Wodewil Liegnitz albo ostatnia noc Republiki Weimarskiej, reż. Łukasz Czuj, Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy
![](https://cdn.prod.website-files.com/674247043b5699e4f3d18d17/6792b40a0f914d1ecf712185_3606.avif)
Walkirie z wodewilu
Oglądanie Wodewilu Liegnitz, rekonstrukcja jego narracji, wymaga od widza wpisów do obszernego notatnika, który pozwoliłby już po spektaklu pozbierać sensy, poklasyfikować zachwyty.
Jaracz w Jaraczu
Jeśli ktoś sobie nie radzi z odczuciem, że świat zmienia się za szybko, to osobie tej polecam Orkiestrę „Titanic” w Jaraczu. To spektakl, jakby czas się zatrzymał.
Kreacje aktorskie po nietrafionym pomyśle reżysera
Pewnego długiego dnia Luca Percevala przynosi kreacje Małgorzaty Zawadzkiej i Romana Gancarczyka, a spektakl Starego jest jednym z najważniejszych w sezonie.
Dorosłość nienasycona
Tworzenie teatru z Innymi wymaga przede wszystkim ogromnej cierpliwości, a poza tym bardzo wytężonego namysłu nad tym, ku czemu ma to wszystko zmierzać.
Ziemi pomóżcie!
Ja goryl, ty człowiek jest piękną i mądrą historią o przyjaźni przez całe życie. Przyjaźni nie zawsze łatwej, ale jakże inspirującej
Słodkie życie na śmietniku
Dolce vita Julii Holewińskiej i Kuby Kowalskiego w reżyserii Marcina Hycnara w Teatrze Współczesnym nawet jeśli zmusza do śmiechu, to jest to śmiech ze smutku i… zażenowania.
Reportaż w Nowym
Beze mnie jesteś nikim nie chodzi o to, by z cudzych historii zrobić trampolinę do aktorskiej kreacji. To prowadziłoby do zabawy w fikcję. Tu nikt się nie bawi i mowa jest o czymś bardzo prawdziwym.
Halucynacje Wandy
Reżyser Cezary Tomaszewski i dramaturżka Klaudia Hartung-Wójciak podjęli karkołomną próbę zrozumienia Wandy Rutkiewicz.
Przemijanie
Vanitas we Współczesnym traktuję jako jeden z wielu spektakli wpisujących się w styl firmy, jak zwykło się nazywać tę warszawską scenę.
Wiem, w co grasz
Burzyńska stroni od taniego moralizatorstwa. Zamiast tego pokazuje, jak taka „cicha woda” potrafi niejeden „porwać brzeg”.
O kampie
W spektaklu o pięknym tytule, zainspirowanym popularnym hitem I like Chopin włoskiego piosenkarza Gazebo, paradoksalnie dominuje brzydota.
Kubłami!
Mamy zatem kolejny hit w Teatrze Nowym, uzyskany względnie tanim artystycznym kosztem, któremu wróżę długi żywot w przymierzu z publicznością.