Białe włosy i czarne łabędzie

Jakie koszty zapłacili ci, którzy codziennie stawiali się na próbach, gotowi służyć dziełu, które ma powstać, a zamiast pracować, musieli znosić kaprysy i odloty gwiazdy w połączeniu z egoizmem i poczuciem „misji” reżysera?

Koniec świata?

A teraz Stowarzyszenie Filmowców Polskich, ważna instytucja rynku filmowego, zakłada specjalny portal Aktorzy polscy i mało kto się zgłosił. To już chyba koniec świata.

Zrzędność i przekora: Zeznanie

Umarł Hans Kloss, czyli – Stanisław Mikulski. To on padł ofiarą mojego występnego czynu.

Przerywam milczenie

Szczęśliwi ci, którzy uprawiają zawód krytyka i mogą umiejętnie rozdawać łaski i ciosy bez obciążenia, jakie powoduje doświadczenie konkretnych działań.

Zrzędność i przekora: Nowa siła sceniczna

Wiadomo jednak, że tylko krowa nie zmienia poglądów. I kto wie, może nadejdzie wkrótce taki wieczór, że stanę przed wami na scenie i, jak Władysław Grabowski podczas słynnej premiery Wieczoru Trzech Króli, oznajmię: „Teraz ja!”. A potem, mam nadzieję, się obudzę.

Miejsce Schillera? Gdy biedny się żeni, noc jest krótka

Miejsce Schillera?
Jasiński widzi u podnóża Wawelu kabaret. Tłumaczą go choćby ostatnie wybory „elektroniczne”. Zagrzmiał na puentę pieśnią, która obudzi każdego. Upiora niestety też.

Zrzędność i przekora: „Kizie-mizie dziś wieczór znikają…”

Przyjaźniłem się z Basią Swinarską, wdową po Konradzie. Oboje mieli fioła na punkcie kotów. Za życia Swinarskiego, w domu pod Otwockiem trzymali ich dziesiątki.

O spostrzegawczości

Jeszcze niedawno uważaliśmy, że to dobrze, kiedy publiczność wychodzi. Nie przyjmowaliśmy do wiadomości, że może to nie głębia, lecz zwykła nuda nas wywiewa… A teraz nam się okazało, że już nawet wychodzić nie ma kto.

Diariusz tumultu w Wólce Biskupiej

Mój przyjaciel Michał Merczyński, człowiek, którego energia napędzała 24 edycje festiwalu, któremu przez 20 lat pomagałem w roli dyrektora artystycznego, pod naciskiem władz miasta, policji lub samodzielnie podjął złą i przedwczesną decyzję. Nie można poddawać się na samą wiadomość, że nieprzyjaciel ogłosił mobilizację. Trzeba przynajmniej stanąć z nim oko w oko. Walczyliśmy o wolność, żebyśmy mogli być mniej odporni na przemoc. Ale z wolności należy korzystać. I raz na 25 lat zmobilizować się w jej obronie. Takie opinie wygłaszam w wywiadzie dla lokalnej edycji „Gazety Wyborczej”. Ukaże się oczywiście w piątek, dzień niegdyś dedykowany postom i umartwieniom.