Klątwa trzydziestolatków
Warszawska knajpa Przychodnia Lounge Bar przy ulicy Jasnej 22 nie kojarzy się z teatrem. Kojarzy się, jak sama nazwa wskazuje, z przychodnią lekarską – przez wystrój, menu, stylizacje kelnerskie. A jednak dwupoziomowy lokal wpuszcza do swej piwnicy-dyskoteki z dancingową kulą pod sufitem, barem i lustrami pogłębiającymi niezbyt wielką, podługowatą przestrzeń teatr – raz w miesiącu na dwa, trzy spektakle dla – jak zliczyć miejsca siedzące pod ścianami – około 25 osób.
Pokazywanym tu kameralnym, piwnicznym przedstawieniem jest Klątwa Wyspiańskiego w reżyserii aktora Przemysława Pawlickiego, z udziałem jego kolegów z bliskich roczników po wrocławskiej i krakowskiej PWST. „Klątwa nasza powszednia”, chciałoby się powiedzieć, bez zadęcia, bez reklamy, zwarta, wyabstrahowana na niespełna godzinę z rzeczywistości baru, którego obsługa, bileterzy i klienci okazują się aktorami, bez gongu i kurtyny. Tego dramatu chłopskiego nie wystawia się często, ale, co znamienne, w ostatnich latach sięgali po niego reżyserzy-indywidualiści: Piotr Tomaszuk, Janusz Opryński, Łukasz Kos.
Sceneria wymusza uwagę i skupienie – widzowie patrzą nie tylko na miejsce gry, ale i na siebie nawzajem, stanowiąc milczącą część gnębionej przez suszę gromady wiejskiej, na którą spadła klątwa za grzechy. Jej duchowym przywódcą powinien być ksiądz (Mateusz Mikołajczyk) – powinien, ale nie jest, jest bowiem co najwyżej kościelnym funkcjonariuszem bez powołania, zapewne sybarytą, na pewno tchórzem i hipokrytą, który trzyma na plebanii swe nieślubne dzieci, a nie chce ochrzcić cudzych. Na drugim biegunie plasuje się pustelnik, guślarz (Marcin Lewandowski), który radzi chłopom ustawić na ugorze stos ofiarny. Dotknięta ostracyzmem księża kochanka Młoda (Julia Mańkowska), w histerii, pozbawiona oparcia, rzuca w płomienie własne dzieci i sama pada ofiarą, kiedy biegnie podpalić wieś.
Aktorzy grają na dwóch krańcach skali – albo w bezruchu, skupieniu, za pomocą rytualnych gestów – żegnania się i klękania, albo na krzyku, z maksymalną ekspresją, w bliskim cielesnym kontakcie, w dzikiej szarpaninie, w efekcie której ginie Młoda.
Szanuję taki off – młodych aktorów najwyraźniej niejedno uwierało i uwiera.Przekaz jest czysty, staroświecka, „wyspiańska” fraza zaprawiona ludowością w tej bardzo skondensowanej adaptacji dociera mocno i wyraźnie. W spektaklu nie ma materialnych rekwizytów i symboli – poza kieliszkiem czerwonego wina, oczywistego znaku kościelnej komunii i krwawego męczeństwa. Mimo odległości czasowej – tekst Klątwy ukazał się drukiem w 1899 roku – coś tu się nam jednak ze współczesnością rymuje – z jednej strony urzędniczy, często fasadowy kościelny fundamentalizm, z drugiej New Age – zwrot ku gusłom, czarom, zabobonom, religiom Wschodu; jak trwoga, to szukamy pomocy u każdego boga. Tłumaczymy sobie na swoją korzyść znaki i omeny; zanim dotrze do ludzi z wyimaginowanej wsi straszna prawda o realnej ofierze, popadają w błogi zachwyt na widok trzech gołębi, które poderwały się znad stosu. Zdarzyła się tragedia, ale nie ma winnych – ksiądz odwraca się plecami; właściwie większą część czasu spędza odwrócony, przy barze, jakby chciał się od wszystkiego odciąć, nie ponosić odpowiedzialności. Gromada też jej nie ponosi, bo jeśli tak, jest to – jakże często wywlekana teraz w Polsce z mrocznych zakamarków choćby wojennej historii – odpowiedzialność zbiorowa. Zbiorowa, więc rozmyta.
Klątwa trzydziestoletniego, zgromadzonego na użytek tej realizacji zespołu stawia pytania, ale na nie nie odpowiada; krzyczy, ale nie jest protest songiem. Wychodzimy z piwnicy na coraz bardziej letnią aurę, ktoś się pokręci, ktoś coś zamówi, pogada, zapali. Aktorzy w swoich współczesnych ubraniach wtapiają się w kontekst. Było, nie ma, skończyło się. Ale jednak było, mignęło, zaniepokoiło, poruszyło milczącą na co dzień etyczną strunę. Szanuję taki off – młodych aktorów najwyraźniej niejedno uwierało i uwiera. Zatem się wypowiedzieli, na full, bez oszczędzania się, do krzyku. A że nie usłyszał ich stadion, tylko dwudziestoosobowa grupka? Nie szkodzi. Teatr istnieje tam, gdzie jest aktor i widz. Gdzie są ci, którzy chcą grać, i ci, którzy chcą na nich patrzeć i słuchać.
20-06-2014
Przychodnia Lounge Bar
Stanisław Wyspiański
Klątwa
reżyseria: Przemysław Pawlicki
ruch sceniczny: Leszek Stanek
obsada: Dagmara Bąk, Julia Mańkowska, Mateusz Mikołajczyk, Marcin Lewandowski, Marek Zimakiewicz, Piotr Zakrzewski, Przemysław Pawlicki
premiera 28.04.2014
Przychodnia Bar & Lounge, Warszawa ul. Jasna 22