Pojedynek mistrzów
Głośny film Miloša Formana bezsprzecznie zdominował kulturowe wyobrażenia o relacji Amadeusza Mozarta oraz Antonio Salieriego. Scenariusz Amadeusza, stworzony na podstawie sztuki Petera Shaffera, skoncentrowany był na rywalizacji pomiędzy muzykami, a konkretnie na chorobliwej zazdrości starszego kompozytora, która – w ramach tej, bądź co bądź, fikcyjnej wizji – miała go doprowadzić do zabójstwa młodego geniusza. Krakowska opera Mozart i Salieri nie została jednak oparta na słynnym dramacie Shaffera, ale na krótkim dramacie poetyckim Aleksandra Puszkina. Najciekawszym aspektem tekstu Rosjanina jest to, że nie koncentruje się on na dynamice rywalizacji tytułowych bohaterów. Pytanie dręczące Salieriego w dramacie dotyczy tego, czy można być jednocześnie genialnym i występnym. Zadaje je sobie jednak nie po to, żeby podważyć wartość dokonań Mozarta, ale zastanowić się nad samym sobą i własną zazdrością wobec dokonań młodszego twórcy. Relacja między wiedeńskimi muzykami jest dla Puszkina przyczynkiem do refleksji nad statusem sztuki i twórcy oraz ich wzajemnej relacji.
W Mozarcie i Salierim wyreżyserowanym przez Freda Apke rosyjski poeta staje się jednym z bohaterów. Pojawia się na scenie z włosami w nieładzie i bez jednego buta. Prześladowany przez postać w czarnym płaszczu, która – zarówno dla niego, jak i dla postaci muzyków – jest figurą śmierci, wydaje się nie dostrzegać różnicy między rzeczywistością, w której żyje, a rzeczywistością tworzonego przez siebie dramatu. To zacieranie się granic między światami i porządkami fikcji zostało w operze rozegrane na kilka sposobów. Pierwszym z nich jest umieszczenie w świecie przedstawionym autora tekstu jako jednego z bohaterów, a kolejne wiążą się z aranżacją przestrzeni i uruchamianiem porządku autoteatralnego. Publiczność w sali kameralnej Opery Krakowskiej zajmuje miejsca dookoła sceny będącej prostym podwyższeniem o niewielkiej powierzchni. W związku z ograniczonymi możliwościami, jakie daje podest, twórcy otworzyli dla gry również jego otoczenie, a nawet foyer, na które kilkakrotnie podczas przedstawienia wychodzą postaci. Istotną przestrzenią gry od początku jest również miejsce zajmowane przez orkiestrę. Na początku spektaklu widzimy, jak spóźniony na scenę dociera jeden ze skrzypków, a kiedy zostaje odprawiony przez dyrygenta, znika za drzwiami, zza których po chwili powraca jako jedna z postaci z tekstu Puszkina. Sam dyrygent dialoguje z postaciami, a tą, którą wspiera najbardziej, jest zagubiony i zalękniony Puszkin.
W takich warunkach, podkreślających mieszanie się ze sobą porządków fikcji i rzeczywistości, spotykają się ze sobą dwaj muzycy. Antonio Salieri grany przez Wołodomyra Pańkiwa jest postacią dominującą scenę, poruszającą się po niej powoli i z dostojeństwem. Z kolei Mozart Adriana Domareckiego ma w sobie szybkość i figlarność. „Pojedynek” między nimi to pojedynek dwóch odmiennych fizjonomii i cielesnych ekspresji, ale tez pojedynek basu i tenora, głosów które zupełnie inaczej oddziałują na publiczność. Partie Salieriego sprawiają wrażenie wykonywanych z wysiłkiem, z kolei te Mozarta są bardziej migotliwe i lekkie. Nasza sympatia od początku jest po stronie tego drugiego, a z kolejnymi scenami efekt ten tylko się potęguje. Mozart jest bowiem pokazywany jako geniusz o niewinnej duszy, ofiara starego intryganta i alter ego Puszkina, którego wyobraźnia i wrażliwość stanowią portal, przez który publiczność dostaje się do świata przedstawionego.
Wydaje się, że Fredowi Apke zależało na pokazaniu szeregu relacji, w których funkcjonuje dzieło (zarówno muzyczne, jak i literackie). W Mozarcie i Salierim funkcjonuje ono jako owoc egzystencjalnej potrzeby tworzenia, obiekt zazdrości, ale także kulturowy artefakt, który przekazują sobie kolejni interpretatorzy. Istotne wydaje mi się dostrzeżenie, że logika w jakiej o twórczości artystycznej opowiada się w operze, jest ściśle patriarchalna. Na scenie widzimy rywalizujących ze sobą mężczyzn, którzy kobiety wspominają tylko jako swoje partnerki i kochanki. Grana przez Martę Klubowicz postać w czarnym płaszczu to wywierająca presję i budząca grozę figura śmierci. Oczywiście ten rodzaj przedstawienia historii Mozarta i Salieriego ma swoje umocowanie w historii kulturowych reprezentacji i z pewnością stąd wynika jego zachowawczość. Nie zmienia to jednak faktu, że po obejrzeniu opery trudno nie zadawać sobie pytania o to, jaki jest sens opowiadania znanych historii, jeśli nie zostają one poddane żadnej aktualizacji. I nie mam tutaj na myśli zamiany kostiumu historycznego na współczesny, ale aktualizację myślową, w ramach której należałoby poważnie potraktować przemiany społeczne i kulturowe, jakie zaszły od czasu, kiedy Aleksander Puszkin napisał swój tekst.
03-12-2021
Opera Krakowska
Nikołaj Rimski-Korsakow
Mozart i Salieri
libretto: Nikołaj Rimski-Korsakow na podstawie sztuki Aleksandra Puszkina
reżyseria: Fred Apke
kierownictwo muzyczne: Kai Baumann
współpraca reżyserska: Marta Klubowicz
scenografia i kostiumy: Bożena Pędziwiatr
obsada: Sebastian Marszałowicz / Wołodymyr Pańkiw, Jarosław Bielecki / Adrian Domarecki / Adam Sobierajski, Paweł Wójtowicz, Kamil Pudlik / Aleksander Gałązka, Marta Klubowicz
oraz Zespół Kameralny Orkiestry Opery Krakowskiej
premiera: 20.11.2021
galeria zdjęć Mozart i Salieri, reż. Fred Apke, Opera Krakowska ZOBACZ WIĘCEJ