Szczęśliwe dni: 19 listopada
Instytut za dyrekcji Doroty Buchwald był placówką żywą i żywo odbieraną przez ludzi zainteresowanych zarówno tradycją, jak i (po)nowoczesnością teatru.
Drugi dzień wolności...
Przez całe swoje życie Kazimierz Dejmek nie stracił tej rzadkiej umiejętności mówienia prawdy. Także tej niewygodnej. Wprost. Głośno. Często obcesowo.
Szczęśliwe dni: 22 października
Tak czy inaczej, oddając Goffmanowi, co Goffmanowskie, a nawet performatykom, co performatywne, od dłuższego czasu gram rolę pacjenta – cóż bardziej w życiu codziennego niż choroba?
Śmierć prezydenta
Gabriel Narutowicz został wybrany na pierwszego prezydenta II Rzeczpospolitej dopiero w piątej turze głosowania Zgromadzenia Narodowego, czyli połączonych izb Sejmu i Senatu.
Pogłębianie
Jeśli to, co napisałem, jest wystarczająco mętne, to może ktoś uzna ten felieton za głęboki?
Mętność często udaje głębię. Tylko czy przewierci?
Mętność często udaje głębię. Tylko czy przewierci?
Kaczka a sprawa polska
Metafizyka wejdzie tylko przez skórę, twierdził Antonin Artaud. Mam wrażenie, że „fizyka społeczna” też.
O pożegnaniu z III RP
Czy profesor Małgorzata Gersdorf staje się dla Trzeciej RP takim symbolem, jakim major Sucharski jest dla Drugiej?
Nasi okupanci
Choć „nasi okupanci” brzmią niekiedy identycznie jak ci z Dwudziestolecia, wciąż uważam, że porównywanie tamtej sytuacji z naszą jest nieuprawnione.
O czymś w rodzaju balonika
Byłoby rozkosznie tak rozmawiać i doprawdy było bardzo smutno nie mieć żadnych innych przeżyć niż potoki wody, zwłaszcza że tym przeżyciem nie można się było z nikim podzielić.
Skowyt
To nie będzie skowyt Allena Ginsberga, to skowyt robotnika sztuki, przechodzący chwilami w krzyk, chwilami w skomlenie.
No i ch..!
Żeby było jasne: sam, jak sądzę, nie nadużywam. Nie mnożę tych soczystych i tak dobrze w ustach leżących słówek, nie bronię konfederackich wolności do zarażania się covidem i przechodzenia na czerwonym świetle. Ale czasami mi się palnie. Wymsknie. Bo się ulało. Bo pomaga. Pomaga naprawdę.
O nadużywaniu dzieci
Patrzę na dzieci w amerykańskich i w polskich serialach, serialach w zamierzeniu zabawnych. Tam często widać bolesną cenę, jaką płacą dorastający, wkręceni w targowisko próżności, poddani wieloletniej obróbce bohaterowie.