AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Do pary, nie w parze

Listy na wyczerpanym papierze, reż. Lena Frankiewicz, Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie
Absolwentka wydziału wiedzy o teatrze warszawskiej Akademii Teatralnej, doktorantka Uniwersytetu SWPS. Była redaktorem naczelnym portalu teatrakcje.pl. Stale współpracuje z kwartalnikami „Scena”, „Aspiracje” i „Nietak!t”, publikowała również w „Teatrze”. Sekretarz regionu warszawskiego portalu teatralny.pl.
A A A
Fot. Krzysztof Bieliński  

Artyści Teatru Polskiego pod wodzą Leny Frankiewicz postanowili przełamać intymność lektury Listów na wyczerpanym papierze i przetłumaczyć ich delikatną materię na język sceny, co mogło zaowocować efektem wdzięcznym, gdyby subtelności przecinków i onieśmielonych kropek nie potraktowano z nachalnością wykrzyknika.

Jeremi zagapiał się na temat Agnieszki, ślicznej panienki z Saskiej Kępy, błądził po zwrotkach jej cudnych utworków, które ciągnęły go ku życiu. Ona z kolei, obdarzona naturą włóczęgi, wyznaczała zakochanemu tekściarzowi wciąż nowe współrzędne tęsknoty, która – podlewana atramentem – zakwitała w najpiękniejszych piosenkach. Agnieszka uwiodła Jeremiego z przyzwyczajenia, obracała epistolarne zaloty w liryczny żart, który obrastając w kolejne listy, telegramy, spotkania, nabierał jednak niebezpiecznej powagi i rysował przed kochankami pejzaż wielkich radości, a może jeszcze większych smutków. Zakurzeni świadkowie tej kłopotliwej miłości, niesieni nieśmiałym życzeniem Przybory, trafili do rąk Magdy Umer: „Zastanawiałem się, co zrobić z jej listami i doszedłem do wniosku, że nie jestem w stanie tego zniszczyć. Myślę, że literatura polska by mi tego nie wybaczyła. Zaopiekuj się tym”.

Zaprzyjaźniona z obojgiem nie mogła nie spełnić prośby. Zaopiekowała się korespondencją Osieckiej, a gdy po latach odnaleziono listy Przybory, nieśmiało podjęła się rozwiązania miłosnej układanki. Wzbogaciwszy ją uprzednio fotografiami oraz przejmującą wersją audio (w kojącym wykonaniu własnym oraz niezrównanego Piotra Machalicy), powierzyła te literackie skarby (za pośrednictwem wydawnictwa „Gazety Wyborczej”) opiece każdego czytelnika i słuchacza. Artyści Teatru Polskiego postanowili przełamać intymność lektury tych uroczych arcydziełek i przetłumaczyć ich delikatną materię na język sceny, co mogło zaowocować efektem wdzięcznym, gdyby…

…gdyby subtelności przecinków i onieśmielonych kropek nie potraktowano z nachalnością wykrzyknika. Historia tego niecodziennego romansu ze szczytów polskiej piosenki została przeniesiona w przestrzeń małego dworca, potajemnego wspólnika Agnieszkowych eskapad. Historia tego niecodziennego romansu ze szczytów polskiej piosenki została przeniesiona w przestrzeń małego dworca, potajemnego wspólnika Agnieszkowych eskapad.Huk pociągu zastąpiono hukiem orkiestry, zagłuszającej nie tylko kameralny charakter miłosnych zwierzeń, ale niekiedy i samą narrację prowadzoną przez dwie pary wykonawców. Dwie były bowiem Agnieszki i dwóch było Jeremich, chociaż sensu tego zdublowania nie umiem dociec. Panowie (Ciołkosz i Królikowski) zasiadłszy na ślicznej kanapie i panie (Sadowa i Wilczyńska) wdzięcznie kręcąc się na obrotowych krzesełkach (bo i takie znalazły się na dworcu), przekrzykiwali orkiestrowe tyrady i kreślili sylwetki bohaterów. Agnieszka – niewzruszona wobec mód, zapisuje serwetki wierszykami, którymi doprowadza niektórych panów do obłędu, po czym porzuca ich dla chuliganów, wskazując na łączące ich pokrewieństwo dusz. Jeremi – sterany, dwukrotnie żonaty Romeo, szukający w SPATiF-ie osobnego stolika. Jedyny lord telewizji, jak nazwie go później Osiecka. Spotykają się na początku lutego 1964 roku, tańczą, aż spod płaszczyka Przypadku wychyla się Wielka Racja spotkania tych dwojga. Przybora zakochuje się w Agnieszce po uszy, jej uszy, a właściwie prawe ucho, całowane przez niego tamtego wieczora. Ona natomiast w uszczypliwej podzięce za lawinę kwiatów, telefonów i listów pisze dla niego piosenkę O Jeremi, czy jesteś już na dnie?.

Sceniczny Jeremi nie rozumiał jednak, jaki stan ciała czy ducha objawia się w „byciu na dnie”, i zamiast porzucić „rymy i składnie”, sam rzucił się na ziemię, by doczołgiwać się do niedostępnego krzesełka Agnieszki. Zadania aktorskie towarzyszące kolejnym piosenkom również zostały wyłowione z mielizn ilustracyjności, bez perspektyw na ich twórcze pogłębienie. Toteż gdy Lidia Sadowa śpiewa Pa, tato, pa!, Agnieszka Wilczyńska wdrapuje się na przytwierdzony do ściany stelaż i huśta się nań niczym na trzepaku. Anektowana przez aktorów przestrzeń przekraczała ramy sceny: artyści pojawiali się wszędzie, najczęściej jednak obok sensu. Rafał Królikowski przechadzał się po rusztowaniu znajdującym się pod sufitem sceny, kobiety siedziały na krzesełkach i mało wymownie machały głowami, wprawiając w wir swoje rozpuszczone włosy, a Paweł Ciołkosz przemierzał rzędy widowni. Po chwili dołączył do niego drugi aktor, by wykonywać analogiczne przebieżki pięć schodków w górę, pięć schodków w dół. Formalność tych rozwiązań mogłaby znaleźć uzasadnienie na dużej scenie, ale w warunkach kameralnych okazała się pomysłem chybionym, nic nie wnoszącym do treści zawartych w piosenkach.

Te z kolei były wykonywane ze zmiennym szczęściem. Nowe aranżacje zdjęły z nich aurę jesiennego smuteczku, akcentując przeważnie wyraz drapieżny, ale elegancki i nieagresywny. W tej stylistyce najlepiej odnalazła się Agnieszka Wilczyńska, szczecińska wokalistka jazzowa, która debiut na deskach teatru z powodzeniem może dopisać do listy swoich sukcesów. Jej wykonania piosenek Utwierdź mnie! czy Na całych jeziorach ty należą bez wątpienia do najbardziej poruszających części spektaklu. Lidia Sadowa brawurowo dotrzymywała jej kroku (piękne Dookoła noc się stała), zostawiając daleko w tyle męską część zespołu. Cylindry i fraki, zrośnięte z wytwornością Starszych Panów w sposób tak naturalny, że trudno doszukać się szwów, noszone przez Ciołkosza i Królikowskiego raziły sztucznością. Ten brak naturalności przekładał się również na wokal obu panów, dalece uboższy od pełnej barwy głosu Wiesława Gołasa, pierwszego wykonawcy piosenek Moja dziewuszka nie ma serduszka oraz Podła. Ta pierwsza, zagrana w podwyższonej tonacji, pozwoliła Ciołkoszowi na popis formalny, pod którym nie czuło się treści. Druga natomiast, bardziej wydukana przez Królikowskiego niż zaśpiewana, obnażyła papierowość głosu aktora. Po raz kolejny zatem sprawdza się maksyma, że nowość przekonuje tylko wtedy, gdy jest doprowadzona do doskonałości.
Niewątpliwie SMS-owe tempo, jakie nadała spektaklowi Lena Frankiewicz, wprawiłoby Przyborę w zachwyt.
Jeremi miał żal do Agnieszki, że ciągle wyjeżdża, że przedkłada wielką turystykę nad warszawskie uczucie. Ona jednak nie chciała „budować domu na domu” (Przybora wciąż był żonaty). Uciekała. Kochankowie niezmiennie posyłali sobie korespondencję, jednak feeryczne piosenki ustępowały miejsca coraz dłuższym listom, wypełnionym po brzegi posępnymi pretensjami. „W takich warunkach można pisać eseje, ale nie listy!” – zżymał się rozgoryczony mężczyzna, dodatkowo przytłoczony prężnością działania poczty lat 60. Niewątpliwie SMS-owe tempo, jakie nadała spektaklowi Lena Frankiewicz, wprawiłoby Przyborę w zachwyt.

Romans tekściarzy wykluczał tony pośrednie, odsuwał od nich ciepło codzienności, żeby się w niej zbytnio nie rozsiedli. Z czasem jednak koncert poetyckich wzlotów i rzeczywistych upadków zaczął przycichać, obdarowując kochanków smutną mądrością czasu. Ich życiowe drogi rozeszły się, ale przecież jakby się nie rozchodziły, utrwalone piosenką zachęcają do wizyt „w kawiarence Sułtan”, gdzie „przed panią róża żółta, / a obok pan, co miał tę różę i pani dał. / Czy Oni tam są?”.

7-10-2013

galeria zdjęć Listy na wyczerpanym papierze, reż. L. Frankiewicz, fot. Krzysztof Bieliński Listy na wyczerpanym papierze, reż. L. Frankiewicz, fot. Krzysztof Bieliński Listy na wyczerpanym papierze, reż. L. Frankiewicz, fot. Krzysztof Bieliński Listy na wyczerpanym papierze, reż. L. Frankiewicz, fot. Krzysztof Bieliński ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr Polski im. Arnolda Szyfmana w Warszawie
Agnieszka Osiecka, Jeremi Przybora
Listy na wyczerpanym papierze
reżyseria: Lena Frankiewicz
dekoracje i kostiumy: Melania Muras
opracowanie muzyczne: Michał Tokaj
obsada: Lidia Sadowa, Agnieszka Wilczyńska, Paweł Ciołkosz, Rafał Królikowski
premiera: 21.09.2013

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
dwa plus trzy jako liczbę:
komentarze (5)