„Fejk reality” – groteska i groza
Hacen Sahraoui urodził się we Francji. Jego rodzice przybyli tam z Algierii. Czy byli uchodźcami, arabskimi zwolennikami Algierii francuskiej (harkis), którzy uciekli przed niechybną śmiercią z rąk zwycięskich powstańców z Frontu Wyzwolenia Narodowego? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że nawet jeśli byli zwykłymi emigrantami, poszukującymi lepszego życia na obczyźnie, to nie mieli łatwo, mimo że społeczność algierska we Francji była liczna i pomagająca nowoprzybyłym.
W Polsce, a konkretnie w Poznaniu, Hacen Sahraoui mieszka już od ponad dziesięciu lat. Obraca się w kręgu poznańskiej alternatywy, dawniej można go było obejrzeć w spektaklach Teatru Strefa Ciszy, dziś jest jednym ze współtwórców kabaretu Barbarzyńcy PL, działającego przy Baraku Kultury.
Hacen zapragnął zebrać teatralnie swoje doświadczenia bycia Innym, Obcym, zaszokowanym i szokującym, prowokowanym i prowokującym, zadającym dziwne pytania i wysłuchującym różnych głupot na swój temat. Ciekawe świadectwo kulturowego, no, może nie szoku, ale zadziwienia usłyszał od niego na przykład szef Baraku Kultury, Przemysław Prasnowski: „Hacen opowiadał mi, że nie rozumie zwyczaju stawiania na stołach serwetników z ułożonymi w wachlarzyk serwetkami. Charakterystyczna dla polskich stołów dekoracja wymaga nie lada wprawy i od tego, kto serwetki układa, i od tych, którzy z nich korzystają. Test na Polaka polega na tym, by wyciągnąć z serwetnika jedną tylko serwetkę. Zdalibyście?”.
Sam wielokrotnie próbowałem i rzadko kiedy zdawałem. Aż w końcu od pewnego czasu postanowiłem działać brutalnie: wyciągam cały wachlarzyk, rozkładam go i wyciągam serwetkę z otwartego środka. Nieelegancko, ciut niehigienicznie, ale skutecznie. No, nie do końca, czasami bowiem zdarza mi się wyciągać nie jedną, ale dwie serwetki, a nawet więcej. I zapewne od teraz, kiedy przeczytałem i przytoczyłem relację Prasnowskiego o kulturowym zadziwieniu Sahraouiego, przy każdym takim niepowodzeniu kołatać mi się będzie po głowie jeden z wielu niezapomnianych tekstów z Przeceny dla wszystkich Teatru Ósmego Dnia: „Ty nie jesteś Polakiem!”. Tekst ów jest już bardzo historyczny (1977), ale – jak wiele innych tekstów tego zespołu – mało „przemijalny”.
Cóż, najwyższa pora od tych rozmarzeń i rozkojarzeń przejść ku rozważaniom natury recenzenckiej: otóż, do realizacji swego projektu-konceptu Hacen Sahraoui zaprosił, rzec by można, kwiat poznańskiej teatralnej alternatywy. W pracy nad spektaklem Fejk nius wspomagali go bowiem: współreżyserka i aktorka Ewa Kaczmarek (Teatr Usta Usta Republika), współreżyserka Barbara Prądzyńska (wolna strzelczyni, dawniej między innymi Teatr Biuro Podróży, grupa teatralna Fractale, współpraca z Teatrem Usta Usta, Teatrem Circus Ferus oraz całe mnóstwo projektów międzynarodowych), aktorka Karolina Pawełska (Teatr Circus Ferus, intensywna, wielokrotna współpraca z Teatrem Ósmego Dnia) oraz aktor Hubert Kożuchowski (Teatr Tańca Koinspiracja, współpraca z Teatrem Porywacze Ciał, Teatrem Ba-Q, Interdyscyplinarną Grupą Teatralną Asocjacja 2006, Teatrem dla najmłodszych BLUM, Teatrem Ewolucji Cienia). Ich wspólny wysiłek polegał głównie na tym, by emigrancko-arabsko-muzułmańskie doświadczenia, uczucia i refleksje Hacena Sahraouiego przełożyć na czytelne, poruszające widza sytuacje sceniczne i teksty (tu wyraźnie zaznaczył swój twórczy wkład ich autor, Mariusz Gołosz).
