AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Prześwietlenie

Profesor zwyczajny, wykłada na Uniwersytecie Gdańskim. Autor książek: „Poezja jak otwarta rana”. Czytając Różewicza (1993), Gombrowicz i cień wieszcza (1995), Cela Konrada (1998), Różewicz (2002), Mickiewicz i wiek dwudziesty (2006). Współpracował z Marią Janion przy serii „Transgresje” (Odmieńcy, 1982), wydał teatralia Andrzeja Kijowskiego (Rytuały oglądania, 2005). Publikuje m.in. na łamach „Dialogu”, „Didaskaliów” i „Teatru”.
A A A
Fot. Alicja Byzdra  

Żyjemy w czasach, w których świadomość własnego ciała nabiera coraz większego znaczenia. Modelujemy swoje ciało – nie tylko poprzez ubiór, ale i sposób poruszania się. Inaczej zachowujemy się w pracy, inaczej w klubie, inaczej w parku.

Dostosowujemy do okoliczności gestykulację, kontrolujemy mowę ciała, wiemy, kiedy powinniśmy być powściągliwi, a kiedy wyluzowani. Trenując ciało, pracujemy nie tylko nad kondycją, ale i nad wizerunkiem, który coraz bardziej się liczy. Wszystko to sprawia, że i teatr tańca zyskuje na znaczeniu. Może być nie tylko teatrem formy, skupionym na estetyce ruchu, ale i teatrem badawczym, reagującym na przemiany w sposobach posługiwania się ciałem, na przepływ wzorców kulturowych i nowe formy ekspresji, które przynoszą dynamicznie rozwijające się technologie medialne. Jak nasza cielesność jest kadrowana, multiplikowana, skanowana? Co się dzieje z ciałem w kreskówkach, w transmisjach sportowych, w zapisach monitoringu? Jak kształtują nas przedmioty, którymi się otaczamy? Jak odmieniają nas filmy, które oglądamy?

Tematem spektaklu teatru tańca nie musi być opowieść, lecz może to być refleksja nad tym, co trwałe, a co zmienne w ludzkim zachowaniu. Zdaje się, że taki zamysł przyświecał twórcom 2 twarzy, najnowszej premiery Sopockiego Teatru Tańca. Z internetowej ulotki można się dowiedzieć, że „impulsem do rozpoczęcia prac nad spektaklem były koncepcja Teatru Okrucieństwa Antonina Artauda”, co więcej, sformułowane zostały założenia spektaklu i wyjściowe pytania: „Czy człowiek współczesny może odkryć swoje pierwotne »ja«? Czym jest jego pierwotne »ja«? Czy człowiek jest wstanie je poznać, odróżnić od tego, co narzucone przez cywilizację i kulturę? A jeśli tak, czy jest gotów, by się odsłonić przed innymi? Krawczyk i Czajkowska umieszczają człowieka-tancerza w świecie bogatym. Obudowują go wytworami kultury i obserwują… na ile oni sami i ich partnerzy będą umieli się wyzwolić? I czy nowoczesna, chłodna forma sceniczna, tak charakterystyczna przecież dla Sopockiego Teatru Tańca, pozwoli oddać istotę człowieka naturalnego i prawdziwego?”

Oto teatr, który przenika aż do tkanki kostnej, w tej jednej scenie kojarzący się wręcz z malarstwem Francisa Bacona. Hm, próba powrotu do utopii człowieka naturalnego, raz po raz ponawiana w kulturze (właśnie: w kulturze), z dzisiejszej perspektywy musi od razu wydać się mocno naiwna. Twórcy z Sopockiego Teatru Tańca powołują się wprawdzie na Artauda, guru wielu reform teatralnych i artystycznych w XX wieku, ale po obejrzeniu przedstawienia nie sądzę, aby to odniesienie było konieczne czy choćby uzasadnione. Zdaje się zresztą, że programowa ulotka to „rytualny” tekst aplikacji grantowej, a ostatecznie dzieło ma swój własny charakter. Przyznam, że gdybym nie przeczytał kolportowanej wcześniej eksplikacji, nie dostrzegłbym w materii przedstawienia inspiracji akurat Artaudem. Nic dziwnego, już Jerzy Grotowski opisał paradoks Artauda: jest bardzo sugestywnym i wpływowym wizjonerem, ale nie sposób go ani naśladować, ani realizować jego propozycji. W znanej wypowiedzi Nie był cały sobą, ogłoszonej w 1967 roku, a więc już blisko pół wieku temu, Grotowski przestrzegał: „»Teatr okrucieństwa« jest kanonizowany, to znaczy trywializowany, rozmieniany na drobne, torturowany na różne sposoby. (…) kiedy widzimy te półfabrykaty, których twórcy powołują się na nazwisko Artauda, myślimy wówczas, że – być może – jest to w istocie dzieło okrucieństwa: okrutne znieważenie nazwiska” (Teksty zebrane, s. 292).

Nie chciałbym, aby twórcy Sopockiego Teatru Tańca odnosili te okrutne słowa bezpośrednio do siebie, w końcu Grotowski nie jest wyrocznią zamykającą innym drogę do poszukiwań na własną rękę, niemniej warto o jego przestrodze pamiętać. A na najnowsze przedstawienie sopockich tancerzy lepiej spojrzeć bez porównywania z manifestami Artauda. Więcej dostrzegam na scenie chociażby inspiracji wschodnimi sztukami walki, filmami samurajskimi czy ikonografią Dalekiego Wschodu. I tu widziałbym temat-problem: na ile Europejczyk jest w stanie przekroczyć swoją europocentyczną perspektywę? Czy jest zdolny przeniknąć, przyswoić i praktykować odległą kulturę, czy tylko ulegać modzie na Orient i powierzchownie naśladować nieumotywowany styl ekspresji? Na ile nasze ciała są obciążone pamięcią kulturowych matryc? Na ile są ubrane w kostium i czy po zrzuceniu kostiumu odzyskują naturalność? A jeśli same są kostiumem? Co przychodzi trudniej: zdyscyplinować ciało czy uwolnić je z utrwalonych klisz mimicznych, gestycznych, ruchowych? Mniej więcej takie pytania przemykały mi w myślach podczas przedstawienia.

Jak nasza cielesność jest kadrowana, multiplikowana, skanowana? 2 twarze to spektakl bardzo odważny na gruncie teatru tańca. Choreografowie, Joanna Czajkowska i Jacek Krawczyk, pozwolili zaaranżować przestrzeń sceniczną dość ekspansywnym współtwórcom, toteż nie zawsze ciała tancerzy są tu najważniejsze czy w pełni eksponowane. Dużo do powiedzenia mają zwłaszcza autorzy wizualizacji (Łukasz Boros) i oświetlenia (Artur Aponowicz), a także autorki kostiumów (Agnieszka Puławska według projektu Julii Porańskiej), jednak tancerze nie boją się ani niedoświetleń, ani wizualnych przesłon, ani deformujących kostiumów. Najsilniejszy efekt współgrania wszystkich elementów, włącznie ze znakomitą muzyką Bartosza Hervy, twórcy osiągają w niepokojącej sekwencji „rentgenogramów”, gdy ciało w ruchu wydaje się skanowane czy prześwietlane. Oto teatr, który przenika aż do tkanki kostnej, w tej jednej scenie kojarzący się wręcz z malarstwem Francisa Bacona. Chyba jednak bliższy eksperymentalnym badaniom fotograficznym ruchu, prowadzonym przez Eadwearda Muybridge’a jeszcze pod koniec XIX wieku, niż manifestom teatralnym Antonina Artauda.

11-04-2014

 

Teatr na Plaży w Sopocie
Sopocki Teatr Tańca
2 twarze
koncept: Jacek Krawczyk
choreografia i reżyseria: Jacek Krawczyk, Joanna Czajkowska
współpraca choreograficzna i taniec: Joanna Czajkowska, Jacek Krawczyk, Joanna Nadrowska, Grażyna Słaboń, Magdalena Wójcik
muzyka: Bartosz Hervy
kostiumy: Agnieszka Puławska według projektu Julii Porańskiej
wizualizacje: Łukasz Boros
reżyseria oświetlenia: Artur Aponowicz
premiera: 04-05.04.2014

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę: