AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Brak tytułu, Aniołek, Żyrafa i Stołek

Brak sensu, Aniołek, Żyrafa i Stołek, reż. Daniel Adamczyk, Teatr Czytelni Dramatu
 

Dobry teatr dla dzieci to przede wszystkim zabawa. Żadne tam puszczanie oczek, cieplutkie uśmiechy i głaskanie po główkach, tylko jazda na pełnej. Bez oglądania się na ryzyko infantylnej śmieszności.

Łatwo oczekiwać, trudniej wykonać, zwłaszcza że odbiorca ma swoje lata i nie nabierze się tak łatwo, jak dorosły. Nic tu po intelektualnym „ą” i erudycyjnym „ę”. Na dodatek widz teatru dla dzieci jest zazwyczaj wymagający estetycznie. Przed niejednym ekranem siedział i sporo bajek, kreskówek oraz animacji obejrzał. Trudno zaimponować mu scenografią czy kostiumem. Ale ma też wyobraźnię – często bez granic. Teatr posiada wszelkie instrumenty potrzebne do zapisania tej białej kartki.

W nowym spektaklu Teatru Czytelni Dramatu pod tytułem Brak sensu, Aniołek, Żyrafa i Stołek białe są kartonowe chmury i anielskie skrzydła. Scenografię uzupełniają: pioruny, trzepak, kilka szkolnych ławek i drabina. Tymczasem akcja tekstu Marty Guśniowskiej rozgrywa się w afrykańskich plenerach, niebiańskich przestrzeniach i na szczytach gór.

Brak sensu… to drugi tekst Guśniowskiej, na którego adaptację zdecydował się Daniel Adamczyk. Sposób pracy reżysera znalazł odzwierciedlenie w nazwie założonego przezeń teatru. Podobnie jak w przypadku Onych, tak i teraz spektakl zrodził się z prezentowanych publicznie czytań performatywnych. Pewna szkicowość tej formuły stanowi w działaniach Czytelni Dramatu nie tyle fundament przedstawienia, ile jego stan deweloperski. Reszta to wykończeniówka. Artyści już na wstępie zaciągają u widza kredyt wyobraźni. To na jego barkach spoczywa trud do-widzenia opowiedzianego świata. Aktorzy mogą pomóc odpowiednią, niepozbawioną humoru wyrazistością (jak Ewelina Kamińska w roli Nietoperza czy nonszalancko gibki Jan Tuźnik jako Kameleon), ale bez wysiłku odbiorcy niewiele z tego będzie. Na szczęście pole do popisu dla wyobraźni jest szerokie.

Bohaterowie w swojej pełnej przygód wędrówce przemierzają niewielką Salę Czarną w lubelskim Centrum Kultury wzdłuż i wszerz. Bez żalu opuszczają scenę i wspinają się na widownię, a kiedy trzeba kryją między publicznością (w czym celuje Kameleon). Odważnie zaglądają w rozpostarte za blatami ławek otchłanie i popadają w zachwyt na widok wyświetlanych na ścianie palm. Poza krajobrazami natykają się także na wyrocznię, czyli Najstarszego Staruszka (Krzysztof Cybula), oraz handlującego jabłkami Węża (Ewelina Kamińska). Te antyczno-biblijne tropy spadają na scenę prosto z kulturowego firmamentu. Podobnie jak Aniołek (Dariusz Jeż), którego chmurę przedziurawiła Żyrafa (Justyna Kazek). Od tego strącenia zaczyna się historia zupełnie inna niż ta zazwyczaj kojarzona z upadłymi aniołami.

Wspólna podróż kompanii, w której skład wchodzą wspomniani już Aniołek, Żyrafa, Kameleon oraz Słoń (Anna Dudziak-Klempka), jest realizacją boskiego planu. Bóg, a właściwie Szef (Marcin Mrowca), posyła podwładnego w świat, aby ten odnalazł zagubiony sens własnego istnienia. Dariusz Jeż skutecznie druzgoce nadmiernie mistyczne wyobrażenia istot tego rodzaju. Rola na pozór niepasująca do emploi lubelskiego aktora w rzeczywistości jest dlań idealna – zachrypnięty i rubaszny stanowi rzeczywiste oparcie dla pechowej Żyrafy. Wzbudza też należny astralnym bytom respekt. Wędrowanie skrywa w sobie kilka prawd. Między innymi tę, że to, czego szukamy w odległych krainach, często jest tuż obok – wystarczy rozejrzeć się uważnie. Odnajdziemy wtedy nie tylko przyjaźń – jak u Guśniowskiej – ale i wiedzę na temat samych siebie, co wydaje się szczególnie wartościowe, pozwala nam bowiem właściwie patrzeć na swoje miejsce w relacjach z innymi.

Wiodącą (dosłownie) rolę w przedstawieniu odgrywa muzyka. Oszczędna, oparta na prostych rytmach służy za podkład do piosenek – te zaś, jak powszechnie wiadomo, są nieodzowne przy długich marszach. Cóż dopiero w rajdzie dookoła planety! Szkoda więc, że w tej sferze zdarzały się potknięcia. Czyżby brakowało przodownika chóru? Idealnym kandydatem na tę funkcję byłby grający na mandolinie i po zeusowemu ciskający piorunami Bóg. Nie tyle przez wzgląd na omnipotencję, ile przez fakt bycia jednym z aktorskich filarów teatru Gardzienice. Gdyby prześledzić kariery występujących w przedstawieniu artystów, natrafilibyśmy też między innymi na Wierszalin i Scenę Prapremier InVitro. Jedną z cech charakterystycznych Czytelni Dramatu jest fakt, że teatr powołuje przestrzeń, w której spotykają się artyści z przeróżnych rewirów lubelskiego światka teatralnego ze wskazaniem na jego offowe obszary.

Nowe przedstawienie Adamczyka mimo podobieństw do wspomnianych Onych raczej nie powtórzy ich sukcesu przede wszystkim dlatego, że mniej przejmuje się dorosłym widzem. Nie zmienia to faktu, że jest w nim potencjał znakomitej zabawy. Znakomitej, a więc nie pustej. Gimnastyka fantazji i radość z teatralnego przeżycia to jedno, do pełni sukcesu potrzeba jeszcze sensownej treści. Znaczenie i siła przyjaźni, o której opowiada Brak…, to poważne sprawy. Warto o nich rozmawiać. Zwłaszcza z dziećmi.

29-01-2018

Teatr Czytelni Dramatu
Marta Guśniowska
Brak sensu, Aniołek, Żyrafa i Stołek
reżyseria: Daniel Adamczyk
scenografia: Daniel Adamczyk, Celestyna Kostrubiec
światło: Krzysztof „Brzydal” Cybula
oprawa muzyczna: Marcin Mrowca
obsada: Anna Dudziak-Klempka, Ewelina Kamińska, Justyna Kazek, Dariusz Jeż, Marcin Mrowca, Jan Tuźnik
premiera: 28.12.2017


skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę: