Gofrowe serce
Gdańska adaptacja teatralna Tonji z Glimmerdalen autorstwa Karoliny Maciejaszek rozpoczyna się od sceny z Klausem Haggenem (Jacek Majok) – właścicielem okolicznego kampingu, ale przede wszystkim, jak to się mówi, niszczycielem dobrej zabawy i pogromcą uśmiechów dzieci. Naburmuszony Haggen nie lubi najmłodszych, siłą rzeczy więc jego naturalnym wrogiem staje się tytułowa Tonja, jedyne dziecko w niewielkim norweskim Glimmerdalen. Ów „zły pan maruda” z pierwszych minut przedstawienia to jednak przede wszystkim wcielenie konwencjonalnie rozumianej dorosłości. Podejrzliwej wobec inności, kurczowo uczepionej nawyków, pozbawionej radości z tu i teraz. Reprezentant tego wszystkiego, czemu Tonja odważnie się sprzeciwia, co podaje w wątpliwość i co systematycznie rozbraja.
Norweska autorka Maria Parr nazywana jest „nową Astrid Lindgren” i nie jest to porównanie na wyrost, bo urodzona na początku lat osiemdziesiątych pisarka od momentu swojego debiutu z ogromną wprawą i talentem kontynuuje dzieło stworzycielki Pippi Langstrumpf. Już w Gofrowym sercu, książce sprzed ponad piętnastu lat, Parr opowiada z niezwykłą wnikliwością i empatią o świecie dzieci – pełnym zagadek i niezwykłości, ale i skomplikowanie ambiwalentnym, w swojej „gofrowej” strukturze mieszczącym tuż obok siebie radość i smutek, odwagę i strach. To emocjonalne zróżnicowanie wszelkich doświadczeń i zjawisk przenika też głęboko adaptowaną przez Teatr Miniatura Tonję z Glimmerdalen. Historia małej mieszkanki norweskiej doliny pozbawiona jest spektakularnych zwrotów akcji czy efektownych wątków przygodowych, jednakże język opowieści i jego szczególna dogłębność w analizie rzeczywistości – co znakomicie przełożone zostało w narracji scenicznej – skonstruowany jest tu tak, że z pozoru mało widowiskowe zdarzenia (przyjazd dawnej mieszkanki miasteczka czy jazda sankami) mają często kształt i znaczenie doświadczeń niezwykłych i poruszających. Zupełnie tak, jak w życiu.
Wspomniana już inicjalna scena z panem Haggenem w pełnej krasie prezentuje formalną warstwę przedstawienia, którą udanie buduje scenografia Pawła Walickiego, funkcjonalna i malownicza. Na pierwszym planie ma ona formę skandynawskiego mieszkania w stylu vintage – ze ścianami w drewnianej boazerii, zdobiącym je porożem zwierząt, a także ciepłym blaskiem szklanych lamp i wygodnym umeblowaniem. W głębi sceny natomiast widzimy górski krajobraz – piętrzące się szczyty jak z powiększonej makiety. Ta zresztą, przedstawiająca Glimmerdalen oczywiście, pojawia się we wprowadzającej przemowie Haggena – jej miniaturowe elementy są wówczas filmowane i wyświetlane w głębi sceny. Ta inspiracja i wynikająca z niej zabawa skalą jest wiodącą w warstwie scenograficznej. Domy mieszkańców Glimmerdalen widzimy na scenie jako małe „pudełka”, które grający mieszkańców miejscowości aktorzy i aktorki zakładają na głowę; podobnie rzecz ma się z kempingami pana Haggena, które rozstawione zostają, jako miniatury, na górskich zboczach w głębi sceny.
Postaci usytuowane w tym surowym, a zarazem przyjemnie ciepłym i dającym poczucie bezpieczeństwa krajobrazie budzą w pierwszym odbiorze ogromne zainteresowanie, choć jednocześnie wydają się tak bardzo zwyczajne. Opiekujący się na co dzień domem i córką tata Tonji (Krystian Wieczyński), przyjaciel ich domu Gunnvald (Andrzej Żak) czy sąsiedzi Nilsowa (Magdalena Żulińska) i Nils (Piotr Kłudka) – wszyscy oni i one mają w sobie emanujące na zewnątrz ciepło, lecz nie są też wolni od zgryźliwości, wścibstwa, nerwowości. Sama zaś Tonja (Magdalena Bednarek) pełna jest tej zadziorności, którą nasza rodzima, (post)pruska edukacja ledwie znosi. Dziewczynka szczerze komentuje uważnie obserwowaną rzeczywistość, nie unikając skomplikowanych tematów i nie godząc się na wynikające z konwenansów niedomówienia. Jest przy tym szybka (jej nieodłącznym atrybutem są sanki, na których przemierza dolinę z prędkością powodującą u dorosłych zawroty głowy), bardzo konsekwentna i pomysłowa. Co zaś najważniejsze – Tonja bezwzględnie miłuje wolność, tak własną, jak i cudzą. I nie godzi się, aby ktokolwiek/cokolwiek ją odbierało – chytry biznesmen, zmurszała tradycja czy niezabliźnione rany z przeszłości.
A właśnie te ostatnie budują fabularne podstawy opowieści. Wypadek ukochanego przez Tonję Gunnvalda rozpoczyna serię niespodziewanych wizyt i ujawnia skomplikowaną przeszłość bliskich dziewczynki. Na fabularną dokładkę pojawiają się też w Glimmerdalen… inne dzieci: bracia Ole (Piotr Srebrowski) i Brat (Kamil Marek Kowalski), którzy po pierwszym starciu (dosłownym i metaforycznym) z dziewczynką zostają jej zaufanymi towarzyszami. Wszystko to sprawia, że ten obudowany boazeriową ramką, z pozoru monotonny świat pełen jest kłębiących się zdarzeń i emocji, i bardzo, bardzo skomplikowany w swoich najgłębszych warstwach. Karolina Maciejaszek, która dokonała również adaptacji tekstu (w świetnym tłumaczeniu Anety W. Haldorsen), przedstawia ów niejednoznaczny, wielowątkowy świat w duchu literackiego oryginału – opowiada o odchodzeniu, o krzywdzie, o zaniechaniu. Ale i o zachwycie chwilą i ulotnością incydentalnych doświadczeń, o zrozumieniu przemijania. O pięknie, śmiechu i smacznym posiłku.
Polecane dla dzieci w wieku od ośmiu lat wzwyż przedstawienie Karoliny Maciejaszek jest przemyślane inscenizacyjnie, komunikatywne i wartkie w swojej narracji. Krajobraz, który zbudowała reżyserka, choć wywiedziony ze skandynawskiej kultury i obyczajowości, jest nam w gruncie rzeczy bardzo bliski, co zawdzięcza swojej szczerości. A składa się na nią szczere portretowanie wszystkich elementów rzeczywistości, bez pomijania tych trudnych, bolesnych i niepokojących – nieobecnego często rodzica, choroby, starzenia się, krzywdy. Czy sąsiada wracającego do domu chwiejnym krokiem. Maciejaszek bardzo umiejętnie balansuje przedstawiane treści – obok scen wymagających skupienia i refleksji reżyserka ustawie te, będące dla widza i widzki czystą frajdą, jak jazda superszybkimi sankami. Ta teatralna kompozycja swój mądry i przykuwający uwagę kształt zawdzięcza na pewno odpowiedniemu dobraniu współtworzącej przedstawienie ekipy: wspomnianego już scenografa Pawła Walickiego, twórczyni muzyki Magdaleny Sowul (kompozytorki i songwriterki znanej między innymi z projektu Panilas) i choreografki Wioli Fiuk. Cała trójka znakomicie wywiązała się z zadania stworzenia górskiej mieściny i jej surowej, a zarazem czułej aury. Gdańska adaptacja Tonji z Glimmerdalen to także świetna praca aktorska całego zespołu. Bardzo dobrze wypadła Magdalena Bednarek w tytułowej roli – pełna energii, bacznie obserwująca świat, uczestnicząca w nim na dwieście procent. Świetne role zbudowali Piotr Srebrowski, Andrzej Żak w roli Gunnvalda czy Edyta Janusz-Ehrlich jako jego harda córka. Równie przemyślane kreacje stworzyli Kamil Marek Kowalski, Jacek Majok, Magdalena Żulińska. Zachwycił „ o! Pan Kleks!”, czyli Krystian Wieczyński – w wyciszonej roli taty Tonji. Cała ta praca złożyła się na przedstawienie, któremu życzyć należy jak najdłuższego scenicznego żywota.
20-04-2022
Teatr Miniatura w Gdańsku
Maria Parr
Tonja z Glimmerdalen
tłumaczenie: Aneta W. Haldorsen
adaptacja i reżyseria: Karolina Maciejaszek
scenografia: Paweł Walicki
muzyka: Magdalena Sowul (Panilas)
ruch sceniczny: Wiola Fiuk
obsada: Magdalena Bednarek, Jacek Majok, Magdalena Żulińska, Andrzej Żak, Edyta Janusz-Ehrlich, Piotr Srebrowski, Kamil Marek Kowalski, Piotr Kłudka, Krystian Wieczyński
premiera: 13.03.2022
galeria zdjęć Tonja z Glimmerdalen, reż. Karolina Maciejaszek, Teatr Miniatura w Gdańsku ZOBACZ WIĘCEJ
Caldwells is all that you will ever need when it comes to doors. They sell their products at the lowest prices which are made of the finest materials. If you don't believe me, you could https://caldwells.com/interior-doors/bi-fold-doors them out through their website.
It's a game. Five dollars is free. Try it It's not an easy game ->-> 토토사이트.com