Słodkie życie na śmietniku
To bardzo zabawne przedstawienie. Niesłychanie trafna karykatura pokolenia, któremu się powiodło, żyje w materialnym komforcie, o jakim nie śniło się jego rodzicom. Jego nawyki, obyczajowość, krąg zainteresowań – to wszystko prowokuje do wybuchów śmiechu. Ale to tylko pozory, bo Dolce vita Julii Holewińskiej i Kuby Kowalskiego w reżyserii Marcina Hycnara w Teatrze Współczesnym nawet jeśli zmusza do śmiechu, to jest to śmiech ze smutku i… zażenowania.
Oglądając historię rozmamłanego, niezdolnego do jakiegokolwiek sensownego działania bohatera tej sztuki, prawem dość odległych skojarzeń przypomniałem sobie pewną historię spisaną we wspomnieniach przez legendarną Mirę Zimińską. Ona to we wrześniu 1939 roku, opuszczając w pośpiechu bombardowaną Warszawę, uczyniła to – jako osoba bardzo dobrze sytuowana – w swym luksusowym samochodzie. Jechała, mijając zapewne tabuny uciekinierów pozbawionych środków lokomocji, a ponieważ rzewnie jej się nagle zrobiło – załkała. Po chwili jednak, nieco otrzeźwiawszy, miała rzec do samej siebie: „Mańka, jak ty luksusowo cierpisz”. Duchowe perypetie Marcella, czyli po naszemu Marcela, ze sztuki Holewińskiej i Kowalskiego, leżącego na łóżku, dochodzącego do siebie po wesołej imprezie w jakimś modnym warszawskim lokalu, dziwnie jakoś przypominają owo „luksusowe cierpienie” Zimińskiej, jednakże bez jej zdrowej autoironii.
Autorzy inspirowali się Różewiczowską Kartoteką – w tekście sztuki pobrzmiewają echa tego arcydzieła powojennej polskiej dramaturgii, ale i wielkim filmem Felliniego z bohaterem o tym samym zresztą imieniu, dokonującym rozrachunku ze swoim z życiem. Przedstawienie Hycnara z warszawskiego Teatru Współczesnego każe jednak przywołać i inne wybitne dzieło: słynny film Godfreya Reggio, którego tytuł bodaj czy nie bardziej wiernie opisuje świat Marcella-Marcelka leżącego na łóżku na tle makiety położonego tuż obok teatru Placu Zbawiciela. Tytuł brzmi Koyaanisqatsii, co w języku Indian Hopi oznacza życie w bezładzie, w pośpiechu, życie szalone, zmierzające ku katastrofie, wymagające radykalnej zmiany.
Oto części składowe świata pokazanego przez spółkę Holewińska-Kowalski. Można by je nazwać „składnikami podmienionymi”. Poznawanie świata zastąpił clubbing, kult imprez i „nowych miejsc”. Podróże, które kiedyś służyły nie tylko rozrywce, ale właśnie poszerzaniu swojej wiedzy o świecie – to teraz „Madera albo najwyżej Sopot”, a tam zapewne oczywiście znów: clubbing, kult imprez i nowych miejsc, a więc koło się zamyka. Rozwój umysłowy i doskonalenie siebie zastąpiła zgłupiała telewizja, w niej porady, jak żyć i jak akceptować siebie, co w zasadzie jest tylko utrwalaniem samozadowolenia i życia bez jakiegokolwiek celu. Autorytety (rodzice albo z tej funkcji abdykowali, albo ich z niej strącono, bo nie dorośli do tej roli – dwie kapitalne role Joanny Jeżewskiej i Leona Charewicza) podmieniono na rozszczebiotane telewizyjne „osobowości” płci obojga, niemające nic mądrego do powiedzenia, za to przepełnione samozadowoleniem wynikającym z kompletnej umysłowej pustki. Prawdziwych artystów podmieniły gwiazdeczki jednego sezonu, choćby ta „wokalystka” Sylwia Bąk, brawurowo zagrana przez Katarzynę Dąbrowską, czytelnie ucharakteryzowana na pewną starletkę reklamującą we wszystkich radiach i telewizjach, że „taniej masz”, duchowa siostra niezapomnianej Jolanci Kiepskiej ze znanego sitcomu, studium jakiejś monstrualnej głupoty i hucpy, przekonania o swojej wyjątkowości, kapitalnie zbite z całkowitą indolencją (jak ta „wokalystka” śpiewa, to my nie wiemy, za to budzące śmiech kaleczenie języka „reńkom, nogom” już daje pojęcie, z kim mamy do czynienia). A to wszystko można oglądać, popijając „wódkę, kawę, herbatę, sok z ananasa”, bo przecież trzeba zdrowo żyć. Ta telewizja wciąż do tego namawia. Uczuciowe związki bohatera to miotanie się pomiędzy trzema kobietami: imprezowiczką Leną (jakby klonem tej telewizyjnej gwiazdki), Dolores (także graną przez Katarzynę Dąbrowską, zupełnie inną, wyciszoną, bardzo stonowaną, pełną wewnętrznej gracji płynącej z gorzkiej życiowej mądrości) i Emmą (marzącą o macierzyństwie, stałym związku, co jej nie przeszkadza w zdradzaniu Marcella). Świat życia byle jak, nastawiony tylko na szybkie nic nie znaczące przyjemności – rzeczywistość jak opisana przez Neila Postmana, streszczona w krótkim tytule jego książki, owo „zabawić się na śmierć”. Opisując ten świat Marcella i jego otoczenia, można przytoczyć znów Różewicza, ale tym razem nie Kartotekę, ale słynny dwuwiersz: „To wszystko jest składanie / które się złożyć nie może”. I nie jest tak, że bohater sztuki Holewińskiej i Kowalskiego nie próbuje tego świata składać. W końcu wciąż pisze książkę, dzieło swojego życia. Nie napisze. Nawet nie dlatego, że – jak tłumaczy mu jego mentorka – usiłuje pisać o sobie (czyli właściwie o nikim), ale dlatego, że usiłuje pisać w świecie i o świecie, który jest śmietnikiem. Trash in – trash out – mawiają informatycy: wrzucisz śmieci, wyciągniesz śmieci.
Kim jest ów Marcel, zwany przez przyjaciół Marcello? To podobnie jak tytuł sztuki nawiązanie do filmowego arcydzieła Felliniego, aczkolwiek bez wdzięku pierwowzoru, bo warszawskiemu Marcelkowi do wdzięku postaci stworzonej przez Mastroianniego raczej daleko. Dość typowa biografia nieudanego arywisty. Urodzony gdzieś na początku lat osiemdziesiątych pamięta jeszcze schyłek komuny (dziś jest już zatem po czterdziestce), „słoik” przybyły do Warszawy z małego miasteczka, zarzynający się kredytem na jakąś dziuplę na modnym Placu Zbawiciela, mateczniku warszawskiej hipsterki. Korpoludek zatrudniony w reklamowej agencji miał kiedyś zdolności, wrażliwość, które zaprzepaścił. Mieszka więc na tym Zbawiksie, ale sam hipsterem raczej nie jest. Filip Kowalczyk stworzył postać neurotyka kompletnie pogubionego w swoim życiu, niezdolnego do jakiegokolwiek działania. Sztuka liczy sobie dekadę, Marcel-Marcello musiał zapewne pojawiać się codziennie w swoim biurze. Życie dopisałoby więc nowy rozdział do jego duchowych cierpień. Można sobie wyobrazić bohatera tej sztuki w czasach covidowych, a więc na „zdalnym”. To by było dopiero pyszne studium prostracji i prokrastynacji! Marcello powtarza co pewien czas pierwsze zdania Bohatera Różewiczowskiej Kartoteki, to słynne: „To jest moja ręka”, ale w przedstawieniu Teatru Współczesnego nie brzmi to jak próba rozpoznania samego siebie, jest raczej dramatycznym wysiłkiem odzyskania sprawczości, zmobilizowania, zdyscyplinowania siebie. Bezskutecznym. Marcello czyta fragment słynnego Skowytu Ginsberga. Kowalczyk recytuje ten poemat od całkowitego spokoju, brzmi to niemal czytanie kompletnie „na biało”, by skończyć w crescendo, w całkowitym zapamiętaniu się, w wyrzucaniu z siebie kaskady słów, ewokowaniu apokaliptycznych obrazów z łapczywie łapanym oddechem, branym tak, jakby to miał być ostatni w życiu. I byłby to bardzo przejmujący moment tego przedstawienia, gdyby nie to, że Marcello zagrany przez Kowalczyka nie tylko nie jest zdolny do jakiejkolwiek twórczości, ale nawet nie nadaje się na dekadenta. Narkotyki budzą jego wstręt, za używki najwyraźniej wystarcza mu imprezowa wódeczka. Za obyczajowe skandale wystarcza mu pokątna niewierność, zdradzanie swojej partnerki z notorycznie imprezującą koleżanką. Nie są to zatem ekscesy na miarę amerykańskich beatników przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. To nie dekadencja w wielkim stylu, a jedynie małe skandale na dość prowincjonalną miarę. Marcello Filipa Kowalczyka z takim zapamiętaniem recytujący Ginsberga kompromituje sam siebie, bo jest w gruncie rzeczy dość żałosnym kabotynem.
Mam wrażenie, że program towarzyszący przedstawieniu Marcina Hycnara rozgrywającemu się w szybkim kalejdoskopowym tempie, przedstawieniu kapitalnie zagranemu przez cały zespół, niby zabawnemu, ale w gruncie rzeczy bardzo przygnębiającemu, otóż że ten program podkreślający wątek wiecznej niedojrzałości bohatera wybija tylko jeden aspekt tego przedstawienia. Jest znacznie gorzej. To nie jest tylko historia nieudacznika, który nigdy nie wydoroślał. To, że Marcel-Marcello jest niedojrzały, to nawet nie jest jego wina i nie najważniejszy problem. On został wrzucony w świat będący w całkowitym chaosie. Funkcjonuje zatem w tym chaosie, chaos wytwarza wokół siebie i w ten chaos wciąga też innych. Dolce vita w reżyserii Marcina Hycnara to w gruncie rzeczy diagnoza rzeczywistości jako śmietnika, po którym poruszają wszystkie postaci ze sztuki Holewińskiej i Kowalskiego. I nawet nie można im współczuć. Toż to grozą wieje, że tak w ogóle można egzystować. A żyje tak sobie bardzo wielu. Cierpią zazwyczaj bardzo luksusowo. Dolce vita w koyaanisqatsii.
21-06-2023
Teatr Współczesny w Warszawie
Julia Holewińska, Kuba Kowalski
Dolce vita
reżyseria: Marcin Hycnar
scenografia: Martyna Kander
kostiumy: Anna Adamek
muzyka: Mateusz Dębski
światło: Karolina Gębska
konsultacja choreograficzna: Anna Hop
oprawa muzyczna (realizacja i nagranie): Wojciech Gumiński, Dominik Stankiewicz, Mateusz Dębski
obsada: Katarzyna Dąbrowska, Monika Pawlicka, Joanna Jeżewska, Iga Szubelak (AT), Filip Kowalczyk, Leon Charewicz, Marcin Bubółka, Szymon Roszak, Mateusz Ostrowski
premiera: 20.05.2023
galeria zdjęć Dolce vita, reż. Marcin Hycnar, Teatr Współczesny w Warszawie ZOBACZ WIĘCEJ
I found this post incredibly useful. Thank you for the information. I’ll definitely be bookmarking your blog for more updates! learn hebrew beginners
Great article! I really love the articles you write! Thank you so much.
Raisa Shelbia
Indowin99
I really like the blog site you created, and I admire it! It was absolutely amazing!I discovered your internet site on Google and check out several of your early posts. Keep in very good condition. I'm just adding your rss feed to my MSN news reader. Striving to read more from you on the way!… BERLINintim
Very nice post. Thanks for sharing the post. Best of Luck my dear friendشيخ روحاني
Seriously sturdy, magnificent, fact-filled information and facts listed here. A person's discussions Never need disappoint, and the unquestionably is valid listed here in addition. You actually continually make a fun learn. Do you convey to I'm just happy?: )#) Keep up to date the nice reports. best casino bonuses UK
Best Online Gambling ->-> 방패탑.COM
It's a game. Five dollars is free. Try it It's not an easy game ->-> 카지노 검증업체.COM
It's a game. Five dollars is free. Try it It's not an easy game ->-> 카지노사이트.com
This is really very nice blog and so informative Sydney Tiler
Good to know about this! tilers wollongong Shellharbour
Thats what I was looking for! air conditioning service adelaide
Such a great post! Glenelg North
Nice article, waiting for your another Canberra landscapers
Really nice article and helpful me Canberra landscapers
Great Post! I learned a lot from this, Thank you! Canberra landscapers
I thik this is very helpfull post Canberra landscapers
Thanks for letting us know. Tiler Adelaide
Please keep up the good work! drum lessons adelaide
Very informative content. Thanks. tow truck wollongong
What a great piece of article! seo adelaide
You presented your ideas and thoughts really well on the paper. adelaide electrician
Many many thanks to you! Cleaning Services Adelaide
It's so kind of you! Solar Panels Adelaide
Thanks for sharing! Sliding Doors Adelaide
Many thanks for sharing this! Adelaide Coolroom Hire
I am really impressed with your writing style. Keep it up! Landscapers Canberra
To be honest, I generally don’t read. But, this article caught my attention.digital marketing adelaide
Very informative post! tiler melbourne
Very useful and informative post! Tiling Townsville
I visited Your blog and got a massive number of informative articles. I read many articles carefully and got the information that I had been looking for for a long time. Hope you will write such a helpful article in future. Thanks for writing.Tilers in Hobart
Thanks for sharing this to public! Adelaide Landscaping
Excellent post! Concreters in Wollongong
Thanks for letting us know! Tiler Wollongong
Thanks for sharing! Tiler Adelaide
Actually, it's pretty good to see! Tiler Adelaide
The play's sharp satire and humor for concrete pad are merely veils for the deeper message it conveys about the consequences of a life devoid of meaning and direction.
This article is a must-read for anyone interested in this topic.Restaurant Cleaning in Milwaukee
You have wonderful writing abilities, and the information is rather interesting. I'll provide you a link to my website Retro games.
To nazwisko zapisuje się tak: "Holewińska".