Scena Wspólna i co z niej wynika
W Poznaniu powstał nowy, piękny, nowoczesny teatr. Jego budynek przylega z jednej strony do zabudowań Łejerów – szkoły podstawowej o profilu teatralnym, z drugiej – do rozległych terenów zielonych Cytadeli. Po przejściu przez obszerne, oszklone foyer trafiamy do sali typu black box (jest rzeczywiście pomalowana na czarno), w której spokojnie można zmieścić dwieście osób. Dzięki ruchomym podestom dowolne projektowanie relacji scena-widownia nie jest żadnym problemem. Akustyka jest tu bardzo dobra, wyposażenie techniczne – zadowalające; nic, tylko robić dobry teatr.
Nowemu miejscu nadano nazwę Scena Wspólna Teatru Łejery i Centrum Sztuki Dziecka, podkreślając fakt, że te dwie instytucje pełnią tu role współgospodarzy.
Szkołę Łejery (słowo to jest poznańskim odpowiednikiem „ojejku!”, „olaboga!”, „o rety!”) założyło w 1990 r. dwoje pedagogów: Elżbieta Drygas i Jerzy Hamerski. A zaczęło się to wszystko piętnaście lat wcześniej – od Harcerskiej Drużyny Artystycznej, czyli Teatru Łejery. Pedagogiczne i artystyczne doświadczenie obojga założycieli, wzbogacone teoretycznymi koncepcjami prof. Heliodora Muszyńskiego, podpowiedziało im, że teatr jest wspaniałym narzędziem wspomagającym wszechstronny rozwój dziecka. Szkoła i Teatr Łejery są instytucją, która na trwałe zakorzeniła się w pejzażu szkolnym i artystycznym Poznania, a dalsze (niekoniecznie teatralne) losy większości ich wychowanków świadczą o głębokiej słuszności przeświadczeń, poglądów i wynikającej z nich praktyki wychowawczej Elżbiety Drygas i Jerzego Hamerskiego.
Na trwałe wbudowane w kulturowy krajobraz Poznania jest też Centrum Sztuki Dziecka, które działa już od trzydziestu lat (do 1999 r. jako Ogólnopolski Ośrodek Sztuki dla Dziecka). Ośrodek powstał jako instytucja wspierająca organizowane od 1973 r. Biennale Sztuki dla Dziecka, którego głównymi inicjatorami byli niezapomniani twórcy Teatru Lalki i Aktora „Marcinek” – Leokadia Serafinowicz i Wojciech Wieczorkiewicz. Zadania tej instytucji, po dziś dzień skrupulatnie wykonywane i wykraczające już daleko poza sprawy związane tylko z Biennale, to – najogólniej rzecz ujmując – wielostronne wspomaganie wartościowej kreacji artystycznej dla młodych odbiorców i wspieranie edukacji kulturowej młodej publiczności.
Dwie premiery inaugurujące działalność Sceny Wspólnej zostały zrealizowane przez Centrum Sztuki Dziecka. Pierwsza – Czy umiesz gwizdać, Johanno? we współpracy z Teatrem Łejery, druga – Feniks powraca do domu jest koprodukcją CSD i Teatru Nowego. Warto podkreślić, że są to polskie prapremiery, co świadczy o wnikliwej obserwacji, jakiej poddawana jest przez odpowiedzialnego w CSD za teatr Zbigniewa Rudzińskiego i jego współpracowników dramatopisarska twórczość dla dzieci i młodzieży za granicą (o polskiej twórczości nie wspomnę – wszyscy znawcy tematu lub choćby tylko przygodni kibice znają przecież trzydziestoletnią już niemal inicjatywę Centrum – Konkurs na Sztukę Teatralną dla Dzieci i Młodzieży czy stronę internetową www.nowesztuki.pl).
Ujmując rzecz ściślej: dramat Czy umiesz gwizdać, Johanno? autorstwa Nicka Wooda jest adaptacją powieści szwedzkiego pisarza Ulfa Starka. Historia przyjaźni ośmioletniego chłopca o imieniu Berra z przyszywanym dziadkiem Nilsem, mieszkańcem domu spokojnej starości, jest nakreślona bardzo subtelnie. Berra, jego najlepszy przyjaciel Uffe oraz starszy pan przeżywają cały szereg ciekawych przygód, odkrywając przy tym wiele nieznanych dotąd prawd o sobie samych, a dramatyczna ucieczka przed właścicielem czereśniowego sadu, który zubażają o kilka owoców, cementuje łączącą ich więź. Sielanka kończy się, gdy chłopcy po dłuższej przerwie w kontaktach z „dziadkiem” odkrywają, że jego pokój w domu starców jest pusty.
Akustyka jest tu bardzo dobra, wyposażenie techniczne – zadowalające; nic, tylko robić dobry teatr.Ta prosta, wzruszająca opowieść jest zagrana bardzo sprawnie, w czym niewątpliwie zasługa reżyserki, Laury Słabińskiej, grającego postać „dziadka” aktora Teatru Nowego, Aleksandra Machalicy, a także – co warte podkreślenia – niezwykle biegłych w aktorskim fachu dwóch uczniów szkoły Łejery: Sambora Dehra i Franka Styszyńskiego. Obaj grają bardzo swobodnie, bez denerwującej często u młodocianych aktorów nadekspresji. Również scenografia Anety Tulisz-Skórzyńskiej jest godna miana małego arcydziełka – tworzą ją ruchome miniścianki, do których przyklejone są rekwizyty wskazujące na tożsamość miejsca, w którym aktualnie rozgrywa się akcja Ruch owych miniścianek, przesuwanych przez samych aktorów, a także ruch aktorów między nimi – precyzyjnie zakomponowany, sprawnie wykonywany – jest swoistą „jakością dodaną” do sugestywnej gry trzech wykonawców.
Gdy po smutnym finale spektaklu rozbrzmiewały zasłużone oklaski, rozejrzałem się po widowni – wielu obecnych na niej rzeczywistych lub potencjalnych dziadków ocierało z oczu łzy – ukradkiem albo całkiem bez krępacji. To samo czyniły liczne mamy i babcie. Mnie się też coś porobiło koło oczu…
Feniks powraca do domu to inscenizacja sztuki młodej rosyjskiej dramatopisarki Jarosławy Pulinowicz. Reżyserem jest długoletni dyrektor Centrum Sztuki Dziecka Jerzy Moszkowicz, który oprócz talentu menedżerskiego i animacyjnego pielęgnuje od lat swój pierwszy, by tak rzec, debiutancki talent – teatralny (warto przypomnieć, że w drugiej połowie lat 70. i w latach 80. XX w. był liderem cenionego i wielokrotnie nagradzanego Studenckiego Teatru Jan).
Scena Wspólna żyje i ma się dobrze, a wysiłek wielu utalentowanych ludzi współtworzących obie odpowiedzialne za nią instytucje daje nadzieję, że jej aktywność będzie bogata i cenna poznawczo, artystycznie, pedagogicznie i animacyjnie.Opowieść o przyjaźni i o wspólnej długiej podróży po przestrzeni i po przygodzie dwojga na pozór skrajnie sobie obcych istot – małej kotki oraz ptaka Feniksa jest mniej wzruszająca niż historia dwóch chłopców i „dziadka”, daje za to w zamian widzom sposobność do pogłębionej refleksji nad przyjaźnią, miłością, wiernością, podróżą, przywiązaniem do życiowych partnerów i do swojego miejsca na ziemi. Konfrontacja małej kotki, lekkomyślnej, trzpiotowatej, ale bardzo dojrzałej w dążeniu do wytyczonych sobie celów, z Feniksem – statecznym, silnym, doświadczonym i życiowo mądrym, ale nieco (o paradoksie!) mniej lotnym – obfituje w wiele momentów komicznych, ale są też tutaj zwroty akcji nacechowane autentycznym dramatyzmem – pościgi, dalekie loty przez Europę, a nade wszystko wariackie decyzje, realizowane natychmiast, nieodwołalnie, bez oglądania się na konsekwencje (biedny Feniks przeżywa tutaj prawdziwe katusze, kotka triumfuje).
Grają aktorki i aktorzy Teatru Nowego. Parze głównych bohaterów (Oksana Hamerska i Radosław Elis) bardzo udanie akompaniują odgrywający cały szereg drugoplanowych postaci Agnieszka Różańska i Sebastian Grek. Szczególnie zabawni i wzruszający są w scenach „staromałżeńskich” przekomarzań stadła paryskich papużek. Ich utyskiwania, przytyki, wymówki, przeplatane wyznaniami i czułostkami, ożywiają akcję (a w ślad za tym – reakcje widowni), stanowiąc odprężające intermedium dla historii podróży Feniksa i kotki przez dalekie przestrzenie i przez życie.
Rola kotki jest materiałem na aktorski popis, jednak kryje w sobie też poważne niebezpieczeństwo szarży. Oksana Hamerska wygrała wszelkie możliwe emocjonalne niuanse zaproponowane przez autorkę. Nie oszczędziła też sobie i widzom podskoków, chichotów i szlochów. Ale szarży w tym nie było – aktorka i reżyser zapanowali nad aktorskim „materiałem wybuchowym” zaproponowanym odważnie przez Jarosławę Pulinowicz. I wygrali – postać kotki jest zagrana wyraziście, z odpowiednią ekspresją, ale bez cienia przesady.
Radosław Felis miał chyba nawet trudniejsze zadanie: jego postać to „emocjonalna skała” – przykład stałości, wierności zasadom, niezłomnej woli działania (którą jednak trzeba od czasu do czasu pobudzać, bo jest ciut ociężała). Reżyser wykorzystał tu wzrost, posturę oraz siłę fizyczną aktora i było to trafne posunięcie – w relacjach z filigranową, ruchliwą Hamerską Elis był „skalny” jak należy. Aż przyszedł moment końcowego wyznania pewnej tajemnicy i „skała” się rozsypała na drobne kamyczki wzruszenia, wstydu i zwyczajnej, banalnej, ale jakże ludzkiej słabości. Ten kontrapunkt wygrany został bardzo subtelnie – brawa dla aktora i reżysera!
Oba spektakle grane są dość rzadko, ale regularnie na Scenie Wspólnej (w marcu mamy ogółem sześć ich prezentacji), prócz tego teatr przy ulicy Za Cytadelą oferuje młodym widzom w tym miesiącu Scenę czytaną (dwukrotne stage reading dramatu Marty Guśniowskiej Ony...), a także cykl imprez muzycznych dla dzieci i młodzieży pod wspólnym tytułem Wiosna najmłodszych, zorganizowany przez CSD wspólnie z Międzynarodowym Festiwalem Muzyki Współczesnej Poznańska Wiosna Muzyczna.
Scena Wspólna żyje i ma się dobrze, a wysiłek wielu utalentowanych ludzi współtworzących obie odpowiedzialne za nią instytucje daje nadzieję, że jej aktywność będzie bogata i cenna poznawczo, artystycznie, pedagogicznie i animacyjnie.
12-03-2014
Scena Wspólna Teatru Łejery i Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu
Ulf Stark
Czy umiesz gwizdać, Johanno?
adaptacja: Nick Wood
tłumaczenie: Liliana Bardijewska
reżyseria: Laura Słabińska
scenografia: Aneta Tulisz-Skórzyńska
muzyka: Jacek Skowroński
obsada: Aleksander Machalica, Sambor Dehr/ Franek Styszyński; Franek Czekała/ Wojtek Żelaśkiewicz
prapremiera polska: 22.12.2013
Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu i Teatr Nowy w Poznaniu
Jarosława Pulinowicz
Feniks powraca do domu
przekład: Jerzy Sygidus
reżyseria: Jerzy Moszkowicz
scenografia, światło: Jakub Psuja
kostiumy: Angelina Janas-Jankowska
muzyka: Zbigniew Kozub
ruch sceniczny: Zbigniew Szymczyk
obsada: Oksana Hamerska, Agnieszka Różańska, Radosław Elis, Sebastian Grek
prapremiera polska: 23.02.2014
Szkoda tylko, że jest to szkoła dla dzieci elit ... szara zwykła myszka, choć zdolna nie ma szans na przyjęcie do takiej szkoły, bo w kolejce są już dzieci, wnuki rektorów, dyrektorów, prezydentów, aktorów, etc.
" Szkoła i Teatr Łejery są instytucją, która na trwałe zakorzeniła się w pejzażu szkolnym i artystycznym Poznania, a dalsze (niekoniecznie teatralne) losy większości ich wychowanków świadczą o głębokiej słuszności przeświadczeń, poglądów i wynikającej z nich praktyki wychowawczej Elżbiety Drygas i Jerzego Hamerskiego. " - którzy to już od ponad 10 lat prowadzą w tej szkole tylko zajęcia teatralne. Znakomite przygotowanie do dalszego życia absolwenci tej szkoły zawdzięczają całemu gronu nauczycielskiemu, a nie tylko dwójce założycieli.