AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Teatr Ósmego Dnia pragmatycznie zoperacjonalizowany w zgodzie z duchem czasu, czyli „Patria! Patria! Partia! Partia!”

Profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, doktor habilitowany. Teatrolog, kulturoznawca, performatyk, kierownik Zakładu Performatyki Instytutu Kulturoznawstwa UAM. Autor, redaktor, współredaktor książek z zakresu historii teatru i teatru współczesnego, twórca wielu artykułów opublikowanych w Polsce (m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”), a także za granicą.
A A A
 

Teatr Ósmego Dnia z Poznania, od początku lat 70. czołowy zespół polskiej alternatywy, jest teraz, na początku 2014 roku, po raz pierwszy od roku 1984 zagrożony w swym instytucjonalnym i finansowym bycie przez aktualnie panującą władzę. Trzydzieści lat temu zagroziła mu (skutecznie zresztą) totalitarna władza PRL, teraz dobiera się doń samorządowa władza lokalna, demokratycznie wybrana przez obywatelki i obywateli Poznania. Dotacja Teatru została zmniejszona uchwałą Rady Miasta z 20.12.2013 r. o 300 tys. zł. – z miliona stu tysięcy do ośmiuset tysięcy. Starczy to na podstawowe wydatki (pensje i czynsz), na pewno nie starczy na utrzymanie siedziby (media), no i na działalność artystyczną oraz animacyjną, do której Teatr, jako miejska instytucja kultury, został powołany.

Aktualnie panujące w Poznaniu władze samorządowe od dłuższego już czasu nie lubią Teatru Ósmego Dnia, a zwłaszcza jego dyrektorki, Ewy Wójciak. Latem 2010 roku ówczesny wiceprezydent Poznania, Sławomir Hinc wezwał ją „na dywanik" i udzielił oficjalnej reprymendy w związku z listem zespołu Teatru do posła Janusza Palikota  wyrażającym, najogólniej mówiąc, poparcie dla niego w jego konflikcie z władzami Platformy Obywatelskiej. Reprymendzie towarzyszyły groźby finansowych i administracyjnych represji. Przekaz był jasny – władze Poznania życzą sobie, by artyści z miejskich instytucji kultury byli neutralni politycznie. Sprawa stała się głośna i zajmowała uwagę mediów oraz środowisk artystycznych, nie tylko w Poznaniu, przez dłuższy czas.

Prawdziwa burza rozpętała się jednak po facebookowej wypowiedzi Ewy Wójciak z marca 2013 na temat nowo wybranego papieża, w której nazwała go ch…, oceniając w ten dosadny sposób uległą i służalczą, jej zdaniem, postawę księdza Bergoglio wobec zbrodniczej wojskowej junty panującej w Argentynie w latach 1976-1982. Wypowiedź ta była przez kilka tygodni „sensacją dnia”, przetaczając się od rana do wieczora przez media.

Osobista niechęć ze strony prawicowych radnych i wielu ludzi z Zarządu Miasta do nieprzebierającej w słowach dyrektorki jest niezaprzeczalnym faktem. Mnie jednak interesuje inny aspekt postawy lokalnych władz różnego szczebla wobec Teatru Ósmego Dnia. Chodzi o kompletne niezrozumienie zasad działania teatralnej grupy, które wyrastają z tradycji teatru zespołowego, awangardowego, zaangażowanego w politykę i poruszającego w swych spektaklach palące, często wstydliwe kwestie społeczne. Chodzi zatem o model działania zespołu teatralnego uformowany w czasach teatru kontrkultury lub, jak kto woli, Drugiej Reformy Teatru z lat 60. i 70. XX w. Ten model działania zespół Teatru Ósmego Dnia, podobnie jak szczecińska Kana i lubelskie Provisorium, usiłuje od z górą dwudziestu lat pogodzić ze statusem miejskiej instytucji kultury. Gdy jesienią 1990 roku „Ósemki” na osobiste wezwanie premiera Mazowieckiego triumfalnie powróciły do Poznania po kilkuletniej emigracji, wymuszonej przez administracyjne i policyjne represje ze strony władz PRL, było dla wszystkich jasne, że dwa tryby działania: artystyczno-społeczny, wypracowany przez ponad dwadzieścia lat owocnej działalności, i administracyjny, zgodny z rodzącymi się w bólach nowymi, demokratycznymi przepisami prawa, winny sobie sprzyjać – dla wspólnego dobra zespołu, sztuki, władz i obywateli miasta. Mam wrażenie, że dobrze to rozumieli dwaj istotni dla poznańskiej kultury, nieżyjący już, niestety, włodarze miasta: Wojciech Szczęsny Kaczmarek, pierwszy demokratycznie wybrany prezydent Poznania oraz długoletni wiceprezydent ds. oświaty, kultury i sportu, Maciej Frankiewicz – w czasach PRL opozycjonista, działacz NZS, KPN i Solidarności Walczącej.

Model instytucjonalnego funkcjonowania Teatru Ósmego Dnia w zgodzie z własnymi poglądami i doświadczeniami, ale także z aktualnie panującymi przepisami, jest dziś wyraźnie zagrożony.Dzisiejsi poznańscy decydenci coraz częściej-gęściej nie rozumieją tego, że teatr, nawet miejski, może być miejscem artystycznego eksperymentu, że nie musi produkować dużej liczby spektakli i codziennie grać, że może prowadzić działalność edukacyjną i animacyjną, która wykracza poza nieśmiertelne „warsztaty z młodzieżą” (chociaż i one się w „Ósemkach” odbywają) i bywa kontrowersyjna, bo jest autorska, zgodna z systemem wartości, przeświadczeniami i przekonaniami twórców zatrudnionych przez miasto. Ci ostatni powinni być, zdaniem wielu decydentów, „sterylni politycznie”, „produkujący produkcje artystyczne”, a przede wszystkim realizujący „projekty”, które powinny być efektem wygrania konkursu o granty, a nie miejskiej dotacji. Bo wtedy zawsze można jeszcze raz ich działalność skontrolować, zweryfikować i ewentualnie zmodyfikować przed ostatecznym „przyklepaniem” danego projektu.

Czasy się zmieniają i labilny, ale dość stabilny model instytucjonalnego funkcjonowania Teatru Ósmego Dnia w zgodzie z własnymi poglądami i doświadczeniami, ale także z aktualnie panującymi przepisami, jest dziś wyraźnie zagrożony. Operacyjnie i praktycznie myślący ludzie, a takich mamy coraz więcej we wszelkiej maści władzach, nie pojmują, dlaczego taki „teatrzyk” ma mieć prawo do realizowania tylko jednej premiery rocznie i dlaczego miejska dotacja ma mu zapewnić realizację podstawowych zadań, aby chcąc je realizować, nie musiał wciąż stawać do konkursów. Taka też była oficjalna argumentacja tych radnych, którzy głosowali za cięciami w budżecie „Ósemek” (wszyscy radni PiS, większość radnych Poznańskiego Ruchu Obywatelskiego – tzw. klubu prezydenckiego, oraz czworo radnych PO). Okazało się, że ponad czterdziestoletni wybitny dorobek o znaczeniu międzynarodowym, a także sława i renoma (czyli „po dzisiejszemu” marka) Teatru Ósmego Dnia nic tu nie znaczą.

Gdy władza nie lubi artysty, zawsze znajdzie na niego kij, na ogół finansowy. Kto trzyma kasę, ten górą. Nieważne, że Teatr Ósmego Dnia to nie tylko legenda polskiej alternatywy teatralnej ostatnich dwóch dziesięcioleci PRL, lecz także jedna z nielicznych instytucji kulturalnych Poznania o znaczeniu międzynarodowym. Instytucja, która nie tylko trwale zapisała się w historii światowego teatru poszukującego, ale nadal jest znana i ceniona w kraju i za granicą. Nie każdy poznański teatr gra rok po roku w czołowych salach teatrów nowojorskich, a Teatr Ósmego Dnia jest ponadto od dziesięcioleci zapraszany na największe i najważniejsze festiwale na czterech kontynentach. Warto też wspomnieć o roli opiekunów i inspiratorów twórczych poczynań, jaką członkowie Teatru Ósmego Dnia pełnią wobec młodszych koleżanek i kolegów z licznych poznańskich zespołów oraz inicjatyw teatru alternatywnego, który jest na ogół mocno niedoceniany i lekceważony przez władze Poznania, a stanowi bardzo istotny element kreatywnego kapitału tego miasta.

Groźba represji finansowych o podłożu politycznym wobec tak ważnej i liczącej się instytucji osłabia potencjał kulturowy oraz markę „miasta know how” i świadczy o „niekompetencji do sześcianu” i złej woli radnych, którzy glosowali za cięciami. Teatr Ósmego Dnia często podpadał i podpada każdej władzy, ujmując się za prawami obywateli – dawniej tych, którzy przechodzili przez „ścieżki zdrowia” i byli oficjalnie pozbawiani Boga (tak, tak! W obronie Jego obecności w duchowym życiu obywateli PRL „Ósemki” występowały w spektaklu Ach, jakże godnie żyliśmy! z 1979), a dziś bronią obywateli Poznania z „czyszczonych” kamienic, z atakowanych squatów, a nawet tych ubogich, omijanych i pogardzanych – tych z działek i z noclegowni. Ewa Wójciak od bardzo dawna używa dosadnych określeń wobec publicznych osób, jeśli uważa, że są one nie w porządku wobec etycznych standardów. Osobiście byłem świadkiem kilku jej takich  wypowiedzi: oto np. we wrześniu 1978 roku, w Cieszynie podczas obrad Rady Programowej Teatru Studenckiego, poszerzonej o szefów zespołów tego ruchu, zorganizowano nam spotkanie z wiceprezesem warszawskiej centrali Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk (czyli, krótko mówiąc, cenzury). Kiedy urzędnik ten, w odpowiedzi na pytanie, dlaczego poezji Miłosza nie ma w podręcznikach, z uśmiechem oświadczył, że Czesław Miłosz nie jest nikim istotnym z artystycznego punktu widzenia, Ewa Wójciak nazwała go kłamcą i demonstracyjnie opuściła salę obrad w towarzystwie jeszcze kilku studenckich artystów. Kilka miesięcy później, w maju 1979 roku, zabierając głos w publicznej, otwartej dyskusji podczas lubelskich Konfrontacji Młodego Teatru, nazwała Włodzimierza Iljicza Lenina „zbrodniarzem i ćwierćinteligentem”. Po upływie kilkunastu miesięcy, po wybuchu Sierpnia 80 i Noblu dla Miłosza, te „herezje” uznano powszechnie za oczywistości. Jednak za takie wypowiedzi przed Sierpniem i po 13 grudnia 1981 groziły represje znacznie poważniejsze niż obcięcie trzystu tysięcy dotacji. I represje te dotknęły zespół Teatru Ósmego Dnia. Były one karą za polityczną działalność jego członków, uderzały jednak bezpośrednio także w twórczość zespołu. A był to zespół, z którego postawą i spektaklami utożsamiała się właściwie cała trzeźwo myśląca inteligencja PRL, zespół-sztandar, zespół-legenda, tworzący teatralne arcydzieła w ekstremalnych warunkach, w stałym zagrożeniu osobistej wolności, zdrowia i twórczości, a nawet życia.

Teatr Ósmego Dnia dzięki temu, że stał się miejską instytucją kultury, mógł wnieść do swego rodzinnego miasta kapitał bezcennych doświadczeń – politycznych i artystycznych, publicystycznych i społecznikowskich. Ostatnim, potężnym ciosem ze strony władz PRL było zlikwidowanie instytucji Teatru Ósmego Dnia i odebranie mu siedziby na Osiedlu Oświecenia przez Urząd Wojewódzki w Poznaniu w porozumieniu z Ministerstwem Kultury i Sztuki w czerwcu 1984 roku, w środku „jaruzelskiej normalizacji” – po wprowadzeniu stanu wojennego i zduszeniu najgwałtowniejszych przejawów społecznego oporu. Zmusiło to Teatr do prezentowania spektakli w nielegalnym lub półlegalnym „drugim obiegu”, głównie w kościołach, a w końcu do emigracji. Ówcześni reprezentanci „władzy ludowej” często używali podobnego argumentu, co (nieoficjalnie, w kuluarach) dzisiejsi radni: „Państwo ludowe daje wam pieniądze nie na to, żebyście uprawiali politykę, popierając opozycję”. Solą w oku komunistycznych władz było, że Teatr Ósmego Dnia od końca lat 60. uprawiał sztukę głęboko zaangażowaną w kwestie społeczne, a jego członkowie podejmowali opozycyjną (ale pozateatralną) działalność publiczną. Życie i twórczość zespołu „Ósemek” były ze sobą zawsze ściśle związane. Efektem takiej postawy był „wyrazisty teatr polityczny, głęboko przeżyty, artystycznie przetworzony, intelektualnie pogłębiony, dobrze osadzony w zbiorowych emocjach”1. To w Przecenie dla wszystkich (1977) zespół ten umieścił zapierającą dech w piersiach scenę „ścieżki zdrowia”, to w tym spektaklu grupa otumanionych „obywateli przecenionego świata” wykrzykiwała na przemian: „Patria, patria! Partia, partia!” (Jakże to dzisiaj aktualne…).

Teatr Ósmego Dnia dzięki temu, że stał się miejską instytucją kultury, mógł wnieść do swego rodzinnego miasta kapitał bezcennych doświadczeń – politycznych i artystycznych, publicystycznych i społecznikowskich. Pamiętał o tym prezydent Kaczmarek, pamiętał o tym wiceprezydent Frankiewicz, dziś to już, najwyraźniej, nieistotne. Dla realizacji bieżących politycznych celów można już spokojnie podciąć kulturową gałąź, na której siedzimy wszyscy, niezależnie od tego, czy popieramy Kaczyńskiego, Tuska czy prezydenta Poznania, Ryszarda Grobelnego. Ciekawe, że najostrzej zaprotestowali przeciw takiej postawie swoich prawicowych koleżanek i kolegów radni SLD, pisząc m.in.: „Swoista postawa buntu wobec porządku społecznego i przystosowania oraz burzenie fałszywego obrazu miasta i państwa powszechnej szczęśliwości, budzi u przedstawicieli władz odruchy samoobronne. To zrozumiałe. W odróżnieniu jednak od metod i działań władz poprzedniego systemu, obecna demokratycznie wybrana władza winna bronić się argumentami, a nie decyzjami administracyjnymi unicestwiającymi jednostkę kultury.

Przypominamy, że poza swoimi niepodważalnymi sukcesami na płaszczyźnie artystycznej (kilkadziesiąt spektakli prezentowanych od 50 lat w wielu krajach Europy, Ameryki i Azji, należących do najważniejszych wypowiedzi niezależnej kultury w Polsce, serie projektów teatralnych i spektakli plenerowych, prowadzenie ośrodka kultury alternatywnej o bogatej działalności edukacyjnej, warsztatów aktorskich i teatralnych, za co teatr otrzymał wiele nagród, m.in. Fringe First w Edynburgu w 1985 roku (…), Nagrodę im. Konrada Swinarskiego miesięcznika «Teatr» czy też Nagrodę Pracy Organicznej przyznaną przez «Głos Wielkopolski»), Teatr Ósmego Dnia stał się symbolem i praktyczną ostoją dla ludzi wolnych… wolnych od konformizmu, dulszczyzny i znieczulenia na ludzką krzywdę”. (Pod tym poprzedzającym feralne posiedzenie Rady Miasta protestem podpisali się radni klubu SLD: Tomasz Lewandowski, Katarzyna Kretkowska, Beata Urbańska, Adrian Kaczmarek i Antoni Szczuciński.)

