AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Wygadane do cna

Coco, czyli bałkańska operetka, reż. Paweł Miśkiewicz, Teatr Polski w Poznaniu
Profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, doktor habilitowany. Teatrolog, kulturoznawca, performatyk, kierownik Zakładu Performatyki Instytutu Kulturoznawstwa UAM. Autor, redaktor, współredaktor książek z zakresu historii teatru i teatru współczesnego, twórca wielu artykułów opublikowanych w Polsce (m.in. w „Teatrze” i „Dialogu”), a także za granicą.
A A A
fot. Monika Stolarska  

Wchodzą trzy osoby czerwono ubrane i kłaniają się nie wiadomo komu. Jedna z nich deklamuje jakiś poemat (…). Wchodzi łagodny staruszek z kotem na sznurku. Dotąd wszystko było na tle czarnej zasłony. Zasłona się rozsuwa i widać włoski pejzaż. Słychać muzykę organów. Staruszek mówi coś z postaciami, coś, co musi dawać odpowiedni do wszystkiego poprzedniego nastrój. Ze stolika spada szklanka. Wszyscy rzucają się na kolana i płaczą. Staruszek zmienia się z łagodnego człowieka w rozjuszonego „pochronia” i morduje małą dziewczynkę, która tylko co wpełzła z lewej strony. Na to wbiega piękny młodzieniec i dziękuje staruszkowi za to morderstwo, przy czym postacie czerwone śpiewają i tańczą. Po czym młodzieniec płacze nad trupem dziewczynki i mówi rzeczy niezmiernie wesołe, na co staruszek znów zmienia się w łagodnego i dobrego i śmieje się w kącie, wypowiadając zdania wzniosłe i przejrzyste.

Za opuszczoną dość nisko kurtyną widać dwie pary nóg tańczące w rytm latynoskiej muzyki. Na proscenium leży kobieta w sukni, podchodzi do niej młody mężczyzna, także w sukni oraz w ciężkich zimowych butach. Przeżywają demonstracyjnie coś na kształt miłosnej (?) ekstazy. Z wejścia na widownię za prosceniową lożą wypada kolejny młodzieniec, przyodziany już prawidłowo, po męsku, i dwukrotnie porywa, a potem wynosi poza teatralną salę pierwszego, tego w płaszczu. Tymczasem kobieta wstaje i umiejscawia się koło podnośnika, z którego barierek zwisają różnokolorowe sznury korali. Rozmawia o sztuce z tym drugim młodym, który w międzyczasie wrócił, po ponownym wyniesieniu tego pierwszego i stoi przy wejściu – tym, przez które wyniósł. Uszy widzów atakuje lekki chrzęst zużytego winyla. Za kurtyną nadal tańczą nogi, tym razem w układach tanecznych przesyconych intencją seksualną.

Przed proscenium, z prawej strony, rozłożył się sceniczny band w składzie: fortepian, bas, instrumenty dęte oraz różne oryginalne „przeszkadzajki”. Perkusista daje czadu, ale tak raczej dyskretnie i nienachalnie. Pośrodku proscenium leżą wielkie poduchy, na których rozłożone są dalsze bardzo długie sznury korali. Nogi zza kurtyny przetańczają się z lewej do prawej. Kobieta, która określa się mianem Heli, gada coś na temat swego żydostwa, a ten młody, co wynosił dwa razy, któremu ona mówi per Staś, przeżywa teraz orgazm przed penetracją, ku rozczarowaniu Heli.

Potem mamy coś na kształt hiperrobociarza w kitlu, zniewieściałego Hrabiego w sukniach i koralach, faceta w góralskich spodniach z parzenicami, dwoje grających w karty na balustradzie prosceniowej loży, przy czym kobieta jest ubrana w prawniczo-sądowniczą togę, a brodaty facet nosi, podobnie jak Hrabia, ozdobną damską suknię. Wszyscy po kolei snują teoretyzująco-przysmędzające wywody o sztuce. W międzyczasie pojawia się na scenie niejaki towarzysz Tempe. Za kurtyną mamy już nie dwie, ale trzy pary przenikających się nóg. Natomiast na scenie od pewnego czasu (trudno ogarnąć to wszystko tak na jeden wgląd i wsłuch) przebywa ubrana w krótką niebieską sukienkę narzeczona Stasia, wniesiona przezeń triumfalnie na teren gry. Na jej nagich plecach pojawiają się co rusz, regularnie Witkacowskie portrety, a jakiś moment potem Staś recytuje fragmenty regulaminu firmy portretowej.

Skoro już Stanisław Ignacy został tu przywołany, to nie ma się co czaić, trzeba wyłożyć kawę na ławę: otóż, pierwszy akapit niniejszej recenzji to cytat z jego Wstępu do teorii czystej formy w teatrze, natomiast ciąg dalszy tego „mózgu wariata na scenie” to zwięzły opis pierwszych chwil spektaklu Coco, czyli bałkańska operetka, przygotowanego w poznańskim Teatrze Polskim przez zespół artystek i artystów pod reżyserskim kierunkiem Pawła Miśkiewicza. Na tekstowy scenariusz tego przedstawienia, spreparowany przez Joannę Bednarczyk i Darię Kubisiak, składają się fragmenty kilku dzieł epickich i dramaturgicznych Witkacego, zaś sceniczna akcja to już, jak podejrzewam, przede wszystkim następstwo działania fantazji Głównego Sprawcy.

