AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Internat animacja

Holoubek, syn Picassa, Julia Szmyt, Teatr Nowy im. Tadeusza Łomnickiego w Poznaniu
fot. Marcin Baliński  

Holoubek w tytule reżyserskiego debiutu Julii Szmyt (Holoubek, syn Picassa) nie ma nic wspólnego z wybitnym aktorem Gustawem Holoubkiem. Wywiedzione z języka „czechosłowackiego” słowo funkcjonuje jako imię gołąbka pokoju – tego, którego projekt w sierpniu 1948 roku w restauracji hotelu Monopol we Wrocławiu na serwetce naszkicował Pablo Picasso, uczestnik Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju.

Spersonifikowany, wykluty z podrzuconego jajka w domu Żwirka i Muchomorka symbol staje się w spektaklu reprezentantem idei, od dawna traktowanych jako „słusznie minione”. W świecie przedstawionym nie wolno o nich mówić pełnym głosem. Pojawienie się Holoubka może to zmienić, prowokując pytania o wykluczenie z dyskursu publicznego idei wspólnotowości, kolektywnej pracy czy ruchów młodzieżowych, które – jak inne elementy krajobrazu społecznego czasów komunizmu: Wyścig Pokoju i 22 lipca – po upadku reżimu zostały jednoznacznie skompromitowane i wyrzucone na śmietnik historii.

W napisanym przez Sebastiana Majewskiego tekście pytania o dobre strony dawnego ustroju nie są formułowane wprost. Dramat został zaplanowany jako dowcipny przejaw „ostalgii”. Przykłady zjawiska określanego tym słowem, oznaczającego pierwotnie tęsknotę za NRD i rosnące zainteresowanie pamiątkami z czasów komunizmu, pojawia się (w różnych odcieniach, często mniej pogodnych niż w filmach Good Bye Lenin! czy Sonnenallee) we wszystkich chyba państwach dawnego bloku wschodniego. Spektakl wystawiony na Scenie Nowej nie jest wobec tej nostalgii bezkrytyczny – reżyserka eksponuje inwigilację i przemoc, których doświadczają jego bohaterowie. Nie wystarczy to jednak, żeby tekstowi Majewskiego przydać głębszy, uniwersalny sens. Wielka szkoda, że dramat nie w pełni wykorzystuje możliwości, które niesie znakomity pomysł, polegający na prezentacji mechanizmów propagandy wykorzystywanych przez fikcyjnych bohaterów dziecięcej wyobraźni.

Sebastian Majewski podąża tropem nostalgii z perspektywy roczników, które – jak on – w momencie przemian ustrojowych wkraczały w dorosłość. Dlatego, chociaż akcję swojego dramatu umieszcza w Ośrodku Internowania dla Symboli i Ikon Upadłych Reżimów, nie ma w nim Feliksa Dzierżyńskiego (choć on akurat wspominany jest w tekście), Pawlika Morozowa (chłopca, który doniósł komunistom na swoich rodziców podejrzewanych o udział w spisku kułaków) ani Pawki Korczagina (świadomego klasowo bohatera powieści Nikołaja Ostrowskiego Jak hartowała się stal). Postaci te, jako upiory stalinizmu, nie pasują do dowcipnej stylistyki portretów podstarzałych bohaterów filmów animowanych wyprodukowanych w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych w państwach Układu Warszawskiego. Skład tej grupy nie jest oczywisty – Żwirek i Muchomorek czy krokodyl Gienia i Kiwaczek (Czeburaszka) nie byli w Polsce traktowani jak siewcy socjalistycznych idei. A przynajmniej nie w takim stopniu, jak – na przykład, znany z filmów łódzkiego Se-ma-fora – moralizujący Miś Uszatek czy propagujący pionierski model pracy organicznej Coralgol.

Bajkowym bohaterom brakuje dawnej werwy; postarzeli się i posiwieli. Czasem zawodzi ich pamięć, nadal potrafią jednak bezbłędnie zaśpiewać propagandowe piosenki i z nostalgią wspominają Karela Gotta, Marylę Rodowicz, Vibovit czy syrop Tussipect. Pamiętają też dyrektywy, które przed laty przekazali im ich twórcy, a także przywódcy partii i narodu. Dzisiaj, jak niegdyś, pozbawieni są możliwości samostanowienia. Przechowywani na celuloidowej taśmie zdają sobie sprawę z kruchości własnych istnień, co wzmacnia władzę, którą nad ich gronem sprawuje Szapoklak. Małgorzata Łodej-Stachowiak gra tę apodyktyczną postać z jednostajnie skrzywioną miną ciągłego niezadowolenia. Siedząc na wózku inwalidzkim, popychanym przez mężczyznę kończącego każde jej zdanie (Michał Grudziński – niebudzący deklarowanej w tekście grozy), wymachuje pilotem telewizora. To skuteczne narzędzie dyscypliny – Żwirek i Muchomorek musieli nauczyć się już, do czego służy. Inscenizacja Julii Szmyt łączy w ten sposób groteskową stylistykę retro z atmosferą Lotu nad kukułczym gniazdem. Dyktatorskie zapędy Szapoklak czynią z niej wcielenie siostry Ratched, przypominając o ciemnych stronach ustroju komunistycznego.

Julia Szmyt zaangażowała seniorów z zespołu Teatru Nowego. Choć ich klasa jest ważną wartością spektaklu, mam wrażenie, że wiele ról poprowadzonych zostało na ambiwalentnej granicy pomiędzy dramatyczną powagą a groteską, co pozbawia je siły w obu tych wymiarach. Zamiast cennej zmienności nastrojów dominuje poczucie niezdecydowania. Nie jest ono dokuczliwe jedynie w odniesieniu do postawionych w centrum scenicznej prezentacji Żwirka i Muchomorka. Zbigniew Grochal i Andrzej Lajborek grają tę parę, wykorzystując kilka wyraźnych gestów, dzięki czemu pozostają najbliżej pierwotnej, kreskówkowej wyrazistości swoich bohaterów. Łatwo ich rozpoznać dzięki charakterystycznym szlafmycom i długim nocnym koszulom (kostiumy Mateusz Jagodziński). Może osoby z doświadczeniem większym od mojego – dzięki harmoszce, melonikowi i bordowemu garniturowi – będą wiedzieć też, że Paweł Hadyński gra Krokodyla Gienię, a rozczochrana fryzura Janusza Grendy wystarczy im do rozpoznania Czeburaszki. Trzeba jednak być fachowcem w dziedzinie animacji z dawnego bloku wschodniego, żeby w Wojciechu Siedleckim (gościnnie na scenie Nowego) dostrzec enerdowskiego Piaskowego Dziadka.

Holoubek, syn Picassa mógłby stać się ważnym spektaklem pokoleniowym. Majewski nie wykorzystał jednak najbardziej charakterystycznych „kulturowych” doświadczeń roczników dorastających w latach realnego socjalizmu, choć mają one dzisiaj uniwersalny charakter. W rezultacie wspomnienie Reksia czy kąśliwe docinki odnoszące się do produkcji Disneya wywołują żywsze reakcje publiczności niż sceny z udziałem głównych bohaterów. Inscenizacja eksponuje jednak inne znaczenie zawarte w tej opowieści – temat marginalizacji osób starszych. Dawni bohaterowie wegetują w szarych dekoracjach (scenografia Weroniki Szymańskiej, Małgorzaty Pawłowskiej i Martyny Hościłło), a ich dni urozmaicane są jedynie przez sny, wspomnienia idealizujące przeszłość i marzenia o cudownej odmianie losu. Pojawienie się nieświadomego zmian ustrojowych Holoubka przypomina, że ich historia – nawet jeśli ktoś chce ją całkowicie wymazać (z programu telewizyjnego, kartki, na której zostali naszkicowani i pamięci telewidzów) – nie musi być powodem wstydu. Przemysław Chojęta (goszczący w Nowym aktor poznańskiego Teatru Polskiego) jako gołąbek pokoju epatuje sporym ładunkiem energii i prostodusznego wdzięku. Chociaż nie postawiono mu najtrudniejszych zadań aktorskich, wspaniale się wyróżnia. Przystrojony tylko kilkoma piórkami i pierzastą opaską na biodrach gra jedyną postać bez kompleksów z przeszłości i lęku o teraźniejszość. Kiedy pozbędą się ich też pozostali – będą mogli głośno zaśpiewać pieśń włoskich antyfaszystów: Bella Ciao!

Holoubek, syn Picassa powstał na Scenie Debiutów Teatru Nowego. Zaczynający profesjonalną karierę twórcy, tegoroczni absolwenci Akademii Teatralnej (reżyseria) i Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu (scenografia i kostiumy) zajęli się pamięcią, polemizując z kreślonym przez politykę historyczną obrazem przeszłości. Jednak interesuje ich też dzisiejszy stan naszego kraju, dlatego w skansenie zamieszkałym przez wschodnioniemieckich, radzieckich i czechosłowackich weteranów rewolucji eksponują – zaskakujące w tym miejscu – godło z orłem w koronie. Zatroskani o losy państwa nadal wiosną widzą Polskę, a w grotesce – powagę. Nie zaszkodziłoby więcej luzu i humoru, jednak i bez nich spektakl Julii Szmyt jest ciekawą, zabawną, niezbyt wymagającą, ale też mogącą inspirować do myślenia propozycją w repertuarze Teatru Nowego.

19-10-2018

galeria zdjęć Holoubek, syn Picassa, Julia Szmyt, Teatr Nowy im. Tadeusza Łomnickiego w Poznaniu <i>Holoubek, syn Picassa</i>, Julia Szmyt, Teatr Nowy im. Tadeusza Łomnickiego w Poznaniu <i>Holoubek, syn Picassa</i>, Julia Szmyt, Teatr Nowy im. Tadeusza Łomnickiego w Poznaniu <i>Holoubek, syn Picassa</i>, Julia Szmyt, Teatr Nowy im. Tadeusza Łomnickiego w Poznaniu ZOBACZ WIĘCEJ
 

Teatr Nowy im. Tadeusza Łomnickiego w Poznaniu
Andreas Pilgrim/Sebastian Majewski
Holoubek, syn Picassa    
reżyseria: Julia Szmyt (Akademia Teatralna w Warszawie)
scenografia: Weronika Szymańska, Małgorzata Pawłowska, Martyna Hościłło (Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu)
muzyka: Adam Brzozowski
kostiumy: Mateusz Jagodziński (Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu)
obsada: Małgorzata Łodej-Stachowiak, Przemysław Chojęta (gościnnie), Janusz Grenda, Zbigniew Grochal, Michał Grudziński, Paweł Hadyński, Andrzej Lajborek, Wojciech Siedlecki (gościnnie)
premiera: 28.09.2018

Spektakl powstał we współpracy z Akademią Teatralną w Warszawie w ramach 5. edycji „Sceny Debiutów”.

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
siedem minus cztery jako liczbę: