AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Animujmy wszyscy wraz!

Gapiszon i Zuzia, reż. Anita Piotrowska, Teatr Animacji w Poznaniu
Profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, doktor habilitowany. Teatrolog, kulturoznawca, performatyk, kierownik Zakładu Performatyki Instytutu Kulturoznawstwa UAM. Autor, redaktor, współredaktor książek z zakresu historii teatru i teatru współczesnego, twórca wielu artykułów opublikowanych w Polsce (m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”), a także za granicą.
A A A
fot. Bartek Warzecha  

Od dziecka uwielbiam teatr animacji, a poznański Teatr Animacji bardzo lubię, bo tam animują ile wlezie, animują, że aż strach, animują bardzo zgrabnie, co popadnie, animują od świtu (zimowego) do zmierzchu (letniego), bez wytchnienia, gwajdolenia, zająknienia i przestanku.

Jakże bardzo, jakże nadzwyczaj przyjemnie jest śledzić teatralną narrację prowadzoną równolegle przez aktorki/aktorów, przedmioty, lalki, projekcje i co tam jeszcze – swobodnie, z gracją, z bezbłędnym wyczuciem rytmu, w idealnej zgodzie z percepcją widzów i widzek (głównie młodych), którzy/które muszą przecież nadążyć swobodnie, bez wysiłku za szybkim tempem narracyjnych przemian. Znaczenia fruwają w powietrzu, przenosząc się z człowieka na rekwizyt, a potem na obrazek z rzutnika, a potem na… powiedzmy, mebel (czemu nie?), a my, widzowie, z przyjemnością bawimy się w śledzenie, kto jest aktualnie czym albo kim i jesteśmy zadowoleni, jak nie wiem co, że nadążamy, choć to przecież niełatwe.

Tym razem ta perfekcyjna zabawa rozigrała się w poznańskim Teatrze Animacji za sprawą Gapiszona – bohatera popularnych komiksów mistrza gatunku, Bohdana Butenki, który stworzył tę sympatyczną postać w roku 1958. Pierwszą, przed-młodzieńczą przygodę miłosną Gapiszona przetworzyła na scenariusz i nader sprawnie wyreżyserowała Anita Piotrowska pod opieką artystyczną Agaty Biziuk. Mistrz satyrycznej kreski został odpowiednio upamiętniony i uhonorowany: na samym początku i na samym końcu przedstawienia wyświetla się na froncie sceny charakterystyczny dlań podpis „Butenko pinxit”.

Śledzenie miłosnych perypetii Gapiszona (Marcin Chomicki) oraz wybranki jego serca Zuzi (Anna Domalewska) zaczynamy od sceny rodzinnego obiadu, podczas której zostają przedstawione w bardzo wyrazisty sposób sylwetki jego mamy – „kury domowej” (Zuzanna Łuczak-Wiśniewska) i taty – „pana domu” (Marcin Ryl-Krystianowski). Animacyjna zabawa rozkwita za sprawą obrazu serca, które rzucane jest na sylwetkę Gapiszona-Chomickiego. Serce a to rośnie, a to maleje, Gapiszon go szuka, gra formą rozkręca się na dobre.

W kolejnej scenie – drogi do szkoły – mamy zmieniające się jak w kalejdoskopie krajobrazy, które są po prostu kolejnymi stronami nader pokaźnego „szkolnego zeszytu”, przewracanymi przez dwoje przed-młodocianych bohaterów. Robi się coraz bardziej animacyjnie!

Aktorzy i aktorki ubrani są niezobowiązująco w neutralne, „codzienne” spodnie i białe koszulki z krótkim rękawem. Ta neutralność pomaga im we wcielaniu się w różne osoby, a owe zmiany tożsamości dokonują się błyskawicznie i bezboleśnie. Zmieniają się płaskie maski, zmieniają się lalki, neutralne stroje pozostają, a dzieci wszystko w lot chwytają.

Teraz na przykład Zuzanna Łuczak-Wiśniewska zmienia się z mamy w psa o apetycznym imieniu Korniszon, który jest animowaną w żywym planie lalką z długim „harmonijkowato-jamnikowatym” korpusem, rozciągającym się i wyginającym w różne strony. Pies udziela Gapiszonowi miłosnych porad, które są wybitnie psie, a więc niezbyt pasujące do delikatnego, międzyludzkiego, nabrzmiałego uczuciami kontekstu. Ale Gapiszon nie ma wielkiego wyboru – „tradycyjni” do bólu rodzice, pogrążeni w stereotypowych genderowych rolach, nie są odpowiednimi doradcami w tej intymnej kwestii.

Kolejne świetne pomysły w dziedzinie animacyjnej zabawy sceniczną narracją: Zuzia i Gapiszon po raz pierwszy spoglądają sobie głęboko w oczy. Jak to się dzieje? Haha – nie zgadniecie: to Domalewska i Chomicki „czynią sobie głęboki wgląd oko w oko”, trzymając bierne i niegrające w tej chwili płaskie figurki Gapiszona i Zuzi w rękach. I słusznie – jak by to wyglądało, gdyby ustawili te płaskie formy „profilem” do widowni? Niemożność owa została zatem sprytnie ominięta i wykorzystano ją dla uzyskania jeszcze jednego finezyjnego efektu „narracyjnej przemiany”.

Kolejny animacyjny majstersztyk: na scenie „leje deszcz” – jego przydługaśne, „smagane wiatrem” krople wyświetlane są na całej szerokości i wysokości sceny z rzutnika. Jak zlikwidować to niemiłe atmosferyczne zjawisko? Ano, w nader prosty sposób: na scenie pojawia się Marcin Ryl-Krystianowski (bez maski, bez rekwizytu, czyli aktualnie bez przydziału do konkretnej postaci – po prostu jako aktor) i wielkimi nożycami „obcina” całe połacie deszczu, które błyskawicznie znikają z proscenium.

Rzecz cała kończy się totalnym happy endem – konkurent do uczuć Zuzi, niejaki Andrzejek, zostaje odprawiony, Zuzia i Gapiszon mogą się nacieszyć sobą do woli (niewinnie i przed-młodzieńczo), a tata bierze się w końcu za gary – nie dość, że gotuje, to jeszcze zmywa! No i najważniejsze: wszystkie chłopaki świata uzyskują prawo do manifestowania swych uczuć, nawet za pomocą tak radykalnego środka wyrazu, jak płacz.

Z kwestii animacyjnych warto tu jeszcze wspomnieć o nader skomplikowanym torze lotu strzały, która po zakręceniu kilku kółek w końcu trafia tam, gdzie miała trafić, czyli w jabłko wiszące na czerwonym, jesiennym drzewie (przedtem było zielone i jakoś bardziej oddalone, czyli je też zaanimowali). Natomiast ilustracją piosenki o męskim płaczu jest filmowa sekwencja obrazująca rozrośnięcie się kałuży Gapiszonowych łez do rozmiarów bez mała oceanicznych. W owym „oceanie łez” pływają charakterystyczne, butenkową kreską naszkicowane ryby o bardzo radosnym wyrazie (twarzy? mordy?), powiedzmy łba.

Animacyjno-narracyjne gry przeradzają się na koniec w „animację widowni” – dzieci mogą się zaopatrzyć w przybory do rysowania i w specjalnie przygotowanych, wypełnionych wspaniałymi rysunkami Butenki zeszytach do woli „podkoloryzowywać”, a przede wszystkim (do tego ich namawiają aktorzy i aktorki) rysować siebie.

Nie wiem, czy trzy prezentacje spektaklu dziennie to nie jest za dużo (tyle razy Gapiszona i Zuzię zagrano w niedzielę, 5 grudnia), lecz co tam, niech tam – niech tego grają jak najwięcej, bo tak sympatycznej, pozytywnej, finezyjnej zabawy formą i treścią z dziećmi nigdy nie za wiele.

22-12-2021

Teatr Animacji w Poznaniu
Anita Piotrowska, na podstawie prac Bohdana Butenki
Gapiszon i Zuzia
reżyseria: Anita Piotrowska
opieka artystyczna: Agata Biziuk
scenografia: Anita Piotrowska
muzyka: Maciej Cempura
teksty piosenek: Malina Prześluga
projekcje: Przemysław Żmiejko
obsada: Marcin Chomicki, Anna Domalewska, Zuzanna Łuczak-Wiśniewska, Marcin Ryl-Krystianowski
premiera: 4.12.2021

galeria zdjęć Gapiszon i Zuzia, reż. Anita Piotrowska, Teatr Animacji w Poznaniu Gapiszon i Zuzia, reż. Anita Piotrowska, Teatr Animacji w Poznaniu Gapiszon i Zuzia, reż. Anita Piotrowska, Teatr Animacji w Poznaniu Gapiszon i Zuzia, reż. Anita Piotrowska, Teatr Animacji w Poznaniu ZOBACZ WIĘCEJ
 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę: