AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Ciastko z niespodzianką

Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego, doktor nauk humanistycznych. Referentka krajowych i międzynarodowych konferencji naukowych poświęconych literaturze i kulturze. Publikowała m.in. w internetowym „Dzienniku Teatralnym” oraz w miesięczniku „Teatr”. Współpracowała z Centrum Sztuki Współczesnej „Łaźnia” i Nadbałtyckim Centrum Kultury w Gdańsku. Mieszka w Gdyni.
A A A
Fot. Alicja Byzdra  

Bajadera to mało znany szerszej publiczności balet w choreografii słynnego Mariusa Petipy, z muzyką Ludwiga A. Minkusa. Od momentu powstania był wielokrotnie modyfikowany, a jego choreograficzna zawiłość i zróżnicowanie powoduje, że wariacje solistek bardzo często wykorzystywane są jako numery konkursowe. Bajadera, zwana częściej bajaderką, to także nazwa popularnego swego czasu ciastka, które dziś, w dobie biopiekarni i deserów molekularnych, odeszło nieco w zapomnienie. Bajadera to ultrasłodka kulka, tworzona z resztek – skrawków ciast podrasowanych rumem, orzechami i kokosem.

Najnowszy spektakl Sopockiego Teatru Tańca, Bajadera w reżyserii i choreografii Joanny Czajkowskiej, tytułem i treścią nawiązuje zarówno do bajadery cukierniczej, jak i baletowej. Konotacje te (i sporo innych) mają w sopockim przedstawieniu dość nietypową dla teatru tańca aurę – pełną absurdalnych dowcipów, dziecięcych psikusów i beztroskiej, niepoprawnej zabawy.   

Pierwsze sceny Bajadery mogą zmylić. Ciemna, ascetyczna przestrzeń, jednakowe kostiumy czterech aktorek i powtarzające się, zharmonizowane ze sobą gesty i ruchy. Joanna Czajkowska, Magdalena Wójcik, Dorota Zielińska i Kalina Porazińska naprzemiennie wchodzą na scenę i ją opuszczają, a choreografia ich tańca przywodzi na myśl trening, przygotowania do mającego się dopiero odbyć spektaklu. Zuniformizowane, napięte ciała w skupieniu powtarzają szybkie ruchy, które układają się w obraz zdyscyplinowanej i precyzyjnej monotonii.

Trzeba przyznać, że Joanna Czajkowska bardzo skutecznie dawkuje napięcie. „Treningowość”, surowa jednostajność inicjalnych fragmentów jej przedstawienia stwarzają atmosferę oczekiwania, którą wzmacnia dodatkowo gra świateł i powtarzający się muzyczny motyw. Ten wstęp zawiera w sobie także sporą – w kontekście całego przedstawienia – dawkę autoironii. „Tym razem idziemy na wagary” – zdaje się mówić autorka. Żmudna praca z ciałem, choreograficzna dokładność i konsekwencja w budowaniu całości – owszem, ale z dużym przymrużeniem oka. Szelmowski pomysł realizowany w Bajaderze nie zakłada bowiem stworzenia jakiejś spójnej, skończonej opowieści. Bajadera to przede wszystkim zabawa, nieskrępowana żonglerka cytatami i chwytami, uruchomione projekcje wspomnień z czasów szczeniackich i cały bagaż, który ów okres ze sobą niósł – kicz, luz i nastoletnia pretensjonalność. To estetyczne harce i żartobliwe veto wobec wystudiowania, intelektualizmu i powagi tańca, ale też sztuki w ogóle.

Słodka bajadera z resztek i skrawków smakuje nie tylko sentymentalnie, ale i po prostu smacznie. Skrawki, fragmenty, urywki – inspirację do choreografii poszczególnych scen autorka czerpie z różnych, często mocno zaskakujących źródeł. Komu z nas  instrukcja zachowania się podczas lotu, którą prezentuje personel pokładowy, kojarzy się z tańcem? Ja mam takie skojarzenia i fragment, w którym zespół wplata w ruch przerysowane, zautomatyzowane gesty stewardes rozbawił mnie bardzo. Ta część przedstawienia bardzo mocno pokazuje, że choreografia Joanny Czajkowskiej opiera się na wspólnym działaniu zespołu i nie ma w niej raczej miejsca na indywidualne popisy. Te zresztą zostały wyśmienicie sparodiowane w innym fragmencie spektaklu – „parterowej” wariacji na temat Jeziora łabędziego (które z baletową Bajaderą łączy przecież postać choreografa!). Pełzające po scenicznych deskach aktorki naśladowały ptaki, ale raczej z pominięciem gracji i subtelności, do której przyzwyczaiły nas dźwięki muzyki Piotra Czajkowskiego, za to z dużą porcją komizmu charakterystycznego dla „gnieżdżących się” kacząt.

Klimat rockowego koncertu z jego spontanicznością i specyficznym szaleństwem oddaje świetna, bardzo energetyczna scena do utworu Proud Mary w wersji śpiewanej przez Tinę Turner. Ta choreografia to wariacja na temat i rockowej zabawy, i samej piosenkarki, której znamienne ruchy ciała odtwarzają aktorki. W scenie tej słyszalne są też echa tematu, który wybrzmiewa w wielu innych momentach spektaklu Czajkowskiej – chodzi o kobiecość i powiązane z nią, wytworzone przez popkulturę obrazy. Joanna Czajkowska wplotła ten temat w choreografię poszczególnych scen, ale wzięła go jednocześnie w dość duży nawias, łobuzersko igrając ze stereotypami. Najlepiej jest to widoczne w zabawnej scenie, stylizowanej niejako na fantazję nastolatki. Do bólu liryczno-cukierkowy, popowy song jest w niej tłem dla postaci nonszalanckiego młodzieńca, którego kostium przywodzi na myśl bożyszcze dzisiejszych gimnazjalistek, Justina Biebera. Fantazmat niewinności nastoletniego uczucia jest tu dowcipnie przełamany żywiołową choreografią, w której piosenka Punkt G zespołu Blenders staje się podkładem dla poszukiwań pewnej intymnej lokalizacji, z platonicznym uczuciem mającej niewiele wspólnego.

Bajadera to spektakl, w którym – jak już wspomniałam – choreografia jest równomiernie rozłożona na cały zespół. Co nie oznacza, że zaciera ona indywidualność tancerek. Przeciwnie. Ich celowa identyczność w pierwszych scenach przedstawienia jest kontrapunktem dla różnorodności, która ma mocny głos w reszcie spektaklu. Bajadera jest jak ciastko z niespodzianką. A raczej z czterema niespodziankami, z których każda, za sprawą swoistego ruchu, ale i różnorodnych, zmienianych w każdej scenie kostiumów, stanowi składnik inny od pozostałych. Joanna Czajkowska umiejętnie wykorzystała fizyczność i temperament swojego zespołu. Duże brawa należą się tu Kalinie Porazińskiej, nowej tancerce w Sopockim Teatrze Tańca, która świetnie wypadła w tym kolażowym pomyśle, wpisując się w niego swoją energią i poczuciem humoru.

Ważnym składnikiem przedstawienia, bo budującym przestrzeń w Bajaderze niemal na równi z tańcem, jest muzyka. Mariusz Noskowiak stworzył tu kompozycję równie eklektyczną, co choreografia Joanny Czajkowskiej, i równie przekorną. Motywy klasyczne przeplatają się z popularnymi, tworząc dowcipny muzyczny mezalians. Noskowiak udowodnił, że ma do siebie i swojej pracy duży dystans, co słychać, ale też i widać, bo jest on tu nie tylko autorem muzyki, lecz także „special guest star”. 
 
Joanna Czajkowska powiedziała, że w Bajaderze chciała sprawdzić swoje poczucie humoru. W moim przekonaniu – bardzo się jej to udało. „Wieczór miły był”, a „pierwszy polski balet współczesny dla hecy”, słodka bajadera z resztek i skrawków smakuje nie tylko sentymentalnie, ale i po prostu smacznie.

2-01-2015

galeria zdjęć Bajadera, reż. Joanna Czajkowska, Sopocki Teatr Tańca Bajadera, reż. Joanna Czajkowska, Sopocki Teatr Tańca Bajadera, reż. Joanna Czajkowska, Sopocki Teatr Tańca Bajadera, reż. Joanna Czajkowska, Sopocki Teatr Tańca ZOBACZ WIĘCEJ
 

Sopocki Teatr Tańca
Bajadera
koncept, reżyseria i choreografia: Joanna Czajkowska
muzyka: Mariusz Noskowiak
obsada: Joanna Czajkowska, Magdalena Wójcik, Dorota Zielińska, Kalina Porazińska
premiera: 06.12.2014

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę: