AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Co z tym wszystkim zrobimy?

Co u diabła, reż. Michał Derlatka, Teatr Miniatura w Gdańsku
Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego, doktor nauk humanistycznych. Referentka krajowych i międzynarodowych konferencji naukowych poświęconych literaturze i kulturze. Publikowała m.in. w internetowym „Dzienniku Teatralnym” oraz w miesięczniku „Teatr”. Współpracowała z Centrum Sztuki Współczesnej „Łaźnia” i Nadbałtyckim Centrum Kultury w Gdańsku. Mieszka w Gdyni.
A A A
fot. Piotr Pędziszewski  

Wprawdzie siarki w powietrzu czuć nie było, ale czerwone światło spowijające każdy kąt i kącik foyer wystarczająco zapowiedziało piekielne proweniencje ostatniego w roku 2021 przedstawienia Teatru Miniatura. Tytułowy bohater Co u diabła Agnieszki Kochanowskiej i Michała Derlatki (albo raczej bohaterowie, bo Zły ma tu co najmniej kilka twarzy) z przytupem zakończył ostatnie dwanaście miesięcy, które dla gdańskiego teatru były, pomimo wciąż niepewnych i smutnych czasów, nad wyraz udane i pracowite.

W wielu teatrach tworzących dla najmłodszych i młodszych widzów końcówka grudnia to czas premier poruszających okołoświąteczne tematy i na ogół osadzonych mocno w estetyce bożonarodzeniowej, z nieśmiertelnymi Dziadkiem do orzechów i Opowieścią wigilijną na czele. Co u diabła Agnieszki Kochanowskiej (skądinąd autorki Magicznych świąt Malwiny, świątecznego hitu Miniatury, granego z wielkim powodzeniem od 2016 roku) może zatem w pierwszym momencie nieco zaskakiwać, głównie za sprawą swoich literackich fundamentów. A są nimi mniej popularne, połączone leitmotivem diabła baśnie braci Grimm, które lokują gdańskie przedstawienie w obszarze innych niż tylko te świąteczne, grudniowych refleksji – podsumowująco-weryfikujących, rozliczających, finalizujących. W programie do przedstawienia Kochanowska umieszcza fragment Hamleta w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka: „Rzeczy nie są dobre czy złe same w sobie. Są takie, jakimi nam się wydają”. Diabeł jest więc tutaj rodzajem lustra, w którym odbijają się najgorsze bądź najlepsze nasze cechy; jest papierkiem lakmusowym ujawniającym nasze prawdziwe „ja”. Spotkanie z nim ostatecznie weryfikuje nasze intencje. Co najważniejsze i najbardziej pouczające – przede wszystkim przed nami samymi.

Autorem scenografii do najnowszego przedstawienia Miniatury – eklektycznej, mobilnej, wielowątkowej i wykorzystującej pomysłowo głębię sceny – jest uznany czeski twórca Marek Zákostelecký, laureat, między innymi, Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Lalkowych Spotkania w Toruniu, Festiwalu Małych Prapremier w Wałbrzychu czy Międzynarodowego Festiwalu Teatrów dla Dzieci i Młodzieży Korczak; a także zdobywca czeskiej nagrody Alfréda Radoka. Pierwszym planem kompozycji Zákosteleckýego jest siedziba Diabła (Jakub Ehrlih) – jej „górniczy” charakter wyraźnie nawiązuje do wywiedzionego z folkloru przekonania o podziemnej lokalizacji piekła. Diabelska siedziba to ustawione na przeciwległych krańcach sceny piętrowe łóżko i przyrdzewiała beczka oraz pełen pokręteł i zegarów panel sterowniczy połączony z dziwacznym wizjero-telewizorem. Wszystko zanurzone w dusznej czerwieni, toporne, wizualnie bliskie poetyce steampunka. Sam gospodarz mrocznego domostwa to odziany w czerwienie, gburowaty milczek, oschły wobec przygarbionej Żony (Magdalena Gładysiewicz), która w spawalniczo-górniczym rynsztunku krząta się nieustannie w podziemnej przestrzeni. I to właśnie w siedzibie Diabła i jego Żony rozpoczyna się opowieść o ludzkich relacjach ze złem – o bezmyślnym jego przyjmowaniu, ale i o odważnym, bezkompromisowym występowaniu mu naprzeciw. O ignorancji, egoizmie, małostkowości, lenistwie, przekonaniu o własnej nadrzędności. O empatii, sprawiedliwości, otwartości, o uważności i potrzebie prawdy.

W swojej świetnie napisanej sztuce Agnieszka Kochanowska splotła ze sobą baśnie Dziewczyna bez rąk, Trzy złote włosy diabła, Długi nos i Ojciec chrzestny, a swoistym refrenem, wielokrotnie tu powtarzanym, ustanowiła egzystencjalną konstatację: to od nas zależy, co uczynimy z tym, co otrzymamy od świata. Czy „przechytrzymy” zło, czy też w taki bądź inny sposób mu ulegniemy. Tekst Kochanowskiej ma strukturę swoiście szkatułkową, genialnie przełożoną tu na język teatru. Kiedy w warstwie słownej przedstawiane są nam kolejne opowieści, w warstwie materii owe historie co rusz „otwierają” naszym zmysłom nowe przestrzenie scenicznej rzeczywistości, które wyobraźnia Zákosteleckýego wypełnia oszałamiającymi formami tak scenograficznymi (przywołującymi na myśli powycinane z kart baśni fragmenty ilustracji), jak i lalkowymi (od kształtów niewielkich po naprawdę olbrzymie, wszystkie zaś utrzymane w podobnej stylistyce – korespondującej z tradycjami sztuki ludowej, ale też konotujące z historią ilustratorską). Dodać należy, że Agnieszka Kochanowska znakomicie panuje nad całą narracją – język poszczególnych historii jest klarowny, kolejne opowieści płynnie przechodzą jedna w drugą, zachowując przy tym adekwatne wobec możliwości poznawczych najmłodszych widzów tempo i napięcie. Ukłony należą się autorce również za odwagę w wyborze baśni, które same w sobie mają tę szczególną dla opowieści Grimmów „bezwzględność” – kryją w sobie mnóstwo ciemności, okrucieństwa, grozy, ale posiadają też wielki potencjał humorystyczny. Gdańskie przedstawienie niezwykle sprawnie balansuje między grozą a śmiechem. A ów slalom nie wynika z chęci widowiskowości, ale ma wymiar przede wszystkim znaczeniowy i bierze się z dwoistości przedstawianego świata. Przestrzeni i postaci niebywale płynnych i transgresyjnych w swej naturze, które co rusz przechodzą z mroku w światło i na odwrót.

Historie dzielnego Drwala (Kamil Marek Kowalski), Dziewczyny bez rąk czy Złej Królewny (w obu rolach Aleksandra Miska) wyreżyserowane są z wielką fantazją, błyskotliwością i humorem. Michał Derlatka po raz kolejny udowodnił, że wyśmienicie czuje się z tekstem wielowątkowym, wymagającym nieustannych „przejść”, wprowadzającym na scenę mnóstwo postaci i korzystającym z formuły teatru w teatrze. Derlatka oczywiście po wielokroć łapie bohaterów/bohaterki czy zdarzenia w nawias dystansu, bawiąc się różnorodnością proponowanych przez Zákosteleckýego form, a także uchylając od czasu do czasu rąbka scenicznej tajemnicy, pod którym kryje się teatralna maszyneria. Niebagatelne znaczenie dla całości ma muzyka Pawła Nowickiego – podbijająca rytm poszczególnych opowieści, budująca ich baśniowy klimat. Wątpliwości inscenizacyjne budzić może tu jedynie fragment przekładający baśń Długi nos. Olśniewająca forma (gigantyczne laki-maski), zajmująca opowieść i fenomenalny zabieg wprowadzenia lektora (aksamitny głos Andrzeja Żaka) składają się na fragment znakomity, ale dla najmłodszych widzów (przedstawienie jest polecane dzieciom, które ukończyły szósty rok życia) wydaje się nieco niezrozumiałe i zbyt długie, a przez to nużące. Nie ma to jednak aż takiego wpływu na całość przedstawienia: Co u diabła to bodaj najlepsze przedstawienie Miniatury w 2021 roku. Na co wpływ ma oczywiście również aktorski zespół. W przedstawieniu Kochanowskiej i Derlatki możemy zauważyć sporo nowych twarzy: świetną pracę wykonała tu występująca gościnnie Magdalena Gładysiewicz w roli Żony Diabła. Dziecięca widownia z zachwytem przyjęła Kamila Marka Kowalskiego (przedstawienie to jego aktorski dyplom), kibicując z przejęciem przygodom jego Drwala. Bardzo dobrze ogląda się debiutującą w zespole Miniatury Magdalenę Bednarek. Świetną rolę zagrał Janusz Ehrlich, jego Diabeł ma w sobie szczególnego rodzaju dostojeństwo, choć chwilami potrafi nieźle nastraszyć. Krystian Wieczyński i Wojciech Stachura, którzy w ostatnim czasie stworzyli w Miniaturze znakomite, niezapomniane role, tym razem budują drugi plan. I wznoszą go po mistrzowsku – z wielkim humorem i dystansem, tworząc wyraziste, przekorne kreacje.

Co u diabła to dwie godziny wyśmienitego, mądrego teatru o energii, która udziela się nie tylko najmłodszym. Kochanowska i Derlatka stworzyli przedstawienie przemyślane i dopracowane w każdym niemal najdrobniejszym szczególe. A co najważniejsze – namawiające do odwagi, wglądu w siebie, uważności, umiejętności zwracania się do innych o pomoc. Przypominające w ostatnich godzinach starego roku o fundamentach świadomego bycia; z innymi, ale przede wszystkim w swoim własnym towarzystwie. „Nie ważne, co ci się przytrafia, ważne co z tym zrobisz” – czytamy w programie do przedstawienia. Zatem pytanie na nowy rok mamy chyba z głowy.

11-02-2022

Teatr Miniatura w Gdańsku
Co u diabła
na podstawie baśni braci Grimm
przekład, adaptacja i dramaturgia: Agnieszka Kochanowska
reżyseria: Michał Derlatka
scenografia i lalki: Marek Zákostelecký
muzyka: Paweł Nowicki
reżyseria światła: Maciej Iwańczyk
obsada: Jakub Ehrlich, Magdalena Gładysiewicz (gościnnie), Kamil Marek Kowalski (gościnnie), Magdalena Bednarek, Aleksandra Miska, Jadwiga Sankowska, Krystian Wieczyński, Wojciech Stachura, Andrezj Żak
premiera: 30.12.21

galeria zdjęć Co u diabła, reż. Michał Derlatka, Teatr Miniatura w Gdańsku Co u diabła, reż. Michał Derlatka, Teatr Miniatura w Gdańsku Co u diabła, reż. Michał Derlatka, Teatr Miniatura w Gdańsku Co u diabła, reż. Michał Derlatka, Teatr Miniatura w Gdańsku ZOBACZ WIĘCEJ
 

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę:
komentarze (1)