AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Por, soczewica i stara szklarnia

Wyspa Jadłonomia, reż. Maciej Podstawny, teatrgaleria STUDIO im. S. I. Witkiewicza w Warszawie
fot. Sisi Cecylia  

Historia jest prosta. Mała M (Maja Pankiewicz) podsłuchuje szepczących za zasłoną rodziców. Złe wieści – tata jest nieuleczalnie chory. Ściszony głos i tajemnica mają załatwić sprawę, a przecież M potrzebuje rozmowy. Każdy w takiej sytuacji potrzebuje spotkania z drugim człowiekiem. M odwiedza więc ogród sąsiadki. Pani Dymek (Ewelina Żak) zaprasza ją do szklarni, gdzie bohaterka odkrywa przejście do magicznej krainy. Zatrzymajmy się, zanim wejdziemy.

Jadłonomia zaczęła się od strony internetowej z przepisami na wegańskie potrawy (polecam dal z czarnej soczewicy). Później przyszedł czas na serię książek kulinarnych. Za wszystkim stoi Marta Dymek – najpopularniejsza obecnie polska autorka kulinarna (przynajmniej jeśli chodzi o kuchnię wegańską). Twórcy spektaklu w warszawskim Studio fenomen ów traktują jako punkt wyjścia do uniwersalnej w duchu i aktualnej w formie opowieści o jednostce wobec Zmiany. A właściwie wobec Straty – zarówno tej indywidualnej, z którą musimy się pogodzić, jak i globalnej, której powinniśmy się przeciwstawić, póki możemy. No właśnie, czy naprawdę możemy?

Wyspa Jadłonomia – tak nazywa się magiczna kraina po drugiej stronie szklarni. Rządzi w niej Królowa (Ewelina Żak). Na audiencję naszą bohaterkę prowadzi i pomocą służy Przepis (Tomasz Nosiński). W trakcie inicjacyjnej podróży spotykają szereg fantastycznych postaci, które uświadamiają M pożytki z niejedzenia mięsa i niewesołą kondycję świata. Bywa bardzo zabawnie. Dziewczynka poznaje Wegańskiego Schabowego (Daniel Dobosz), Wegański Ramen (Marcin Pempuś) i Falafela (Ewelina Żak). Ten ostatni jest aktywistą vegan pride i strofując mniej radykalnych kolegów, zachęca do rewolucji, której celem – utopia! Bywa też strasznie. M trafia na cmentarz zwierząt, które zjadła. Nagrobkami są tu talerze, a straż pełni Zwierz (Daniel Dobosz) – straumatyzowany i przy okazji niebinarny „owcaleniec”. Opowiada on o warunkach hodowli łososi i marketingowych technikach, które usiłują uspokoić nasze sumienia pięknymi opowieściami o wolności i ekologii. Rzeczywiście można stracić apetyt. Tu chwila konfesji: zdarza mi się jeść mięso, choć na przedspektaklowym obiedzie wybrałem pysznego wegańskiego schabowego (Lokal Vegan Bistro). Jestem więc dobrym targetem. Wędrowcem w pół drogi, nie trzeba mi gwałtem odbierać golonki (fuj), wystarczy rozdmuchać ten stabilny już płomyk i zachęcić do odrobiny konsekwencji.

Rodzi się jednak pytanie – w imię czego mam sobie odmawiać drobnych wszak przyjemności? Walki o planetę? Wolne żarty. O tym, że indywidualne decyzje nic w globalnym procesie nie znaczą, przypomina Ślad Węglowy (Marcin Pempuś), a utopijne pomysły na zmianę kapitalistycznej rzeczywistości weryfikują wiecznie pojedynkujące się Fair Trade (Daniel Dobosz) i Low Price (Marcin Pempuś). Gorzką bezsilność osładza komizm. Aktorzy znakomicie się w tej konwencji odnajdują. Bawią dialogi, piosenki trochę mniej, choć punkowy kwartet Nowalijki robi, co może. Obraz Wyspy dopełniają kostiumy i łącząca fantastyczny plac zabaw (pomidorowe poduszki!) z bałaganem dziecięcego pokoju scenografia Kai Migdałek. Wyspa Jadłonomia nie uspokaja jednak sumienia – przeciwnie, usiłuje rozniecić w nas potrzebę działania, skromny, ale jednak aktywizm. Przekonać (jak słyszymy w finałowej piosence), że nasza postawa, poglądy, decyzje i nawyki żywieniowe mają ostatecznie znaczenie.

To prawda, mają, ale nie dla planety – dla nas samych. Rozdźwięk, który rodzi się ze zderzenia globalnych wyzwań i indywidualnych ograniczeń, jest nieusuwalny. Podobnie jak strata bliskiej osoby czy trudne emocje. Twórcy przypominają, że nie powinniśmy ich tłumić, ani rugować. Ot, psychologiczne abecadło: zarówno złość, smutek, jak i żal są potrzebne. Dobrze wiedzieć, jaka jest ich rola i nauczyć się z nimi funkcjonować. Pogodzić. Dlatego też M stawia czoło złowrogiemu – co to za baśń bez czarnego charakteru – Cieniowi (Marcin Pempuś), który niszczy świat, zasnuwając go plastikową folią. Ich rozmowa to najważniejszy moment spektaklu, ilustruje bowiem to, co Jung nazywał „integracją cienia” (nie żebym się mądrzył, ale odwołania do Campbella też tu znajdziecie). Oswojony już i pozbawiony kolczasto-bulwiastych atrybutów Cień mówi do M: „nie jesteś słuchana, upraszczana jesteś”, by zaoferować swoją pomoc: „dam ci powiedzieć”. Zdejmuje też bokserskie rękawice, w których dziewczynka wędrowała przez cały spektakl. Strategie wywalczania podmiotowości w świecie dorosłych, które proponują twórcy, równie ważne są dla dzieci, jak i rodziców. Wyspa Jadłonomia jest bowiem spektaklem do wspólnego oglądania i wspólnego rozmawiania.

To nie pierwsze przedstawienie Macieja Podstawnego i Doroty Kowalkowskiej dla dzieci i młodzieży. Nie dziwi więc wysoki poziom, aczkolwiek najmłodsi widzowie mogą mieć problem z długością – półtorej godziny to jednak sporo. Wałbrzyski tandem wspomagany scenariuszowo przez Jana Czaplińskiego znakomicie się w warszawskim krajobrazie teatralnym odnalazł. Ciekawe zresztą, że Wyspa Jadłonomia nie powstała po sąsiedzku – w Teatrze Dramatycznym, gdzie Kowalkowska, jako członkini Dramatycznego Kolektywu, prowadzi od początku sezonu dział programowy. „Wszystko toczy się po kole” – mówi w pewnym momencie Królowa, zwracając uwagę na cykliczność życia i śmierci, na pory roku i obroty księżyca, który pojawia się na ekranie (innym razem podglądamy na nim sceny z życia roślin i zwierząt). To samo mówi nowa dyrektorka sąsiedzkiej sceny – Monika Strzępka. Wartości pielęgnowane w jednym i drugim teatrze są więc wspólne. Gdyby instytucje te były dziećmi, moglibyśmy spodziewać się pięknej przyjaźni i wspólnej zabawy, ale coś mi mówi, że będzie inaczej. Wybaczcie te środowiskowe dygresje. Żadnych dzieci to przecież nie obchodzi.  

Tytułowa wyspa to kształtowane postępowaniem głównej bohaterki miejsce-rachunek. Każdy z nas ma taką krainę, w której mierzy się ze swoim wewnętrznym dzieckiem, gdzie napotyka zarówno konsekwencje własnych działań, jak i wciąż otwarte możliwości. Można oczywiście zamknąć prowadzące doń drzwi. Zdjąć lustro, zatrzasnąć szafę, rozebrać szklarnię. To częsta u dorosłych strategia, kopiowana później przez dzieci. Częsta i szkodliwa. Warto spróbować ją zmienić, znaleźć swój cień, poznać go, spożytkować, przytulić.

07-12-2022

teatrgaleria STUDIO im. S. I. Witkiewicza w Warszawie
Wyspa Jadłonomia
na podstawie Jadłonomii Marty Dymek
reżyseria: Maciej Podstawny
koncepcja: Dorota Kowalkowska, Maciej Podstawny, Jan Czapliński
scenariusz: Jan Czapliński
współpraca scenariuszowa: Dorota Kowalkowska, Maciej Podstawny
scenografia, kostiumy: Kaja Migdałek
muzyka: Jerzy Rogiewicz
obsada: Daniel Dobosz, Tomasz Nosiński, Maja Pankiewicz, Marcin Pempuś, Ewelina Żak
premiera: 18.11.2022

galeria zdjęć Wyspa Jadłonomia, reż. Maciej Podstawny, teatrgaleria STUDIO im. S. I. Witkiewicza w Warszawie Wyspa Jadłonomia, reż. Maciej Podstawny, teatrgaleria STUDIO im. S. I. Witkiewicza w Warszawie Wyspa Jadłonomia, reż. Maciej Podstawny, teatrgaleria STUDIO im. S. I. Witkiewicza w Warszawie Wyspa Jadłonomia, reż. Maciej Podstawny, teatrgaleria STUDIO im. S. I. Witkiewicza w Warszawie ZOBACZ WIĘCEJ
 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
dwa plus trzy jako liczbę:
komentarze (1)
  • Użytkownik niezalogowany MS
    MS 2023-05-06   12:27:44
    Cytuj

    "Rodzi się jednak pytanie – w imię czego mam sobie odmawiać drobnych wszak przyjemności? Walki o planetę? Wolne żarty." W imię czego? Oglądał pan ten spektakl czy nie? XDD "O tym, że indywidualne decyzje nic w globalnym procesie nie znaczą, przypomina Ślad Węglowy (Marcin Pempuś)" Wyliczono, że gdyby każda osoba w USA nie zjadła mięsa przez JEDEN DZIEŃ W ROKU oszczędności wyniosłyby: 100 miliardów litrów wody (wystarczającej do zaopatrzenia jakichś 14 milionów ludzi przez prawie 4 miesiące),0,7 miliarda kilogramów roślin (wystarczających do wyżywienia 2 milionów ludzi przez ponad rok),70 milionów galonów gazu (wystarczających do napełnienia baków wszystkich samochodów Kanady i Meksyku),3 miliony akrów ziemi oraz 33 tony antybiotyków. Przypominam, to wszystko w JEDEN DZIEŃ W ROKU.