej niż wirtuozeria czy technika. To źródło ich tożsamości i pozycji społecznej. Performanse przemiany stały się ich sposobem życia. Poprawiają też dobre samopoczucie widzów. Taniec – wedle chińskich myślicieli cytowanych przez Steiner – wywodził się wszak z praktyk terapeutycznych, to medytacja w ruchu. Całkowite odarcie sztuki z tajemnicy z pewnością unicestwiłoby tę tradycję.

Książka Marty Steiner o teatrze może być świetnym wprowadzeniem do głębszego zrozumienia całej kultury chińskiej. To wielki sukces autorki. Ujawniając rąbek tajemnicy chińskiego aktora, Steiner brawurowo kreśli obraz życia wedle wartości, które współczesnym Chinom umożliwiły odgrywanie dominującej roli w globalnej gospodarce i polityce.

15-11-2013

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę: