Hejt wiecznie żywy
Widownia Sceny Galeria w Teatrze Polskim w Poznaniu ma mniej więcej pięćdziesiąt miejsc; dla widzów nieco spóźnionych lub dodatkowych pozostają schody po lewej stronie.
Na schodach usiadło dwoje nadprogramowych. Mamy godzinę 16.10, prezentacja spektaklu jest wczesna, przedpremierowa, niemniej na dworze jest już ciemno i nawet góralki sprzedające podhalańskie specjały tekstylne i obuwnicze przy ulicy 27 Grudnia, koło Okrąglaka, które minąłem w drodze do teatru, wyglądały, jakby chciały już zwinąć swoje stoiska w to siąpiące mżawką piątkowe popołudnie. Wcale im się nie dziwiłem.
Nim znalazłem się w salce Galerii, zatrzymałem się na dłuższą chwilę w foyer pierwszego piętra, siadając przy jednym z telewizyjnych monitorów. Na ekranie zobaczyłem starszą, dystyngowaną panią, gestykulującą powściągliwie, acz sugestywnie. „Ma charyzmę sceniczną” – pomyślałem i założyłem słuchawki, by usłyszeć, co mówi. Dowiedziałem się przy tym z napisu, który pojawiał się co chwilę po ekranie, że oto zapoznaję się ze wspomnieniami Wiery Gran zarejestrowanymi przez Fundację Shoah w 1996 roku, w Paryżu – miejscu zamieszkania słynnej śpiewaczki.
Osiemnastoletnia Wiera Gran podbiła serca warszawskiej publiczności już w swym oficjalnym debiucie, 1 lutego 1934 roku, gdy na estradce kawiarni Paradiso brawurowo wykonała Tango brazylijskie. Dodajmy jednak scenicznym szeptem, że występowała w kawiarniach i kabaretach dużo wcześniej, bo jej prawdziwy debiut miał miejsce w roku 1931. Gdy policja wytropiła to niepełnoletnie wykroczenie, Gran zeszła do „estradowego podziemia”, występując nielegalnie aż do osiągnięcia pełnoletności. Wojna przerwała tę świetnie zapowiadającą się karierę. Wiera-Żydówka miała okazję uniknąć najgorszego, pozostając we Lwowie, gdzie zastała ją wojna. Tęsknota za matką i dwiema siostrami zagnała ją jednak w końcu do Warszawy, gdzie wylądowała w getcie. Uniknęła tam głodu, występując w cieszącej się renomą, obleganej kawiarni Sztuka, a także w kawiarni przy ulicy Siennej oraz w kino-teatrze Femina Jerzego Jurandota. Zdarzało się nawet, że przerzucano ją na aryjską stronę muru, bo polska publiczność też pragnęła za wszelką cenę odświeżyć sobie przedwojenne fascynacje i choć na chwilę emocjonalnie zneutralizować okupacyjny koszmar.
W sierpniu 1942 roku Gran opuściła ostatecznie getto i doczekała końca wojny w podwarszawskich Babicach. Pierwsze lata powojenne zapełnione były występami radiowymi oraz estradowymi, a także nagrywaniem kolejnych płyt. Pasmo sukcesów zatrute jednak zostało ciągnącymi się za Wierą pogłoskami o jej rzekomej kolaboracji z Gestapo. Gęstniejąca atmosfera wokół niej, spowodowana nie tylko tymi pomówieniami, lecz także stopniowym, nieubłaganym narzucaniem jej repertuaru socrealistycznego, skłoniła ją w końcu do podjęcia dramatycznej decyzji: wyemigrowała do Izraela. Tam jednak plotki, pogłoski, niedomówienia oraz oficjalne oskarżenia zmusiły ją do dalszych poszukiwań w miarę bezpiecznego miejsca stałego pobytu. Ostatecznie takim miejscem okazał się Paryż.
Zdawać by się mogło, że wrzucona w obcy kontekst kulturowy i językowy Wiera Gran porzuci myśl o kontynuacji piosenkarskiej kariery. Nic podobnego: w miarę szybko uzyskała status gwiazdy, występując w słynnej paryskiej Alhambrze jako wedeta numer dwa, zaraz po Charles’u Aznavourze. W Brukseli jej nazwisko było umieszczone na afiszu obok Jacques’a Brela (krój i wielkość czcionki te same), w Nowym Jorku wystąpiła w Steinway Hall (1965) i w Carnegie Hall (1969) itp., itd. Tyle że w Polsce mało kto o tym wszystkim wiedział, a poza tym gdziekolwiek się pojawiła, szła za nią jak nieznośny cień pogłoska o kolaboracji z wrogiem. Swej wieloletniej walce o dobre imię Gran poświęciła wydaną własnym sumptem książkę Sztafeta oszczerców. Autobiografia śpiewaczki (1980), jej historię opisała także m.in. Agata Tuszyńska w książce Oskarżona Wiera Gran (2010).
*
Patrzę w ekran, ze słuchawek dobiega mnie głęboki, czysty, nieco zaciągający „po przedwojennemu” głos. Polszczyzna prawie nienaganna – po czterdziestu pięciu latach nieobecności w kraju… Starsza pani swobodnie, beznamiętnie opowiada o swej przeprawie przez granicę między okupacyjnymi strefami – sowiecką i nazistowską. Wojenny koszmar najwyraźniej został przez nią już przetrawiony, bo nie ma w tej opowieści jakichś emocjonalnych gejzerów, jest wręcz jakby lekko ironiczny dystans do siebie samej i swoich przejść.
Po dłuższej chwili jesteśmy w końcu wpuszczeni do Galerii. Usadzamy się i patrzymy na scenę, na której obecna już jest Alona Szostak, czyli sceniczna Wera Gran. W lewym tylnym kącie, bokiem do widowni, ustawione jest pianino, zasiada przy nim, na razie bezczynnie, Krzysztof Dys. Jego akompaniament będzie oczywiście bardzo ważnym elementem spektaklu, ciekawe też będą momenty jego pasywnej, niezauważalnej niemal quasi-nieobecności, gdy uwaga widowni będzie skupiona całkowicie na głównej bohaterce. Trzeba powiedzieć, że pianista będzie wtedy znikał bardzo sprawnie i skutecznie.
Tylna ściana będzie od czasu do czasu ekranem, na którym oglądać będziemy znaną nam już z foyer starszą panią opowiadającą swe okupacyjne przejścia na użytek przyszłych pokoleń.
Ciekawym zabiegiem reżyserskim jest zestawienie w pewnym momencie milczącej przez dłuższą chwilę na ekranie Wiery Gran z Aloną Szostak śpiewającą dynamicznie piosenkę o niejakim Fernandzie. Można wtedy odnieść wrażenie, że dystyngowana pani uważnie słucha współczesnej aktorki, która śpiewa jej przebój sprzed lat.
Z prawej strony, blisko widowni stoi sobie stół, przy którym zasiadać będą Wiera i przeprowadzająca z nią wywiad młoda dziennikarka (Monika Roszko). Podobał mi się ten czytelny podział scenicznej narracji na trzy plany: 1) stół i stojący w głębi fotel – teren życiowych losów Gran i jej wspomnień; 2) cała scena – teren popisów piosenkarskich gwiazdy estrady; 3) z tyłu ściana-ekran z obrazem starszej pani, która mówiła lub wymownie milczała. Podział ten skutecznie porządkował nasz odbiór spektaklu, którego wielopoziomowa narracja była mocno skomplikowana.
Alona Szostak zaczyna swój iście benefisowy popis od zadania arcytrudnego: przez mniej więcej kwadrans wyśpiewuje i recytuje wielki przebój Wiery Gran, zatytułowany Jej pierwszy bal (tekst Władysława Szlengela i muzyka Władysława Szpilmana to wariacja na temat walca To dawny mój znajomy z opery Ludomira Różyckiego Casanova). Potem jest już łatwiej, chociaż ciężkie wyzwania czają się przed aktorką wiele razy. Wokalna forma Szostak jest bez zarzutu, a jej śpiewny akcent bardzo przypomina kresowe tony mowy granej przez nią śpiewaczki. Nie usiłuje przy tym być w pełni Wierą, jest w swej scenicznej obecności współczesną nam kobietą, która jakby studiuje, „przeżywająco analizuje” losy swej bohaterki.
I cóż… Hejt dopadł Wierę Gran także w Paryżu, jej wrogowie nie odpuścili, pomimo kilku wyroków uniewinniających wydanych przez sądy różnych nacji oraz instancji, a także znany przecież ze swej surowości sąd koleżeński ZASP. Końcowe fragmenty spektaklu dotyczą właśnie tej hejtowej żenady. Wiera Gran przepytywana jest na okoliczność swych artystycznych i pozaartystycznych poczynań w getcie przez młodą dziennikarkę, której co rusz (i słusznie) zarzuca nieznajomość wojennych realiów oraz w ogóle całego historycznego i kulturowego kontekstu wydarzeń, o które tamta pyta.
Grająca dziennikarkę Monika Roszko robi to tak, jakby chciała w tym spektaklu nie istnieć. Jej bezosobowa, mdła obecność razi w obliczu powagi spraw, o które pyta. Chciałoby się zakrzyknąć gromko w jej stronę: „Więcej życia!”. Postać dziennikarki nie jest w tym kontekście nawet jakimś tłem dla do bólu żywej, przekonująco ekspresyjnej w swych reakcjach Wiery Gran w wykonaniu Alony Szostak. Dziennikarka jest, a jakoby jej nie było… Szkoda.
Warto ten spektakl pokazywać młodzieży, warto o nim z nią dyskutować. Bo jest o czym.
08-01-2025
Teatr Polski w Poznaniu
Wiera Gran
Na podstawie tekstu Wiera Agaty Tuszyńskiej i Jerzego Żurka oraz wywiadu Wiery Gran dla Shoah Foundation
Reżyseria, scenariusz i dramaturgia: Damian Josef Neć
Muzyka: Sławomir Kupczak
Opracowanie i aranżacja piosenek: Krzysztof Dys
Scenografia, światło, wideo: Maciej Czuchryta, Patrycja Superczyńska
Choreografia: Kaya Kołodziejczyk
Kostiumy: Konrad Parol
Inspicjentka: Magdalena Matusewicz
Produkcja: Monika Stasik
Obsada: Alona Szostak, Monika Roszko
Przy fortepianie: Krzysztof Dys
Premiera: 6 grudnia 2024, Scena Galeria
galeria zdjęć Wiera Gran, reż. Damian Josef Neć, Teatr Polski w Poznaniu ZOBACZ WIĘCEJ