Przestrzeń gry została jasno wyznaczona: był to rozległy prostokąt podłogi Sceny Roboczej, umiejscowiony pomiędzy dwiema grupami widzów, usadowionych na trzech rzędach krzeseł, które umieszczono z dwóch dłuższych stron owego prostokąta. Nie ustawiono żadnych podestów, żadnych schodów, przestrzeń gry była płaska, lecz dobrze widoczna dla wszystkich spektatorów, nawet tych z trzeciego rzędu.
Czworo aktorów zagospodarowało to spore miejsce z dużą dozą energii, zadziwiającej przy ciężkim upale, który dawał się dojmująco odczuć na czwartym, ostatnim piętrze dawnego Domu Kultury Milicji Obywatelskiej „Olimpia” – znaczna część widzów nieustannie wachlowała się teatralnymi programami, natomiast aktorzy i aktorki nie mogli się wachlować, bo musieli grać. A przecież spotkali się z premierową publicznością po ciężkim okresie prób, odbywających się nie gdzie indziej, tylko tu, w tym emanującym ostry gorąc miejscu. Prób, a zapewne także i błędów, nieustannych poprawek, ciągłego powracania do nierozwiązanych problemów, poszukiwania najwłaściwszych rozwiązań ciut po omacku – taki system pracy: od konceptu do premiery właśnie na tym polega, zaś dojmujący, wielodniowy upał bardzo w pracy przeszkadza.
Efekt tej pracy okazał się jednak zadowalający: sprawnie działająca, doświadczona w wielu teatralnych bojach ekipa przełożyła koncept i serię pomysłów Hacena Sahraouiego na kolaż groteskowych, czasem porażających scen, utrzymując nienaganny, równy rytm gry i co rusz zaskakując widzów nowymi, niebanalnymi pomysłami. W spektaklu przewijały się i nieustannie ze sobą splatały dwa motywy: po pierwsze, śmieszność i straszność bycia Innym w Polsce, po drugie, dojmująca, przewrotna podłość tytułowych fake news, czyli publikowanych głównie w Internecie fałszywych wiadomości, mających na celu przyciągnięcie uwagi czytających je internautów i sprowokowanie ich do szybkich, emocjonalnych reakcji.
W krótkim i z konieczności wyrywkowym opisie tego spektaklu postaram się skupić na tym, co najbardziej groteskowe, śmieszno-straszne, co najlepiej – jak mi się wydaje – dotarło do zmęczonej upałem widowni w gorący wieczór 11 czerwca 2019 roku.
Otóż, mieliśmy do czynienia z serią parodii rozmaitych performansów – dobrze utrwalonych w powszechnej świadomości, znanych nam z osobistego doświadczenia. Znaczące miejsce zajęły wśród nich rozmaite gatunki performansów telewizyjnych oraz internetowych. Mieliśmy tu na przykład świetną parodię telesprzedaży: pani Magda w białych szpilkach („telewizyjnie urocza i naiwna” Ewa Kaczmarek) reklamowała tu „Araba idealnego”, będącego „świetnym partnerem” na imprezę bądź wprost wymarzonym kandydatem na domowego kamerdynera-sprzątacza-nauczyciela francuskiego (najlepszy jest Arab w wersji ramadanowej – je i pije tylko w nocy).
Kolejna parodią, świetnie wypowiedzianą przez Huberta Kożuchowskiego i „wymiganą” w fikcyjnym, bardzo przekonującym, prześmiesznym języku migowym przez Hacena Sahraouiego, było „przemówienie prezydenta”, poświęcone głównie przywróceniu telewizyjnych dobranocek, jednakże z wykluczeniem Rumcajsa (czarna broda, broń w ręku, las jako miejsce zamieszkania – podejrzenie o powiązania z ISIS) oraz kilku innych postaci, ponieważ relacje między nimi sugerują związki partnerskie, zapewne nieheteroseksualne. Asterix i Obelix zostali natomiast wykluczeni ze względu na podejrzenie zażywania dopalaczy.
Dalej było też bardzo śmiesznie: okazało się, że autorami „fejkniusów” są… gołębie, pozbawione swych pocztowych obowiązków, a w związku z tym rozżalone na świat i ludzi. Ewa Kaczmarek i Hubert Kożuchowski wystąpili w swych „gołębich” scenach odziani w czerwone rękawiczki, wczepiając się w rozpostartą wzdłuż przestrzeni gry linę i pogruchująco rozkoszując się smakowitymi pestkami, które po spożyciu ich jadalnej treści wypluwali bezceremonialnie na podłogę. Okazało się, że wykluczenie Rumcajsa z programu TV to skutek, wymyślonego przez nich wczoraj „fejka”, za to na dziś szykują nową bombę: w Polsce masowo produkuje się hidżaby na eksport do krajów arabskich!
Potem jeszcze stykamy się z niejaką Anią (Ewa Kaczmarek), poszukującą partnera na przyjęcie weselne (parodia międzyludzkich relacji rodem ze stron randkowych). Dla Ani pójście na wesele z Arabem, nawet takim, który nie je wieprzowiny i nie tknie alkoholu, nie stanowi problemu. Do momentu, gdy… Nie zdradzę.
Dalej mieliśmy między innymi parodię castingu: reżyser „awangardowych”, „dokumentalno-fikcyjnych” reklam (Hubert Kożuchowski) usiłował wtłoczyć napataczającego się akurat Araba-muzułmanina w gorset polskich stereotypów na temat „synów pustyni”, miłośników falafeli oraz szczęśliwych mężów sześciu żon.
Potem parodie się skończyły i zrobiło się poważniej, a właściwie wręcz przerażająco: oto twórcy spektaklu przytoczyli nam pytania na temat muzułmanów najczęściej wrzucane w Polsce do Google’owskiej wyszukiwarki: czy muzułmanie się golą? czy trują kebabem? czy podpalili Notre-Dame? czy usypiają polskie kobiety w autobusach? (twierdzącą odpowiedź na to ostatnie pytanie poparło 15 tysięcy osób).
Gdy Karolina Pawełska wjechała w przestrzeń gry na wyposażonym w kółka krześle, z którego dwóch boków wystawały płonące sztuczne ognie, oczekiwaliśmy jakiegoś „karnawałowego” numeru. Nic z tych rzeczy. Aktorka Circus Ferus grała tu dziennikarkę – ofiarę „fejkniusa”, a właściwie fake charitable collection, której autor podszył się pod nią, wyciągnął od internautów sporą sumę „na wsparcie podupadającego schroniska dla psów”, po czym zniknął z sieci. Bezradność i ból „zfejkowanej” ofiary, która w oczach wielu stała się oszustką i utraciła dobre imię, Pawełska zagrała bardzo ekspresyjnie, a iskry ze sztucznych ogni, podchodzące już pod siedzenie krzesła, bardzo wydatnie podkreśliły grozę sytuacji granej przez nią ofiary internetowej przemocy.
Widzowie zostali na koniec połączeni czerwoną włóczką, którą Pawełska, deklarując (zapewne wciąż jako ofiara „fejku”), że nie wierzy już nawet w kolejowy rozkład jazdy, przecięła w kilku miejscach. Efekt był taki, że osoby z położonych naprzeciw siebie dwóch pierwszych rzędów widowni siedziały przez parę chwil z obwiązanymi wokół przedramion lub kostek jaskrawoczerwonymi „śladami społecznych więzi”.
Fejk nius nie jest jakowymś teatralnym arcydziełem, lecz porusza w niebanalny, atrakcyjny teatralnie oraz intelektualnie sposób bardzo ważne problemy, które tu i teraz ogromnie nas obchodzą. Oby jego twórczynie i twórcy mogli sprawnie koordynować daty prób i prezentacji w swych napiętych grafikach i grać go jak najczęściej na Scenie Roboczej – gdy latem jest gorąco i gdy zimą jest zimno, a potem od nowa w upały i mrozy, a potem znów…
10-07-2019
galeria zdjęć Fejk nius, reż. Ewa Kaczmarek, Barbara Prądzyńska, Hacen Sahraoui; Muzułmańskie Centrum Kulturalno-Oświatowe w Poznaniu ZOBACZ WIĘCEJ
Muzułmańskie Centrum Kulturalno-Oświatowe w Poznaniu
Fejk nius
koncept: Hacen Sahraoui
reżyseria: Ewa Kaczmarek, Barbara Prądzyńska, Hacen Sahraoui
tekst: Mariusz Gołosz
obsada: Ewa Kaczmarek, Karolina Pawełska, Hubert Kożuchowski, Hacen Sahraoui
partner: Centrum Rezydencji Teatralnej SCENA ROBOCZA
premiera: 11.06.2019, Centrum Rezydencji Teatralnej SCENA ROBOCZA w Poznaniu