Z Witkacym byłem za pan brat już w podstawówce (na tyle, na ile nastoletnia przyswajalność pozwalała), w liceum znajomość ta się pogłębiła, a na studiach polonistyczno-teatrologicznych wykonałem kilka referatów poświęconych „wariatowi z Krupówek”. Stąd podczas oglądania trzygodzinnego widowiska w Teatrze Polskim do głowy przychodził mi wciąż zacytowany powyżej, ulubiony przeze mnie kawałek teoretycznej prozy Mistrza, najlepiej, najprecyzyjniej ukazujący jego ciągoty stricte nadrealistyczne. (Swoją drogą, ciekawe było dla mnie-studenta, iż wszelkie teoretyczne gwajdolenia witkacologiczne prędzej czy później kończyły się ciut bezradnym przywołaniem przywołanego tu cytatu).

Wracając do spektaklu Miśkiewicza: Panie Reżyserze! Wsyćko je juz wygadane do cna, do nojspodziejsego spodu i odgrzewanie Witkacowskiego spojrzenia na świat poprzez kojarzenie go z dniem dzisiejszym, naznaczonym np. ludzką konfrontacją ze sferą AI, nie rokuje żywego odzewu ze strony choćby dzisiejszych licealistów, nie mówiąc już o studentach i reprezentantach nauk wszelakich. A ukazanie tej konfrontacji w formie przydługaśnego, ciągnącego się w swej trzeciej godzinie niczym „gówniarska kiełbasa”, steku scenicznych konceptów pogłębia ów dysonans do granic wytrzymałości kondycji estetycznej i ogólnoosobniczej, holistycznie pojmowanej psychocielesności (mam tu przede wszystkim na myśli pośladki oraz pęcherz).

Chociaż… owa zawartość mózgu wariata na scenie może by się i wybroniła, gdyby ją skrócić, skondensować i pozbawić naiwnie publicystycznych wstawek z drugiej części – tej, co się ciągnie jak… Cóż, dialogi inteligentnego człowieka ze sztuczną inteligencją byłyby niewątpliwie znienawidzone przez dzisiejszego Witkacego, co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Ale wysiedzenie ponad trzech godzin, nawet w dość wygodnym fotelu Teatru Polskiego, po to, by po zaobserwowaniu wielu „wariackich” scenicznych konceptów i koncepcików dojść, wspólnie z „dającym wariackiego czadu” zespołem sceny, do tej konstatacji, to już wiele za wiele.

Nie wróżę temu spektaklowi zbyt długiego żywota. Mało kto w Poznaniu zdecyduje się wysiedzieć trzy i pół godziny (z przerwą) na, owszem, nie raz, nie dwa udatnie zakomponowanych scenicznych „przełęczach bezsensu”, by potem martwić się o nocny powrót do miejsca zamieszkania.

19-06-2024

Teatr Polski w Poznaniu
Coco, czyli bałkańska operetka
reżyseria: Paweł Miśkiewicz
scenariusz i dramaturgia: Joanna Bednarczyk i Daria Kubisiak
scenografia: Barbara Hanicka
kostiumy: Hanka Podraza
muzyka: Rafał Mazur
asystentka kompozytora: Julia Dyga
choreografia: Dominika Wiak
reżyseria światła: Monika Stolarska
asystent światła: Krzysztof Dziedzic
inspicjent: Karol Gromek
obsada: Mariusz Adamski, Alan Al-Murtatha, Konrad Cichoń, Michał Kaleta, Denis Kudijenko, Daniel Namiotko, Jakub Papuga, Monika Roszko, Aleksandra Smelczak, Paweł Siwiak, Alona Szostak, Ewa Szumska, Kornelia Trawkowska oraz tancerze performerzy: Pamela Bosak, Piotr Stanek, Olga Bury i muzycy: Witold Oleszak, Michał Giżycki, Michał Joniec, Marek Banaszak
premiera: 2.06.2024

galeria zdjęć Coco, czyli bałkańska operetka, reż. Paweł Miśkiewicz, Teatr Polski w Poznaniu Coco, czyli bałkańska operetka, reż. Paweł Miśkiewicz, Teatr Polski w Poznaniu Coco, czyli bałkańska operetka, reż. Paweł Miśkiewicz, Teatr Polski w Poznaniu Coco, czyli bałkańska operetka, reż. Paweł Miśkiewicz, Teatr Polski w Poznaniu ZOBACZ WIĘCEJ
 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę:
komentarze (3)
  • Użytkownik niezalogowany neha Kumari
    neha Kumari 2024-06-28   11:12:20
    Cytuj

    https://www.certvalue.com/iso-37001-certification-in-zimbabwe/ Certvalue is the top ISO 37001 Consultants in Zimbabwe for providing ISO 37001 Certification in Zimbabwe,Harare,Mutare, Bulawayo and other major Cities in Zimbabwe with services of implementation.

  • 2024-06-24   09:02:48
    Cytuj

    bardzo dobrze google

  • Użytkownik niezalogowany Annarose
    Annarose 2024-06-20   10:57:43
    Cytuj

    We appreciate you taking the time to share this extremely helpful information with us. Play game the baby in yellow free.