AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Chwila

Hikari, znaczy blask, reż. Joanna Czajkowska i Jacek Krawczyk, Sopocki Teatr Tańca
Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego, doktor nauk humanistycznych. Referentka krajowych i międzynarodowych konferencji naukowych poświęconych literaturze i kulturze. Publikowała m.in. w internetowym „Dzienniku Teatralnym” oraz w miesięczniku „Teatr”. Współpracowała z Centrum Sztuki Współczesnej „Łaźnia” i Nadbałtyckim Centrum Kultury w Gdańsku. Mieszka w Gdyni.
A A A
fot. Andrzej Rola  

Pierwszy plan najnowszego przedstawienia Sopockiego Teatru Tańca ustanawiają odwołania do japońskiej miniatury poetyckiej Matsuo Bashō. Klasyczne haiku o stawie i żabie – tradycyjnie minimalistyczne, surowe i zatrzymujące w kadrze namysłu przypadkowy fragment rzeczywistości – buduje fundamenty dla opowieści opozycyjnej wobec współczesnej kultury pośpiechu, nadmiaru i egotyzmu. Ta szczególnego rodzaju „stopklatka” – zastygnięcie w chwili, skupienie na niej w wymiarze wręcz totalnym – nie służy wcale odgrodzeniu się od świata. Przeciwnie, dzięki odwróceniu uwagi od mnogości i skoncentrowaniu jej na detalu, relacja z nim staje się niezakłócona i szczera. A w geście pożegnania to ważne. Bo tym Hikari, czyli blask w istocie jest.

W 2023 roku Sopocki Teatr Tańca będzie obchodził ćwierćwiecze istnienia. Będzie to zarazem ostatni rok artystycznej pracy powołanej przez Joannę Czajkowską i Jacka Krawczyka sceny. A na pewno w kształcie takim, jaki znamy. Podczas premierowego wieczoru Czajkowska i Krawczyk opowiedzieli o nadchodzących zmianach, a w swoim krótkim przemówieniu skupili się przede wszystkim na wyrażeniu wdzięczności wszystkim osobom współuczestniczącym w tworzonej przez nich sztuce i zaznaczeniu unikalnego, swoiście incydentalnego charakteru teatralnej rzeczywistości. Głęboka wdzięczność i podkreślenie ważności pojedynczej chwili, momentu, egzystencjalnego „mrugnięcia”, zdeterminowało właściwie charakter całego wieczoru. Przede wszystkim jednak – sam spektakl.  

Ten dzieje się w przestrzeni prostej i symetrycznej, którą tworzy kilkuskładnikowa właściwie scenografia. W głębi sceny krzyżują się w „x” pasy białego materiału, bliżej kulis zwisają z sufitu kostiumy, po jednym z każdej strony. Alicja Gruca (we współpracy z reżyserką) pomyślała je jako wariacje na temat tradycyjnych kimon – zwiewne, półprzezroczyste, jasne i geometryczne w formie. Ich kształt i forma bez wątpienia korespondują z unoszącym się tu poczuciem ulotności, incydentalności. Niepowtarzalności pojedynczej chwili i budujących ją składników. Dopełnieniem tego krajobrazu są niewielkie szklane kubiki rozstawione rzędami na scenicznych deskach. W pierwszych momentach przedstawienia całość spowija mrok, rozświetlony punktowo i nieznacznie. Za szklanymi figurami dostrzegamy półleżącą postać (Jacek Krawczyk), która przez szkło przepuszcza strumień ostrego światła. To rozbryzguje się, rozszczepia, rozprasza na widownię i zakamarki całej teatralnej sali. Najbardziej podstawowa, fundamentalna dla każdej kultury dychotomia – światło i mrok. Rozumiane nie jako obszary przeciwnych sobie znaczeń i wartości, lecz jako nierozerwalnie współistniejące, tożsame przestrzenie. Same w sobie, jako absolutna jasność i absolutna ciemność, będące pustką, niczym. Wspólnie – stanowiące wszystko. Ten pierwszy dla całego przedstawienia gest streszcza poniekąd przyjętą tu narracyjną metodę. Swoistą surowość opowieści, powściągliwość, umiarkowanie. Kiedy do postaci granej przez Jacka Krawczyka dołącza druga (Joanna Czajkowska), zbudowany zalążek historii rozszczepia się na synchroniczny (choć nie lustrzany) dwugłos.

Żaba, staw, plusk. Postać grana przez Czajkowską kilkukrotnie podczas całego przedstawienia wypowiada (czasem poddane dekonstrukcji) haiku siedemnastowiecznego poety. Nie jest ono jedyną lekturową inspiracją. Drugim tekstem kultury, po który sięgnęli Czajkowska i Krawczyk, jest japońsko-francuski film Blask (Hikari) w reżyserii Naomi Kawase z 2017 roku. Doceniony przez krytykę obraz opowiada wysmakowaną wizualnie historię relacji ślepnącego fotografa i audiodeskryptorki. Tytułowy „blask” pełni w filmie dwojaką rolę – jest istotnym narzędziem obrazowania (światło „maluje” filmowe kadry, ustanawia krajobrazy), stanowi też przede wszystkim egzystencjalną metaforę. Tę właśnie, w moim przekonaniu, przekłada na język teatru scena podświetlania szklanych kubików – moment zaznaczenia nierozerwalnej podwójności świata i wszelkiego istnienia, ale też opisanie charakteru każdej relacji. A także podkreślenie wagi pojedynczego momentu każdego/wspólnego istnienia.

Dwójka postaci granych przez Czajkowską i Krawczyka buduje sceniczny świat poprzez choreografię – początkowo ufundowaną na ruchach sztywnych, ocierających się o granicę karykaturalnego wystudiowania. Ruchowe obrazy, ewidentnie inspirowane sztuką japońską, zderzają nasze europejskie przyzwyczajenia estetyczne z tą kulturą i jej emanacją, która pomimo pozornej dostępności wciąż pozostaje dla nas po części niezrozumiała. Obca i dziwna. Czajkowska i Krawczyk z pełną świadomością posługują się tą właśnie „dziwnością”, która przekładana na język ciała, na gest i mimikę, z minuty na minutę staje się nam, widzom i widzkom, coraz bliższa. Atmosfera bliskości, silnego poczucia wspólnotowego bycia jest tym, co bardzo mocno charakteryzuje to przedstawienie. Dzięki tak zbudowanej rzeczywistości scenicznej – otwartej na widownię, choć wcale niewkraczającej fizycznie w jej przestrzeń – kulturowa obcość zanika, a w jej miejsce pojawia się uważność, skupienie i spokój. Dostrzegamy kolejne obrazy, które za pomocą geometrycznej w ruchach choreografii budują Czajkowska i Krawczyk. Żaba, staw, plusk. I raz jeszcze. Skupienie wciąż i wciąż na jednej, tej samej chwili.
 
Po pierwszych fragmentach przedstawienia, wprowadzających nas niejako w estetykę, prezentujących najważniejsze litery ruchowego alfabetu, który tworzy w przedstawieniu komunikat, warstwa znaczeń, linia opowieści zagęszczają się i komplikują. Na „teraz i tylko teraz” nakłada się „zawsze”. Czajkowska i Krawczyk wprowadzają odwołania do filmu Kawase, opowiadają o spotkaniu, o braku i potrzebie. O wspólnym, uzupełniającym się byciu, które razem czyta i tłumaczy świat. Narracyjna, oznajmiona we wstępie metoda – choreografia zbudowana na powtarzalności gestów czy sekwencji – nie oznacza monotonii, bowiem twórczyni i twórca przedstawienia płynnie te sekwencje czy pojedyncze gesty wymieniają. Hikari jest właściwie ciągiem obrazów, z których każdy wewnętrznie oparty jest na swoistej powtarzalności, ale już wszystkie one jako całość – nie. To powoduje różnorodność i nieprzewidywalność całej opowieści, w której oglądamy momenty skupione na pojedynczych częściach ciała (ręce, nogi), rozgrywane w parterze, w duecie, ostentacyjnie osobno. To też pozwala (i jest to charakterystyczna cecha przedstawień STT) na dowolne niemal żonglowanie poszczególnymi fragmentami, składnikami teatralnej konstrukcji.

Wizualność i plastyka, tak ważna w teatrze tańca, zbudowana jest tu z pieczołowitością i skupieniem nad każdym pojedynczym detalem. Ciemnawa, „malowana” promieniami lamp scena (za reżyserię świateł odpowiada Rico) ma tym razem charakter wręcz impresjonistyczny. Delikatny, nieco oniryczny, mglisty. Hikari to przedstawienie, w którym warstwa muzyczna buduje właściwie osobne przestrzenie. Skorelowane oczywiście z tym, co dzieje się na scenie, ale same w sobie mogące stanowić odrębną, poruszającą opowieść. Mariusz Noskowiak, od lat współpracujący z STT, stworzył tym razem bodaj najbardziej zróżnicowaną pracę ze wszystkich swoich dotychczasowych. I też chyba najbardziej przejmującą, tak w momentach klasycznych dźwięków fortepianu, jak i w mocnych partiach elektronicznych. Wspaniała, niezwykle uważna wobec scenicznego świata praca.

Finałowy taniec Joanny Czajkowskiej zamyka opowieść i chwili, i wieczności. Postać grana przez Krawczyka otacza wirujące w powtarzających się gestach ciało szklanymi kubikami. Światło rozprasza się po zakamarkach teatralnej sali. Nie potrafimy oderwać spojrzenia od tego momentu, powtarzanego raz za razem. Zawierającego w sobie kwintesencję opowieści o byciu tu i teraz, które wydaje się jedyną możliwością dotknięcia, doświadczenia upragnionego „zawsze”.

09-12-2022

Sopocki Teatr Tańca
Hikari, znaczy blask
koncept, kreacje aktorskie, ruch sceniczny: Joanna Czajkowska, Jacek Krawczyk
muzyka: Mariusz Noskowiak
reżyseria świateł: Rico
kostiumy: Joanna Czajkowska, Alicja Gruca

wizualizacje: Katarzyna Teresa Turowska

premiera: 12-13.11.2022

galeria zdjęć Hikari, znaczy blask, reż. Joanna Czajkowska i Jacek Krawczyk, Sopocki Teatr Tańca Hikari, znaczy blask, reż. Joanna Czajkowska i Jacek Krawczyk, Sopocki Teatr Tańca Hikari, znaczy blask, reż. Joanna Czajkowska i Jacek Krawczyk, Sopocki Teatr Tańca Hikari, znaczy blask, reż. Joanna Czajkowska i Jacek Krawczyk, Sopocki Teatr Tańca ZOBACZ WIĘCEJ
 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
dwa plus trzy jako liczbę:
komentarze (2)
  • Użytkownik niezalogowany ok bet
    ok bet 2024-01-11   05:06:54
    Cytuj

    It’s actually a nice and helpful piece of info. I’m happy that you shared this helpful information with us. Please stay us up to date like this.Thank's for sharing. Here is My Homepage: exotic bets horse racing

  • Użytkownik niezalogowany gfr
    gfr 2023-06-06   06:52:58
    Cytuj

    I grateful that you have provided such helpful information. I haven't been able to think of very many questions pertaining to this subject for some time. I'm going to stand by your side! capybara clicker