Dodajmy, że Teatr Ósmego Dnia nigdy jednak nie uprawiał polityki na scenie, oddzielając wypowiedź artystyczną od publicznej debaty o charakterze stricte politycznym. Pozostał i jest do dziś zespołem artystycznym, złożonym jednak z ludzi bardzo głęboko, czynnie zaangażowanych w kształtowanie naszego tu i teraz, w zgodzie z wyznawanymi przez siebie wartościami. Postawa ta, owszem, znajduje odbicie w ich twórczości, ale nie czyni jej elementem politycznej walki czy propagandy. Spektakle „Ósemek” to nadal po prostu wybitne dzieła sztuki scenicznej.

Teatr Ósmego Dnia nigdy jednak nie uprawiał polityki na scenie, oddzielając wypowiedź artystyczną od publicznej debaty o charakterze stricte politycznym. Natomiast głosujący za cięciami radni „miasta know how” potraktowali Ewę Wójciak, Adama Borowskiego, Tadeusza Janiszewskiego, Marcina Kęszyckiego i kilkanaścioro innych ludzi pracujących w Teatrze Ósmego Dnia jak politycznych przeciwników, których należy zniszczyć. Nie wzięli natomiast pod uwagę tysięcy ludzi chodzących na spektakle i inne imprezy organizowane w Teatrze Ósmego Dnia. Arytmetyka wyborcza jest jednak prosta jak budowa cepa: publiczność „Ósemek” to na ogół studenci, czyli w swej większości „element zamiejscowy”, który nie głosuje w Poznaniu. Warto natomiast postawić na „zdrową większość”, która do teatru nie chodzi i mało o nim wie, ale która we wpisach swych reprezentantów – internetowych „hejterów” nazywa zespół „Ósemek” „nieudacznikami” i „nierobami”, którzy zajmują się tylko lewicową agitacją, a nie statutowymi zadaniami swej instytucji. „Wizerunek miasta na tym straci, ale co tam – dla nas-radnych i dla Zarządu Miasta kłopot z głowy; Ewa Wójciak z wozu, koniom lżej”. Poza tym fajne pomieszczenia w samym centrum miasta to też niezła gratka.

Oficjalne argumenty, że „każdy może stanąć do konkursu”, że pieniądze odebrane „Ósemkom” w końcu przecież „zostają w kulturze” (tu sprecyzuję: także fizycznej), że „wiele inicjatyw NGO przepada, a są one równie cenne” brzmią fałszywie. Albo uznajemy dorobek i rangę Teatru Ósmego Dnia i powierzamy mu publiczne fundusze w wysokości wystarczającej, by działał dla dobra miasta, jego obywateli, jego wizerunku i kulturowego potencjału, albo uznajemy, że są bezwartościowe i cofamy „Ósemkom” miejską dotację.

Radni głosujący za finansowymi cięciami naruszyli swą decyzją w miarę stabilne status quo panujące w jednej z czołowych podległych miastu instytucji kultury. Najwyraźniej zapomnieli o oczywistej zasadzie panującej w demokratycznym państwie – że pracujący w publicznych instytucjach ludzie, w tym także artyści, nie muszą podzielać politycznych poglądów władz i że mają obywatelskie prawo do tego, by być kontrowersyjni, a od mierzenia stopnia legalności ich kontrowersyjnych wypowiedzi i ewentualnego karania za nie są niezawisłe sądy, a nie władze administracyjne. Dodam, że ze stawianego artystom (nawet będącym dyrektorami państwowych placówek kultury) wymogu zgodności ich przekonań z oficjalną linią ideową PZPR zrezygnowali nawet komunistyczni władcy PRL po 1956 roku. No, chyba że dany dyrektor i jego teatr byli już bardzo niezgodni z tą linią i np. krzewili wartości zdecydowanie zbyt katolickie – Gomułka nie zawahał się przed całkowitą i nieodwołalną likwidacją Teatru Rapsodycznego Mieczysława Kotlarczyka w 1967 roku.

W ten oto sposób radni PiS, klubu prezydenckiego i PO, w pełnej zgodzie z „konkursowo-grantowym” duchem dzisiejszych czasów, twórczo nawiązali do praktyk z okresu stalinowskiego i gomułkowskiego. A zgodnie i jednogłośnie przeciw tym praktykom zaprotestowali tylko radni SLD.

P.S. Drodzy włodarze polskich miast! Trafia Wam się wspaniała okazja: Teatr Ósmego Dnia długo już w Poznaniu nie pociągnie. Za jedyne milion sto tysięcy rocznie plus skromna siedziba będziecie mieli świetny zespół teatralny, a do tego wspaniałą, po wielkopolsku zorganizowaną pracę organiczną. Władze stolicy Wielkopolski już ich nie chcą, więc kto ich weźmie? Może Wrocław? Jego dalekowzroczne władze przygarnęły w 1965 Teatr Laboratorium Jerzego Grotowskiego wykopany przez partyjny „beton” z Opola i świetnie na tym wyszły, a „miasto spotkań” czerpie ogromne korzyści z tej decyzji po dziś dzień!

1-1-2014

1 Sformułowanie użyte w wywiadzie z autorem niniejszego tekstu (1995) przez nieżyjącego już Marka Kirschke, współzałożyciela Teatru Ósmego Dnia, współtwórcy jego sukcesów z przełomu lat 60. i 70., potem dziennikarza represjonowanego w stanie wojennym.

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę:
komentarze (14)
  • Użytkownik niezalogowany jkz
    jkz 2014-01-07   15:49:44
    Cytuj

    wyrazy uszanowania dla "emjot".

  • Użytkownik niezalogowany emjot
    emjot 2014-01-05   15:19:38
    Cytuj

    Szanowny Panie Juliuszu, Proszę wybaczyć konfidencjonalną może nazbyt formułę powyższej apostrofy, ale czuję się do niej (może jednostronnie) upoważniony z jednego powodu: przed laty mieliśmy razem zajęcia z teatru i miałem Pana za uczciwego i porządnego człowieka, z którym – jak mi się wydaje – oddychałem podobnym powietrzem. Niestety, czasy zmieniły się tak bardzo, że ani ja już nie poznaję Pana, a zapewne i Pan nie poznałby mnie. Wówczas łączyło nas wszystko, przede wszystkim mniej lub bardziej głośno wyrażany sprzeciw wobec tamtej, peerelowskiej, rzeczywistości. W tym sprzeciwie duchowo utożsamialiśmy się z „Ósemkami”, które mówiły dla nas, za nas i w imię naszych spraw. Byliśmy razem – w takim najprostszym „braterskim” współodczuwaniu, współporozumieniu i współdziałaniu. Studenckie strajki początku lat osiemdziesiątych zdawały się potwierdzać to, o czym mówię. „Ósemki” wyrażały wszystko to, co stanowiło jądro myślenia ówczesnego młodego inteligenta rozumiejącego, że są takie momenty w życiu każdego narodu czy społeczeństwa, w których należy być razem i razem wierzyć w prawdę. „Ósemki” oddychały powietrzem tego społeczeństwa i ono (nawet głosem swej ubogiej duchem części) bezwarunkowo stawało po ich stronie. Tak samo stawało po stronie ówczesnych dysydentów, którzy mimo częstych światopoglądowych uprzedzeń i oporów, potrafili je przełamać i zrozumieli, gdzie płonie wewnętrzny ogień. I znajdowali ten ogień, i ogrzewali się w jego cieple, które dzisiaj z taką gorliwością zwalczają. Nie inaczej potoczyła się historia „Ósemek”. Na własną prośbę niejako, teatr ten oddalił się od ludzi i spraw, które ich obchodzą. Więcej nawet – świadomie i cynicznie przedstawiciele tego teatru owe sprawy wyszydzają. Na czyj poklask liczą? Kto jeszcze na ich szyderstwa czeka? Czy to tak trudno zrozumieć, że nieprzypadkowo „określone środowiska” pokazały czerwoną kartkę krakowskiemu teatrowi, a właściwie produkcjom, jakimi próbuje on częstować publikę. Krakowski szarlatan wespół z gronem swoich wyznawców też w pewnym momencie może poczuć się niepotrzebny. Ale czy to naprawdę wina braku „kompetencji kulturowych” publiki – jak to próbuje się teraz tłumaczyć? Teatr w takim wydaniu i z takim poziomem agresji wobec kultury i wobec własnych odbiorców nie ma najmniejszych szans. On już od dawna zjada własny ogon. Proszę spojrzeć – coraz częściej widz nie potrafiący funkcjonować bez obecności w swoim życiu teatru wraca do opery. Tam poszukuje normalności i szacunku dla sztuki i dla siebie. Historia zatoczyła koło: dwie potężne reformy teatru chyba udowodniły, że walka z tradycją i „mieszczańską” normalnością metodami bolszewickimi jest skazana na klęskę. Nie warto zatem, Panie Juliuszu, bronić sprawy przegranej. Teatr Ósmego Dnia miał swój czas, świetnie go wykorzystał, ale z dzisiejszymi problemami wyraźnie sobie nie radzi. Gardząc człowiekiem, podłącza się do jazgoczącej małpiarni, która – mam nadzieję – już się wybrzmiewa. Bez żadnego żalu spoglądam na ten finał. Pozostaję z szacunkiem.

  • Użytkownik niezalogowany janekfranek
    janekfranek 2014-01-04   16:47:01
    Cytuj

    Jak można mówić, że jest się "apolitycznym" i liczyć na dofinansowanie, o którym decydują politycy? Chcecie być apolityczni to zarabiajcie sami na siebie, a nie wyciągacie łapy po kasę i kiedy wam wygodnie to bawicie się w politykę. Przyznajcie otwarcie: tak, popieramy daną partię, bo ta partia da nam najwięcej kasy i będzie spokój. Dopóki bierzecie kasę od państwa/miasta nie jesteście niezależni i się z tym pogódźcie albo podziękujcie za pieniądze i róbcie swoje. Co za mentalność...

  • Użytkownik niezalogowany Grzegorz Małecki - scenograf,reżyser - kiedys Poznań,dziś Łódź
    Grzegorz Małecki - scenograf,reżyser - kiedys Poznań,dziś Łódź 2014-01-04   16:31:11
    Cytuj

    Dawno,bardzo dawno - proszę Pana, nie czytałem tak DOBREGO,MĄDREGO,CZYSTEGO-TEKSTU.Wspaniałego kawałka ESEJU - OKREŚLAJĄCEGO "NIEDOLE SZTUKI i Ludzi,którzy chcą BYĆ WOLNYMI OD WSZELKIEJ SŁUŻALCZOŚCI i UWIKŁANYMI w KOTERIE POLITYCZNO- TOWARZYSKIE - A R T Y S T A M I".... Boże, ze strachem codziennie czekam na zajadłe wieści: KOMU,KOGO,CO... -"dowalą","odwalą","skreśla","wygnają","zdejmą"'"nie pozwolą","zakażą","narzucą","nie zapłacą","nie dadzą"..."nie pozwolą"... Dziękuję Bogu, że KIEDYŚ na mojej DRODZE, w swoim życiu -spotkałem w Poznaniu - znalazłem się BLISKO NICH : Teatr 8 Dnia,Ryszarda Krynickiego, Wojtka Wołyńskiego,Stanisława Barańczaka,Lecha Raczaka,Jaromira Jedlińskiego, Stanisława Teisseyr'a,Rodzinę Korczaków, tak to było w Poznaniu - w "ciężkich"latach 70-tych - a dzięki TYM LUDZIOM jakoś udało NAM - wszystkim zrozumieć- TO,co wtedy drudzy nazywali - RAJEM NA ZIEMI, na co musieliśmy poprzestać,a "przecena dla wszystkich" była DOTKLIWA... Czyżby m.Poznań dokonało swoistej - "przeceny" - tak DROGOCENNEGO TEATRU jakim jest Teatr Ósmego Dnia (ÓSEMKI) - Mein GOTT,wie grosse ist Deine Tiergarten.../to z Herlinga - Grudzińskiego/....zoolog...jak to mówią na ZOO -Poznaniacy,idźma do zoologu...a ja wole do ÓSEMEK... Kłaniam się ÓSEMKOM I GORĄCO PANU Grzegorz Małecki

  • Użytkownik niezalogowany jj
    jj 2014-01-04   11:49:14
    Cytuj

    Czy widział Pan, Panie Profesorze Tyszka E.Wójciak ramię w ramię z rechoczącym Urbanem na spędzie "Twojego Ruchu"? Jeśli Pan nie pamięta, lub nie wie (wszak swoją wiedzę czerpał Pan z manifestów i co najwyżej rozmów z członkami Teatru, nie miał Pan dostępu do jego, teatru rzeczywistości) - przypominam Panu, ze spektakl "Piołun" powstał jako odpowiedź na grozę stanu wojennego, kiedy to ginęli konkretni ludzie : Bartoszcze, ks. Popiełuszko, ks Suchowolec i wielu innych. J.Urban był spirytus movens tych zbrodni. Czy nadal uważa Pan, ze obecny zespół pod nazwą Teatr Ósmego Dnia z jej dyrektorką na czele jest kontynuatorem tamtych dokonań Teatru, kiedy powstawały arcydzieła "Ach, jakże godnie żyliśmy", "Więcej niż jedno życie", "Przecena dla wszystkich" ? Kto niszczy ten Teatr i jego "legendę", o której tyle mówi jego dyrektorka i ludzie na ogół nie mający wystarczającej orientacji w tej materii? R.Radomski pytany o przyczyny wystąpienia do sądu z pozwem o ochronę praw autorskich w związku z wystawianiem "Piołunu" powiedział, ze nie chce by jego nazwisko kojarzone było z Teatrem Ósmego Dnia w obecnym kształcie. Kto Pana zdaniem zdradził Teatr Ósmego Dnia? Ludzie, którzy w duzej mierze za sprawą obecnej dyrektorki z niego odeszli (tak, tak, o ciemnej stronie "wspólnoty", czyli sekty "ósemki" jakoś badacze tego zjawiska kulturowego milczą), czy Wójciak wchodząca w sojusze z Urbanem? Jakich wartości uczy ona dzisiejszą młodzież, nad którą, jak Pan pisze, roztacza "opiekę"? Co do rozmaitych bredni rozpowszechnianych tu i ówdzie na temat martyrologii samej Wójciak, o tym, ze była internowana, bita, prześladowana - nie była. Nie pamiętam, by kiedykolwiek miała miejsce u niej (mieszkała z matką) rewizja w domu (u jej kolegów z zespołu były wielokrotnie, oni też - zdarzało się - spędzali czas w areszcie m.in za udział w manifestacjach),była natomiast kilka razy przesłuchiwana przez "kulturalnych i inteligentnych" - jak sama mówiła - ubeków, dobrze ubranych, palących dobre papierosy. Były to czasy, kiedy w Teatrze obowiązywał mit "świętego" ojca Juliusza Wójciaka. Moze opiekował sie nią z zaświatów? No cóż, prawda nie byłą nigdy ukochaną wartością obecnej dyrektorki "Ósemek", przez lata przy "Ósemkach" działało Ministerstwo Prawdy pomijające w historii zespołu nazwiska najważniejszych osób, ostatnio "szują" został nazwany dziennikarz za to- jak wyjaśniła zresztą sama - ze ujawnił prawdę o jej ojcu, do której zresztą sama mogła dojść ponad 10 lat temu. "My mamy prawo mówić, wy macie prawo słuchać, wszyscy mamy prawo sie nie zgadzać.." ("Ach, jakze godnie zyliśmy..") - tak, Panie Profesorze, my podatnicy mamy prawo nie zgadzać się na opłacanie takiego zespołu, na tym polega demokracja.

  • Użytkownik niezalogowany jkz
    jkz 2014-01-04   10:00:23
    Cytuj

    stawiasz, Drogi Julku, sprawę na głowie mijając się przy okazji z prawdą. "Ósemki" (T. Ó. D. to był za Lecha) są egzemplifikacją prawidłowości, że praktykowanie światopoglądu (pseudo)lewicowego ma wpływ na UWIĄD zdolności szarych komórek do oceny rzeczywistości i zachowań etycznych. Ich problemem jest Ewa. Nie jej niewyparzona (zawsze) gęba, ale jej fanatyzm (!), jej braki w wykształceniu i kompletny brak przystosowania do życia w demokracji, w umiejętności prowadzenia dialogu i przyjęcia do wiadomości istnienia pluralizmu poglądów - jej mentalny BOLSZEWIZM (skutek "wejścia w buty" przeciwnika, plus specyficzne cechy charakteru). Jako zatwardziała przeciwniczka lustracji (resentymen w związku ze współpracą ojca?) zlustrowała dziko i całkowicie fałszywie (jest w tej sprawie wyrok sądowy) kardynała Bergoglio, tylko dlatego, że na starość zgłupiała i poszła do Palikota (jej udział w zjeździe Ruch(a)u i info o kandydowaniu do Brukseli zaprzeczają tezie o apolityczności) uprawiać chamską politykę antyklerykalną. Oni zawsze uprawiali politykę! Bo chcieli zmieniać świat. Dziś też, tyle, że na g o r s z e ... Przypominanie ich zasług jest uprawianiem moralności Kalego. Szlachectwo zobowiązuje, świństwa wyrządzane poszczególnym ludziom (choćby Romanowi, Teresie, Małgosi, Lechowi) kompromitują. Radni (przecież to sojusz ponad-prtyjny) są obowiązani do pilnowania kasy publicznej, a nie do znania się na teatrze, a z tymi finansami dzieją się cuda "przy Fundacji" - nie mnie sądzić. W każdym razie na biednego nie trafiło. "Wrażliwość społeczna" - owszem, dla tych, co z lewa od rozumu, samemu uprawiając "lewicowość kawiorową" - te wszystkie Kalisze, Palikoty to jest lewica, czy wstyd? Oni kiedyś mieli odwagę ponosić konsekwencje własnych przekonań, dziś już tylko biegają po zaprzyjaźnionych mediach wykorzystując prawo do wolności słowa, bez śladu odpowiedzialności za nie... To żenujące. Widać, że nie mają NIC do powiedzenia w sprawach sztuki, została im tylko ideologia. "Trzeba mieć duży takt, by skończyć trzeci akt..."

  • Użytkownik niezalogowany ErnestoCheGejwara
    ErnestoCheGejwara 2014-01-04   08:28:50
    Cytuj

    Dzieje się straszna krzywda: ekipa artystycznych emerytów, ze słusznymi bolszewicko-antychrześcijańskimi poglądami, dostanie tylko 800.000 złotych z pieniędzy podatników. No i biedna Pani Wójciak - niszczona za oszukanie ZUSu i nazwanie papieża "chujem". Hańba, hańba! :)

  • Użytkownik niezalogowany Wojciech Kowalewski
    Wojciech Kowalewski 2014-01-03   23:30:47
    Cytuj

    Zostawmy te konkursy, czasy są podłe i miałkie, a konkursy niestety kanapowe, tzn. nagradzani są Ci "swoi" - dotyczy to wszystkich "stron". Cóż powiedzieć, kiedy nawet NIKE dostaje Pani, dla której, cytuję za GW, "Każda kultura jest walką o władzę". Trudno wtedy o jakąkolwiek głębszą myśl. Pozostaje myślowy bełkot w typie dokonstruktywizmu lub płytkie deklaracje polityczne. Może jednak lepiej będzie dla Pani Wójciak jak wystartuje do Parlamentu Europejskiego, co jak była łaskawa zauważyć, nie jest niemożliwe. Argumentację Pana Tyszki nadal uważam za totalnie chybioną - broni czegoś czego nie da się moim zdaniem obronić - Pani Wójciak w jednej z ostatnich wypowiedzi była łaskawa zauważyć, że okres przez destrukcją zespołu uważa za zamknięty (kontekst był w stylu "grubej kreski"), więc uczciwe jest używać jedynie faktów z okresu, kiedy zespół jest w obecnym składzie.

