AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

„Zabijanie kur w hotelu jest zabronione”

Ur. 1987 r., magistrantka Wydziału Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie. Publikuje w „Aspiracjach” i „Teatrze”. Współpracuje z Archiwum Jerzego Grzegorzewskiego. Przygotowuje pracę magisterską na temat jeleniogórskiego okresu twórczości Krystiana Lupy.
A A A
 

Twórczość brytyjskiego zespołu The Tiger Lillies nie jest w Polsce powszechnie znana. Warszawska publiczność miała okazję zapoznać się z nią w przedstawieniu Moulin Noir. Antyrewia, przeniesionym z Akademii Teatralnej do Teatru Współczesnego w 2008 roku. Rok później grupa zagrała koncert w Fabryce Trzciny, a w 2012 roku uczestniczyła w obchodach pięćdziesiątych urodzin kina Luna, grając na żywo podkład do filmu Gabinet doktora Caligari. Twórcy spektaklu Sofia de Magico w Teatrze Roma postąpili odważnie, sięgając po muzykę, która musicalowym widzom jest zupełnie obca.

Jeśli widzów Romy skusił plakat Sofii…, prawdopodobnie przeżyli spore zaskoczenie. Występująca w tytułowej roli Katarzyna Zielińska spogląda z niego oczami niewinnej, delikatnej dziewczynki. Już jej pierwsze pojawienie się na scenie burzy tę iluzję: z cienia wyłania się przypominająca owada sylwetka w koronkowym trykocie. Kolejne wcielenia – czy to cyrkówki, czy to młodziutkiej kokietki wystylizowanej na Marylin Monroe – nie pozostawiają wątpliwości. Dziewczynka – owszem. Ale z pewnością nie niewinna.

Sofia to dziecko z rodziny cyrkowej. Nie jest to jednak cyrk kolorowy i radosny. To świat artystów trzeciej kategorii, dziwek i stręczycieli, oszustów i zbrodniarzy, zboczeńców i dziwolągów – zaczerpnięty wprost z piosenek The Tiger Lillies, które wypełniają większość przedstawienia. Do skonstruowania warstwy narracyjnej twórcy spektaklu wykorzystali fragmenty tekstów Rolanda Topora i Aglai Veteranyi, autorów słynących z surrealistycznej wyobraźni i makabrycznego humoru. Okazało się, że doskonale komponują się one z tekstami Martyna Jacquesa, lidera i wokalisty The Tiger Lillies, dzięki czemu udało się zbudować niezwykle spójny w swojej brutalności świat.

Zielińskiej-Sofii, która opowiada na scenie historię swojego życia, towarzyszy troje aktorów: Jolanta Fraszyńska (Matka), Mariusz Drężek (Ojciec) i Tomasz Steciuk (Impresario). I choć to na postaci Sofii opiera się fabuła spektaklu, każda z tych ról jest ważna. Wszyscy doskonale odnajdują się w niełatwej i nieoczywistej konwencji, tworząc zapadające w pamięć kreacje. Na szczególne uznanie zasługuje Fraszyńska, chyba po raz pierwszy nie przypominająca podlotka. Jej Matka to okrutna kobieta, która w hotelowym pokoju zarzyna kury, a ze swojej córki robi dziwkę.

Zaskoczyła także Zielińska. Konwencja czarnego kabaretu czy jarmarcznej budy jest bardzo odległa od ról, z którymi najbardziej się ją kojarzy, a jej głos – mimo że dobrze ustawiony i o dużych możliwościach – nie może się równać z falsetem Jacquesa. (Mało kto miałby zresztą szansę w takiej konfrontacji, choć pomysł, by jego piosenki zaśpiewała Katarzyna Groniec, wydaje się wart rozważenia.) Mimo to Zielińskiej udało się zaprezentować z zupełnie nowej strony i rozbić płaski medialny wizerunek.

Jedyne, czego zabrakło w Sofii de Magico, to odważniejsze stylizacje aktorów. Same kostiumy Elżbiety Rokity, jakkolwiek świetne i dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, nie wystarczały. Może warto było odważyć się i przerysować charakteryzację i kostiumy, by zbliżyć się do scenicznego wizerunku The Tiger Lillies lub estetyki charakterystycznej dla filmów Tima Burtona.

Ale zarzut ten to właściwie uwaga, nie zarzut. Największą zaletą, która powinna zachęcić do pójścia na spektakl każdego fana brytyjskiego zespołu jest nowy przekład tekstów piosenek autorstwa Michała Chludzińskiego. W powszechnej świadomości funkcjonuje wersja Romana Kołakowskiego, wykorzystana zarówno w reżyserowanym przez niego we Wrocławiu spektaklu Zło. Księga gróźb (2006), jak i we wspomnianym już Moulin Noir. Kołakowski, który doskonale sprawdził się jako tłumacz songów Bertolta Brechta czy piosenek Nicka Cave’a i Toma Waitsa, z twórczością Jacquesa nie poradził sobie zbyt dobrze. Jego przekład razi infantylnością, a częstochowskie rymy zabijają przewrotność oryginalnych tekstów. Chludziński uniknął tych błędów; udało mu się przygotować teksty zarówno niezwykle rytmiczne, jak i brutalne w wyrazie.

Gdyby kogoś nie przekonał nawet ten argument – niech wejdzie na You Tube i obejrzy wykonanie piosenki Killer. A następnie niech wyobrazi sobie Fraszyńską w czerni, biegającą po scenie z uwięzioną w klatce żywą kurą, i śpiewającą właśnie ten numer. Perwersja… I o to chodzi.

* Tytuł recenzji: Aglaja Veteranyi, Dlaczego dziecko gotuje się w mamałydze, przeł. A. Rosenau, Wołowiec 2003.

19-03-2014

 

Teatr Muzyczny Roma w Warszawie
Sofia de Magico
scenariusz i reżyseria: Łukasz Czuj
wykorzystano piosenki zespołu The Tiger Lillies (przeł. Michał Chludziński) oraz fragmenty prozy Rolanda Topora (przeł. Ewa Kuczkowska) i Aglai Veteranyi (przeł. Katarzyna Leszczyńska i Alicja Rosenau)
scenografia i kostiumy: Elżbieta Rokita
kierownictwo muzyczne i aranżacje: Marcin Partyka
obsada: Katarzyna Zielińska, Jolanta Fraszyńska, Mariusz Drężek, Tomasz Steciuk
premiera: 01.03.2014

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
dwa plus trzy jako liczbę: