AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Dlaczego?

Jentl, chłopak z jesziwy, reż. Arkadiusz Klucznik, Teatr im. Aleksandra Seweruka w Elblągu.
Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego, doktor nauk humanistycznych. Referentka krajowych i międzynarodowych konferencji naukowych poświęconych literaturze i kulturze. Publikowała m.in. w internetowym „Dzienniku Teatralnym” oraz w miesięczniku „Teatr”. Współpracowała z Centrum Sztuki Współczesnej „Łaźnia” i Nadbałtyckim Centrum Kultury w Gdańsku. Mieszka w Gdyni.
A A A
fot. Bartek Warzecha  

U Arkadiusza Klucznika opowieść rozsławiona przez filmowy musical Barbry Streisand ostentacyjnie i nieco zaczepnie szeleści papierem. Reżyser nie przepisuje historii rozkochanej w Torze dziewczyny na współczesne realia, nie cenzuruje zapisanych w sztuce Isaaca Bashevisa Singera i Leah Napolin dwuznaczności, nie objaśnia miejsc skomplikowanych czy niewyraźnych. Elbląskie przedstawienie Jentl, chłopak z jesziwy w wielu momentach przypomina mroczną baśń – efektowną, pełną zwrotów akcji, chwilami naprawdę dowcipną, ale też bardzo zaciekawioną tym, co trudne, nieprzejednane i niepokojąco ciemne.

Podobno Issac Bashevis Singer nie zareagował entuzjastycznie na pomysł Barbry Streisand, która w finale swojego musicalowego hitu (Oscar i dwa Złote Globy, ale też dla równowagi – trzy Złote Maliny…) wysłała tytułową Jentl do Nowego Jorku, pewnie ku spektakularnej realizacji modelu american dream. W przedstawieniu w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu finał osadzonej w realiach przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku opowieści pozostaje zgodny z duchem literackiego oryginału i stanowczo nie odpowiada na pytanie „co dalej?”. Trochę niejako analogicznie do porządku transformacji, której doświadcza Jentl. Dziewczyna rozpoczyna swoją egzystencjalną podróż od dziesiątków pytań, stawianych gorączkowo i równie zapalczywie wypełnianych odpowiedziami, kończy ją zaś (czy też raczej – finalizuje pewien istoty jej etap) fundamentalnym (samo)rozpoznaniem: pewne pytania pozostają bez odpowiedzi. A pewne – wymieniane są na zupełnie inne, zaskakująco zmieniające perspektywę.

Zanim jednak bohaterka nabierze tego przekonania, wędrować będzie – wzorem baśniowych protagonistek – przez miejsca, czasy, ale przede wszystkim przez międzyludzkie relacje, zarówno te zbiorowe, łączące całe społeczności, jak i te w skali mikro, jednoczące w swoich ramach najbardziej intymne sytuacje. Mateusz Mirowski, autor plastyki do elbląskiego przedstawienia, nadał tej podróży i wszystkim przemierzanym przez Jentl światom kształt wyraźnie umowny, a zarazem intensywnie wskazujący na rozmaite kulturowe konotacje. Przedstawienie grane na dużej scenie elbląskiego teatru rozpoczyna się ironicznym, ustawiającym niejako całą opowieść gestem podniesienia czerwonej kurtyny. Ujawnione tak wnętrze pokazuje krajobraz przypominający książkową ilustrację, trochę ekspresjonistyczny kadr filmowy, może chwilami negatyw obrazów Marca Chagalla – oniryczny, w wielu punktach intrygująco przeskalowany, demonstracyjnie wręcz sceniczny. Mieniące się odcieniami czerni, szarości i bieli uniwersum, błyskotliwie dyskutujące z minimalistycznymi wskazaniami didaskaliów z literackiego oryginału, zaludnione jest postaciami, które sprawiają wrażenie dopiero co „przygotowanych” do uczestniczenia w tej opowieści – z widocznymi na elementach garderoby pociągnięciami malarskiego pędzla, z pobielonymi twarzami, jakby czekającymi dopiero na swoją nazwę i tożsamość. Ten bardzo konsekwentny, a na poziomie materii mistrzowsko i szlachetnie poprowadzony pomysł plastyczny, wzmocniony świetną reżyserią światła (Małgorzata Sandke), ma w przedstawieniu daleko idące, bardzo ciekawe konsekwencje semantyczne. Polegają one na swoistym wypłaszczeniu i oswojeniu archaicznego horyzontu całej narracji – historia zamknięta w tak demonstracyjnie „dawnej”, baśniowej formie w pierwszym odbiorze przygotowuje nas niejako na bardzo konwencjonalną w swoich sensach opowieść. Sprytna dziewczyna przebiera się za chłopaka, aby osiągnąć to, od czego oddziela ją jej przyrodzona tożsamość. Znane? Nudne? Trochę złośliwie można by rzec – tak, w hollywoodzkiej wersji Streisand na pewno. Tutaj jednak to czarno-szaro-białe, zatapiane chwilami w chłodnym błękicie plastyczne cacko oswaja nam wszystkie archaizmy, osadza cały niedzisiejszy fundament historii (o) Jentl i po chwili komplikuje się szeregiem niejednoznaczności. W elbląskim przedstawieniu opowieść o dziewczynie w męskim stroju ma o wiele więcej warstw, niż może nam się początkowo wydawać.

Fabuła sztuki Singera i Napolin (w tłumaczeniu Agnieszki Jagiełło i reżysera) do pewnego momentu wydaje się dość stereotypowa i przewidywalna: młoda, ciekawa świata i głodna wiedzy na jego temat dziewczyna (energiczna, zadziorna kreacja Marty Masłowskiej) studiuje po kryjomu pisma, które w jej ortodoksyjnej społeczności są kobietom zakazane. Ale nie tylko w ten sposób bohaterka staje w kontrze do tradycji – na nic na przykład zdają się działania żwawej swatki Rywki (Maria Makowska-Franceson), zacny kandydat na małżonka Lemel (Jakub Kondrat) zostaje odesłany z kwitkiem. Kiedy umiera ukochany ojciec Jentl (gościnnie Jerzy Przewłocki), jej nauczyciel i współtowarzysz codzienności, osamotniona dziewczyna postanawia sięgnąć po najskrytsze marzenia. Ścina długie warkocze, przywdziewa męski strój i dołącza do studenckiej braci. I choć z jednej strony bardzo chce wtopić się w tłum młodych ludzi i w spokoju poświęcić nauce, z drugiej – jej intelekt i wrodzona potrzeba konfrontacji i podyskutowania z rzeczywistością dają o sobie znać. Wokół zaczyna robić się ciasno. Otoczenie zainteresowane zdolnym Anszelem, bo takie imię przybrała po transformacji Jentl, ujawnia swoje, wywiedzione z tradycji oczekiwania. Wyjścia do publicznej łaźni, małżeński obowiązek. Ortodoksyjny, pobudowany na nienaruszalnych rytuałach świat jest bezwzględny i opresyjny wobec wszystkich, choć nie dla wszystkich tak samo – zauważa bohaterka.

Najciekawsze momenty przedstawienia to te, kiedy ujawniona zostaje szczególnego rodzaju płynność w konstrukcji tego na pozór tylko kanciastego, czarno-białego świata. Rozterki Jentl nie wynikają wyłącznie z lęku przed demaskacją czy ze strachu przed nieumiejętnością odnalezienia się w przybranej roli. Jej największe wewnętrzne zmagania zdają się mieć poniekąd odwrotną przyczynę: wynikają z tego, jak dobroczynne dla Jentl jest bycie w dwóch ciałach, w dwóch tożsamościach jednocześnie i jak bardzo bohaterka/bohater chcieliby być w tej właśnie kondycji ujawnieni światu i w takim właśnie, płynnym i niepoddającym się definiowaniu kształcie zaakceptowani. Pięknie zbudowane są tu relacje Jentl ze studentem Awigdorem (Julian Knaf) i ukochaną Awigdora, Hadasą (Patrycja Bukowczan), oparte na wdzięczności za współbycie, na zaufaniu, podziwie. Każdy z tych związków ma inny charakter, to nie „inność” jednak jest tutaj wiodącym zagadnieniem. Niemożliwa do ostatecznego (samo)określenia Jentl (dziewczyna walczy o wolność swoją i cudzą, a jednocześnie pod niektórymi względami bywa zastanawiająco konserwatywna i radykalna) otwiera krajobraz różnorodności, nie obcości. Tożsamościowa płynność, potencjał transgresji, intencjonalne wędrowanie między społecznymi rolami – te wszystkie tematy pulsują na marginesach obyczajowej opowieści o egzystencjalnej inicjacji, o poznaniu samej/samego siebie i samorealizacji.

A poza tym przedstawienie Arkadiusza Klucznika – tak po prostu – bardzo dobrze się ogląda. To rzetelna, przemyślana adaptacja opowieści robiącej swego czasu furorę. Wielką pracę wykonał tu Mateusz Mirowski, jego plastyka jest jedną z najistotniejszych, także w kwestii znaczeń, warstw przedstawienia. Równie dobrze wypada znakomicie zaprojektowany przez Martę Bury ruch sceniczny, efektowny zwłaszcza w scenach zbiorowych, wykorzystujących zgrabnie możliwości techniczne sceny. Dyskusyjna bywa muzyka Rafała Rozmusa. W wielu momentach podbijająca transowym pulsem złożoność i swoistą rytualność przedstawianego mikrokosmosu, ale w kilku innych – zbyt nachalnie nowoczesna, rozbijająca niepotrzebnie bardzo spójny teatralny kształt. Warto zwrócić uwagę na Jentl ze względu na energię aktorskiego zespołu, występującego tu w potężnym składzie: Marta Masłowska, Patrycja Bukowczan, Julian Knaf, Maria Makowska-Franceson, Jerzy Przewłocki i Jakub Kondrat, prócz wspomnianych ról w Jentl grają także Lesław Ostaszkiewicz, Teresa Suchodoska, Mikołaj Ostrowski, Artur Hauke, Dominik Bloch, Karina Węgiełek, Beata Przewłocka, Dariusz Siastacz, Marcin Tomasik, Irena Adamiak, Marta Piętka i Piotr Begej (gościnnie). Bardzo dobrze w tytułowej roli wypada Marta Masłowska, równie ciekawie – Julian Knaf i Patrycja Bukowczan. Świetnie ogląda się Jakuba Kondrata w drugoplanowej roli poczciwego Lemela.

Jentl to kilka naprawdę pięknie skomponowanych scen, wśród nich tą najmocniejszą jest z pewnością niezgoda głównej bohaterki na wyłączenie jej z pożegnania ukochanego ojca. Transowy modlitewny zaśpiew w jakiś niepokojąco-piękny sposób definiuje ten świat. Z jednej strony ściśle zamknięty, przewidywalny i niezmienny, jak słowa żałobnego kadyszu, z drugiej jednak – odsyłający gdzieś daleko „poza”, ale wcale nie z zapytaniem „i co (jest) dalej?”. Dlaczego? – to chyba właśnie to pytanie wydaje się fundamentalne dla opowieści o Jentl. Sygnał poszukiwań, podróży, wyjścia poza, lecz także znak przyjęcia świata i pewnych jego składników z wdzięcznością i otwartością.

23-10-2024

Teatr im. Aleksandra Seweruka w Elblągu
Leah Napolin, Isaac Bashevis Singer
Jentl, chłopak z jesziwy
tłumaczenie: Agnieszka Jagiełło, Arkadiusz Klucznik
reżyseria: Arkadiusz Klucznik
scenografia, kostiumy, projekcje: Mateusz Mirowski
muzyka: Rafał Rozmus
choreografia: Marta Bury
reżyseria światła: Małgorzata Sendke
konsultacje kulturowe: Amir Genisław (Izrael)
obsada: Marta Masłowska, Patrycja Bukowczan, Lesław Ostaszkiewicz, Teresa Suchodolska, Julian Knaf, Jerzy Przewłocki, Mikołaj Ostrowski, Artur Hauke, Jakub Kondrat, Maria Makowska-Franceson, Dominik Bloch, Karina Węgiełek, Beata Przewłocka, Dariusz Siastacz, Marcin Tomasik, Irena Adamiak, Marta Piętka, Piotr Begej
premiera: 12.10.2024

galeria zdjęć Jentl, chłopak z jesziwy, reż. Arkadiusz Klucznik, Teatr im. Aleksandra Seweruka w Elblągu. Jentl, chłopak z jesziwy, reż. Arkadiusz Klucznik, Teatr im. Aleksandra Seweruka w Elblągu. Jentl, chłopak z jesziwy, reż. Arkadiusz Klucznik, Teatr im. Aleksandra Seweruka w Elblągu. Jentl, chłopak z jesziwy, reż. Arkadiusz Klucznik, Teatr im. Aleksandra Seweruka w Elblągu. ZOBACZ WIĘCEJ
 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę:
komentarze (4)
  • Użytkownik niezalogowany Adilkhatri
    Adilkhatri 2024-10-25   11:40:34
    Cytuj

    If you're looking for relief from muscle spasms, Actavis Diazepam 10mg could be an option. It's amazing how much it helps to ease discomfort and keep me feeling comfortable throughout the day. buy activas diazepam 10mg uk

  • Użytkownik niezalogowany Adilkhatri
    Adilkhatri 2024-10-25   11:21:30
    Cytuj

    Instant access to small payments helps you manage finances better and feel more secure knowing your earnings are available anytime. 정보이용료 현금화

  • Użytkownik niezalogowany Adilkhatri
    Adilkhatri 2024-10-25   11:01:34
    Cytuj

    I’ve noticed more companies are offering micropayment cashouts for users with smaller balances. It’s a fantastic way for content creators and freelancers to receive earnings frequently. [url=https://www.jakemaymudes.com]신용카드 현금화[/url]

  • Użytkownik niezalogowany Adilkhatri
    Adilkhatri 2024-10-25   11:01:34
    Cytuj

    I’ve noticed more companies are offering micropayment cashouts for users with smaller balances. It’s a fantastic way for content creators and freelancers to receive earnings frequently. [url=https://www.jakemaymudes.com]신용카드 현금화[/url]