O wstydzie, nie o dumie
I Rubin, i Janiczak rozsyłają po teatrach kolejne projekty spektakli z nadzieją, że zostaną przyjęte. Bo i aktorki, i aktorzy tego spektaklu idą do roboty z nadzieją, że jakiś miejscowy radny zawyrokuje, że ten spektakl był wart dotacji, że nie zrezygnuje z nich i ich pracy, bo przecież – jak pisze Janiczak – „każdego można zastąpić każdym i nawet nikt nie zauważy”. Bo i my idziemy do teatru z nadzieją, że warto będzie poświęcić na to wyjście czas i pieniądze. Jedno i drugie liczymy bardzo precyzyjne. Choć naprawdę wstyd, że się żyje w czymś takim.