AKCEPTUJĘ
  • Strona używa plików cookies, korzystanie z niej oznacza, że pliki te zostaną zamieszczone na Twoim urządzeniu. więcej »

Zen w wielkim lesie

Doktor nauk humanistycznych, krytyk teatralny, członek redakcji portalu „Teatralny.pl”. Pisze dla „Teatru”, kwartalnika „nietak!t”, internetowego czasopisma „Performer” i „Dialogu”. Współautor e-booka Offologia dla opornych. Współorganizuje Festiwal Niezależnej Kultury Białoruskiej we Wrocławiu.
A A A
Fot. Krzysztof Ścisłowicz  

„A teraz zamykamy buzię! Cicho! Ciszej! Tsss!”. Słyszę to prawie przed każdym spektaklem dla dzieci. Liściki na wiatr nie są tu wyjątkiem. Tylko że tym razem podobne przestrogi padały jeszcze przed samym budynkiem. Niektórzy z przedszkolaków, ładnie ustawionych w pary, dopiero wgryźli się w domowej roboty kanapki i nie wiedzieli, co mają teraz robić. Żuć czy nie żuć? Bo żuć cicho, nie otwierając ust, to stracić połowę przyjemności.

Co się dzieje? Skąd takie zamieszanie? Rozglądam się. Wzrok ślizga się po nowej elewacji głównego budynku Opolskiego Teatru Lalki i Aktora i zaczynam nieco rozumieć. Po gruntownej przebudowie gmach wygląda, że tak powiem, mało teatralnie. Powiedziałbym: wcale nie teatralnie. Szkło, beton i plastik. Z kolorów: czarny, biały i beż. Wszystko jak najbardziej nowoczesne i eleganckie, tylko że na manierę kancelarii prawnej. Nawet ręcznie malowane schody z wizerunkami zwierząt opisałbym jako dziecinną wersję Guerniki Picassa. Nie mogę i nie chcę tego faktu oceniać, jednak jedno pytanie wciąż krąży mi po głowie: why so serious?

Krąży też dlatego, że po obejrzeniu spektaklu chciałbym go zadać również reżyserowi. Piotr Cieplak w rozmowie z Alicją Morawską-Rubczak przyznał się, że „w teatrze dla dzieci stosuję to samo myślenie, co w teatrze dla dorosłych”. Szczerze mówiąc, mam wielkie wątpliwości co do takiej metody. Przeczytałem o niej w programie do przedstawienia. Znalazłem tam także następujące zdania: „W warstwie intelektualnej spektakl ma silne zakorzenienie w sposobie uprawiania filozofii przez Leszka Kołakowskiego, który niezwykle przystępnie umiał objaśniać najbardziej skomplikowane kwestie moralne i epistemologiczne. Zwięzłość myśli i jasno prowadzony wywód to cechy charakterystyczne m.in. jego serii Mini wykładów o maxi sprawach, z których większość to zamknięta na czterech stronach eksplikacja najważniejszych zagadnień filozofii”. Przepraszam, ale muszę w tym momencie stanowczo zaprotestować. To, że Stephen Hawking napisał swoją słynną Krótką historię czasu używając jednej jedynej formuły, bo każda następna, zdaniem redaktora, zmniejszyłaby liczbę czytelników o dobrą połowę, wcale nie oznacza, że profesor Oksfordu w taki sposób uprawia naukę. To samo z Kołakowskim. Nie wolno takich rzeczy mylić. Nie radziłbym też z góry deklarować „zwięzłości myśli i jasno przeprowadzonego wywodu”. Wychodząc na przerwę usłyszałem jak grupka dzieciaków tak naiwnie i wprost zapytała panią z obsługi widowni: „O czym jest ten spektakl?”. No właśnie! Ja już też chciałem kogoś zapytać, bo było mi normalnie głupio. Myślałem, że czegoś nie rozumiem. Że może to jest ten rodzaj jasności, który dla mnie wciąż pozostaje ciemnością. Nie wiem.

Przedstawienie powstało na podstawie zbioru opowiadań Nie każdy umiał się przewrócić Toona Tellegena, który w 2005 roku dostał nagrodę Dużego Donga – Dziecięcego Bestsellera Roku. Znany holenderski pisarz i lekarz z wykształcenia słynie ze swoich krótkich filozoficznych opowiadanek o zwierzętach. Lecz myli się ten, kto myśli, że są to opowiadania dla dzieci. W zasadzie strasznie trudno je gdzieś zakwalifikować, tak samo jak Bajki z Lailonii Kołakowskiego. Tellegen w jednym z wywiadów przyznał się, że podczas pisania nie myśli o żadnej grupie wiekowej, ale… o zwierzętach. Więc śmiało kreuje swój własny świat, w którym, jak się wydaje, zdarzyć się może dokładnie wszystko. Mało tego, w lesie Tellegana, używając ulubionego przez autora języka paradoksu, „zdarzyć się może dokładnie każdy”.

Z całego orszaku dziwacznych bohaterów Piotr Cieplak wybrał dwunastu: Mrówkę (Karolina Gorzkowska), która ciągle gdzieś podróżuje, cierpi na niedosyt zainteresowania swoją osobą i w ogóle jest taka emo, Wiewiórkę (Aleksandra Mikołajczyk), która pisuje lapidarne listy i wygląda jak Pippi Pończoszanka, zakochaną w sobie Ważkę (Dorota Nowak), gardzącą niepewną siebie Muchą (Agnieszka Zyskowska-Biskup), melancholijnego Żółwia (Andrzej Szymański) ze szczególnym uwielbieniem do higieny osobistej, filozofującego Pająka (Jan Chrabot), który gra na własnej pajęczynie i uważa się za wielkiego dziwaka, Słonia z wielką przyjemnością spadającego z każdego drzewa (Łukasz Bugowski) i dbającą o jego zdrowie Żabę (Elżbieta Żłobicka), tupoczącego Jeża (Krzysztof Jarota) z własnym programem w leśnym radiu, ślimaka marynarza (Zygmunt Babiak), rozważającego istotę pluskania oraz jego wielką miłość – Ośmiornicę (Barbara Lach), wyglądającą jak podstarzała operowa diwa.

Ta długa wyliczanka jest zarazem krótkim opisem całej fabuły, a raczej jej braku. Przed nami jeden tydzień z życia tego całego leśnego bractwa. Mrówka podróżuje, Wiewiórka pisze do niej listy, Pająk dziwi się własnemu dziwactwu, Ślimak pluska i tak dalej. Za niejaką nić przewodnią przedstawienia służą zapowiedziane urodziny Nosorożca. Ano właśnie, jest jeszcze żulowaty Nosorożec (Tomasz Szczygielski), mający problemy z trawieniem. Chociaż wszystko dzieje się na ładnej kolorowej polance z wielkim drzewem, kwiatuszkami i soczystą zielenią (za scenografię odpowiadała Paulina Czernek), prawdziwa „akcja” przebiega na płaszczyźnie niekończących się dialogów. Przy czym takich, których spodziewalibyśmy raczej od buddyjskich mnichów niż od wielkich, przytulnych maskotek. Stąd wszystko w spektaklu wydaje się czymś nieobowiązkowym, a nawet bym powiedział przypadkowym.

Wszystko w spektaklu niby wisi na chmurce, jak w pewnym momencie robi to Słoń. Wisimy poniekąd i my, pozbawieni podstawowego luksusu, jaki mamy na przykład podczas czytania książki, którą możemy w dowolnym momencie odłożyć na bok, przemyśleć, wrócić, posmakować wybranych zdań. Stąd wrażenie, że puszczając jedno oko do dorosłych widzów, Piotr Cieplak zapomina drugim okiem uważniej przyjrzeć się widzom młodszym, którzy czują się nieco pogubieni wśród tych wszystkich filozofujących zwierząt. Z niecierpliwością kręcą się na krzesłach i czekają na przewodnika. Jednak ten nie przychodzi.

29-10-2014

galeria zdjęć Liściki na wiatr, reż. Piotr Cieplak, Opolski Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki Liściki na wiatr, reż. Piotr Cieplak, Opolski Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki Liściki na wiatr, reż. Piotr Cieplak, Opolski Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki Liściki na wiatr, reż. Piotr Cieplak, Opolski Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki ZOBACZ WIĘCEJ
 

Opolski Teatr Lalki i Aktora im. Alojzego Smolki
Liściki na wiatr
na podstawie Nie każdy umiał się przewrócić Toona Tellegena
adaptacja i reżyseria: Piotr Cieplak
scenografia: Paulina Czernek
muzyka: Piotr Klimek
obsada: Karolina Gorzkowska, Dorota Nowak, Barbara Lach, Aleksandra Mikołajczyk, Agnieszka Zyskowska-Biskup, Elżbieta Żłobicka, Zygmunt Babiak, Łukasz Bugowski, Jan Chraboł, Krzysztof Jarota, Tomasz Szczygielski, Andrzej Szymański
premiera: 11.10.2014

skomentuj

Aby potwierdzić, że nie jesteś robotem, wpisz wynik działania:
jeden razy osiem jako liczbę: