AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Bałwan czy spryciarz?

Dobry wojak Szwejk idzie na wojnę, reż. Andrzej Domalik, Och-Teatr w Warszawie
Doktor nauk humanistycznych. Wykładowca Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina. Absolwentka Wydziału Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej w Warszawie i Wydziału Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała w "Teatrze", którego była redaktorem, a także w "Dialogu" i "Więzi". Pracowała również jako sekretarz redakcji w wydawnictwie Świat Książki.
A A A
Fot. Katarzyna Chmura  

Na praskim Žižkovie stoi pomnik Jaroslava Haška. Monument to osobliwy. Popiersie pisarza umieszczone jest na wysokim cokole przebijającym blat stołu. Przypomina on zarazem ladę, na której serwuje się piwo, i grzbiet konia.

Ta surrealistyczna rzeźba w sposób doskonały pokazuje sprzeczności, jakie kryje osobowość autora Przygód dobrego wojaka Szwejka. Genialny pisarz nie wylewał za kołnierz, a w swym burzliwym życiu był także bolszewikiem, anarchistą, wreszcie został posądzony o bigamię.

Wymyślona przez niego postać, którą zna niemal cały świat, podobnie jak jej twórca łączy cechy bohatera i antybohatera. Szwejk ma wprawdzie opinię bałwana, a jednak, dziwnym trafem, udaje mu się wychodzić bez szwanku z przeróżnych opresyjnych sytuacji. Tak do końca nie wiemy, czy „dobry wojak” jest rzeczywiście idiotą, czy tylko go udaje. Hašek wprowadza Szwejka na „widownię” pierwszej wojny światowej, a ten naiwny, prostoduszny człowiek musi sobie radzić w trudnych okolicznościach. Tak więc umiejętność stwarzania pozorów, że jest się mało rozgarniętym wydaje się niezwykle przydatna w czasie trwania konfliktów zbrojnych. Ponadto postawa ta obnaża absurdy mechanizmów wojennych, a rzeczony motyw wydaje się kluczowy dla prozy Haška. Szwejk przypomina więc bezbronną marionetkę, która daje się pociągać za sznurki, ale nie ma pewności, czy to czasem podwładny nie wodzi za nos przełożonego.
 
W Och-Teatrze Józefa Szwejka gra Zbigniew Zamachowski i rola ta jest dla niego stworzona. Zamachowski, z wiecznie przyklejonym do twarzy uśmiechem, buduje postać zagadkową, niejednoznaczną, łączącą sprzeczności. Podąża za oryginałem i tworzy wizerunek bohatera, który do końca pozostawia widzów w niepewności, czy cierpi na wrodzony kretynizm, czy tylko jest przebiegłym błaznem udającym głupka. Tak więc aktor balansuje na cienkiej granicy między graniem i stwarzaniem pozorów zupełnego bęcwała.

Zamachowskiemu partnerują inni, tworząc bardzo udane role. W pierwszej kolejności Mirosław Kropielnicki jako Porucznik Lukasz. Jest arcyzabawny w scenie gimnastyki. Ubrany w komiczny gorset modelujący sylwetkę, niezgrabnie, z wyraźnym wysiłkiem wykonuje serię ćwiczeń. Jak na żołnierza przystało, lubi dyscyplinę i porządek, choć Szwejk wywróci do góry nogami jego poukładany i przewidywalny świat. Spełni też wszystkie życzenia kochanki Porucznika, Pięknej Kate (Milena Suszyńska), łącznie z najbardziej intymnymi potrzebami ponętnej mężatki – wierność nie jest najwyraźniej jej mocną stroną. Scena erotycznych manewrów w choreografii Leszka Bzdyla stanowi jeden z mocniejszych punktów przedstawienia. Wcześniej Szwejk odbywa służbę u wiecznie pijanego Kapelana Katza (Krzysztof Dracz), który ostatecznie przegrywa w karty „ogromnego kretyna, ale interesującego człowieka”.

Spektakl jednak nie porywa. Z rzadka rozlega się śmiech na widowni i, prawdę mówiąc, panuje tu dość senna atmosfera. Najsłabszym ogniwem wydaje się adaptacja Andrzeja Domalika, który realizuje najważniejsze, dobrze znane, żeby nie powiedzieć ograne, wątki pierwszego tomu prozy Haška. Przenoszenie na scenę powieści, zwłaszcza takich rozmiarów, udaje się rzadko. Adaptacja Domalika stanowi zgrabne streszczenie dla tych, którzy książki Haška nigdy nie mieli w rękach, pozostali mogą czuć się jednak nieco rozczarowani.

Przedstawienie rozgrywa się na niemal pustej scenie w aranżacji Jagny Janickiej, gdzie jedynymi sprzętami są zdezelowany fotel dentystyczny zmieniający funkcje i klatka po kanarku, który, wbrew najlepszym chęciom Szwejka, nie zdołał zaprzyjaźnić się z kotem. Wehikułem napędzającym spektakl staje się, ponad wszelką wątpliwość, muzyka Mateusza Dębskiego. Stanowi ona tło, łączy poszczególne epizody, pełniąc rolę ważnego elementu kompozycyjnego i to, co najistotniejsze – buduje klimat przedstawienia. 

W jednej ze scen, motyw ten powraca, Zamachowski śpiewa do muzyki Dębskiego piosenkę, której słowa znajdziemy w drugim tomie powieści opisującym przejścia Szwejka na froncie: „Przy armacie stał / I wciąż, i wciąż, i wciąż…/ Przy armacie stał / I wciąż ją nabijał. / Leci kula jak szalona, / Oberwała mu ramiona / A ten ciągle stał…”. Zamachowski, jak wiadomo, śpiewać potrafi znakomicie. Aktor nuci tekst niepewnie, refleksyjnie tak, aż ciarki chodzą po plecach. Humoreska zmienia się w makabreskę, a widmo wojny okazuje się czymś realnym i przerażającym, a nie tylko odległą figurą literacką. Jest to, by tak rzec, prolog do dalszych przygód dobrego wojaka. Warto o tym wspomnieć, ponieważ realizatorzy zapowiadają kontynuację losów Szwejka na scenie.

25-09-2017

galeria zdjęć Dobry wojak Szwejk idzie na wojnę, reż. Andrzej Domalik, Och-Teatr w Warszawie <i>Dobry wojak Szwejk idzie na wojnę</i>, reż. Andrzej Domalik, Och-Teatr w Warszawie <i>Dobry wojak Szwejk idzie na wojnę</i>, reż. Andrzej Domalik, Och-Teatr w Warszawie <i>Dobry wojak Szwejk idzie na wojnę</i>, reż. Andrzej Domalik, Och-Teatr w Warszawie ZOBACZ WIĘCEJ
 

Och-Teatr w Warszawie
Jaroslav Hašek
Dobry wojak Szwejk idzie na wojnę
przekład: Paweł Hulka – Laskowski
adaptacja i reżyseria: Andrzej Domalik
scenografia i kostiumy: Jagna Janicka
muzyka: Mateusz Dębski
ruch sceniczny: Leszek Bzdyl
obsada: Zbigniew Zamachowski, Milena Suszyńska, Marcin Bubółka, Krzysztof Dracz, Mirosław Kropielnicki, Henryk Simon, Michał Zieliński
premiera: 27.06.2017

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę:
komentarze (1)
  • Użytkownik niezalogowany Widz
    Widz 2023-04-05   23:37:36
    Cytuj

    Wyszliśmy ze spektaklu, ponieważ w sztuce wyśmiewane są procesje religijne, msza św. i Najświętszy Sakrament.