  • Użytkownik niezalogowany przecinek
    przecinek 2014-01-03   22:05:30
    Cytuj

    Szanowni obrońcy pamięci Lecha Raczaka! Zarzucanie akurat Tyszce, że pomija Lecha Raczaka jest dość śmiesznym argumentem, ponieważ to on doprowadził do wydania pism Raczaka, których był redaktorem naukowym (http://www.grotowski-institute.art.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1462&lang=pl). Ten tekst dotyczy aktualnych kłopotów instytucji miejskiej Teatr Ósmego Dnia, a nie podsycanego przez postronnych konfliktu Raczak - obecny zespół T8D. Naprawdę istnieje możliwość bycia w poprawnych stosunkach z obiema stronami konfliktu - a temu, że obie akurat Tyszkę uważają za bezstronnego komentatora, dawały wyraz kilka lat temu w tekstach zamieszczonych w "Scenie" dotyczących konfliktu na temat tego, jak powinna wyglądać spisana historia zespołu (nie chce mi się już tego szukać w internecie). Nie szukajcie drugiego dna, tam, gdzie go nie ma. Tak przy okazji - "Teczki" zostały docenione np. w Nowym Jorku a także na "Konkursie XIII Ogólnopolski Konkurs Na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej został zorganizowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz przy współudziale Teatru Narodowego i Związku Artystów Scen Polskich. Zgłoszono 114 przedstawień, z czego zakwalifikowane 94 do kolejnego etapu konkursu. W grupie tej znalazł się również spektakl "Teczki" przygotowany przez poznański zespół Teatru Ósmego Dnia. Przedstawienie odniosło prawdziwy sukces. Jury rekomendowało pięć spektakli do wystawienia na deskach Teatru Narodowego. W szczęśliwej piątce znalazł się reprezentant naszego miasta. Ponadto, zespół teatralny otrzymał Nagrodę Specjalną w wysokości 10.000 zł. To jednak jeszcze nie koniec. "Teczki" jako jedyne przedstawienie, zostało rekomendowane przez jury do rejestracji telewizyjnej." (http://www.epoznan.pl/?section=kultura&subsection=news&id=6560). Tytułem wyjaśnienia - nie jestem pracownikiem TÓD, ani nie "siedzę na tej samej kanapie, co pani Wójciak" - cokolwiek miało by to znaczyć.

  • Użytkownik niezalogowany Paweł Pluta
    Paweł Pluta 2014-01-03   22:04:17
    Cytuj

    Nie interesuje mnie wasza martyrologia, ona nic nie znaczy. I trzymajcie się z daleka od Wrocławia i całego Śląska z waszą dyrechtórką co nie umie a) trzymać języka na wodzy, b) honorowo ponieść konsekwencji używania tego niewyparzonego języka c) przeprosić za buraczane bluzgi (zwłaszcza wobec dotychczasowej działalności faceta zwanego ch*jem jako papieża) i d) prawidłowo korzystać ze zwolnienia lekarskiego.

  • Użytkownik niezalogowany As
    As 2014-01-03   19:08:48
    Cytuj

    Mnie też mocno zaniepokoiło w tym tekście, że ani razu nie padło nazwisko Raczaka...

  • Użytkownik niezalogowany Wojciech Kowalewski
    Wojciech Kowalewski 2014-01-03   17:22:45
    Cytuj

    Kuriozalny artykuł - autor broni "legendy" z lat 70-tych i 80-tych nie podając jakiegokolwiek sensownego argumentu na obronę "obecnych Ósemek" jako teatru, a nie czegoś w rodzaju organizacji parapolitycznej. Ponadto pisząc o legendzie i spektaklach nie uważa za stosowne ani razu wymienić Raczaka i Radomskiego - dla wszystkich którzy znają twórczość Ósemek z lat 70-80 i widzą obecny ich poziom jest jasne, że Ósemki to przede wszystkim Raczak (oN nadal ma się dobrze bez "legendy") - to co z nich zrobiła Pani Dyrektor, to po prostu żenada, typu czytanie akt ubeckiech w pozycji siedzącej (pewnie z powodu kręgosłupa). Nie ma tu nic do rzeczy, to czy ktoś kogoś lubi, czy też nie - dobra sztuka zawsze się obroni - trzeba ją tylko zrobić, a nie skamleć o kasę. Pan teatrolog prawdopodobnie siedzi na tej samej kanapie, co Pani Wójciak i dlatego osiągnął tak "oryginalny" poziom obiektywizmu.

  • Użytkownik niezalogowany Agnieszka Ziolkowska
    Agnieszka Ziolkowska 2014-01-02   15:27:55
    Cytuj

    Hinc to lato 2010... 2012 to były próby nie przyjęcia nowego statutu teatru T8D.

  • Użytkownik niezalogowany Jadwiga Oleradzka
    Jadwiga Oleradzka 2014-01-02   14:08:10
    Cytuj

    Przepraszam, zgadzam się , tylko taki drobiazg : Mieczysław Kotlarczyk twórca Teatru Rapsodycznego, filozof i filolog , księdzem jako żywo nie był.